XXVIII

Poza murami, poza czerwonemi,

Wokoło wzgórza sypanego z ziemi,

Jako gdy ogień wzniecają pastuchy,

Ludzie się jacyś krzątali - czy duchy? –

Gdy wiatr jesienny, idąc po Kampanii,

Skrzydłami swymi stos poddymał suchy

I słowa imał śpiewanej litanii,

Smutki swe do nich mieszając stepowe -

Dym zwijał w kłęby, albo zażegnięte

Porywał z stosu wieńce cyprysowe,

Okrągłe - ciskał dalej, rozwinięte -

Bursztynowymi polewan aromy,

Palił się stos ów czworobocznie stromy,

A grupy ludzi odeń aż ku bramie

W zbliżeniach różnych stały. Było rano,

Chłodno - -

Mąż jakiś, obrzucając ramię

Gęstymi płaszcza fałdami, za ścianą

Appijskiej bramy, w którą właśnie bigi

Wchodziły, szepnął ku towarzyszowi:

"Niedługo konne zaczną się wyścigi -

Jezdnych." * - Co ledwo skończył, ludzie nowi

Od miasta cwałem ku bramie zdążali.

Jeden z nich łowczym był cesarskiej świty;

Drugi, jakkolwiek wpół twarzy zakryty

Od strony, gdzie się stos na wzgórzu pali,

Dawał się po swej poznać wykwintności,

Że był Pomponius - "Fatum nam zazdrości

W wyścigach - oto stos i trup na stosie" -

Łowczy rzekł. - "Fatum, wstrętne filozofii,

Hippice za cóż ma uwłaczać w losie?" -

"Przysiągłbym bowiem, że to resztki Zofii!"

- K'czemu Pomponius, chyląc się na grzywę,

Przeto iż cugle legły, a koń skrami

Rażony, szyję podejmował krzywe:

"Nie mięszaj że mnie - odparł - z wygnańcami."

I ręką chroniąc wzrok od wschodu słońca,

Trzeciego zdał się upatrywać gońca - -

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Poza murami, poza szerokiemi,

Droga się w wąwóz zakrzywiała czarny

Z kamienia, miękkość mającego ziemi

Zmarzłej - lub jako żużel jest pożarny,

A kamień taki tuffo** się nazywa,

Topora cięciu echem nie odzywa.

Tam w czeluść groty mimo bliskiej drogi

Wnosili męże trzej rzecz płaszczem krytą;

Gdy jeźdźcy nasi, w kształt konnej załogi,

Wąwozu czarne mijali koryto,

Niesionej rzeczy błysły w cieniu nogi -

Że je, z pośpiechem uchodząc, odkryto -

Białość i zmarszczki mające sędziwe,

A jako zmarły kwiatu pąk, nieżywe.

Mąż, co je spuszczał w grotę*** ręką lewą,

Podrzucił prawą ku jeźdźcom, jak drzewo,

Kiedy je skręci wiatr, i za rumakiem

Pulchra coś wołać wszczął tej ręki znakiem,

Jakoby mówić chciała ta osoba:

"Pomóż grześć starca, odpoznaj Barchoba!"

- Gdy grzywy poświst i szelest klamidy

Zdawał się odrzec: "Nie znałem was - Źydy!"


* Konne wyścigi jezdnych - ten wyraz znaczy tu po rzymsku jezdnych, to jest: szlachty rzymskiej.

** Tuffo - kamień czarny, miękki. Najstarsze groby, np. Scypionow, z tego kamienia są robione; groby-nie zaś sarkofagi.

*** Nie tylko palono na stosach, ale i sposobem orientalnym grzebano w jaskiniach; nawet pieniądze w usta

kładziono grzebanym, pod koniec bowiem Imperium, i już od połowy ciągu jego, grzebano na sposoby każdemu wyznaniu właściwe.

 


POPRZEDNI ROZDZIAŁ

QUIDAM