Nie mający odwagi do śmiałych a cnotliwych przedsięwzięć, wystawują sobie nieprzełamane trudności, skoro przcdsięwziaść zamyślają jakie czyny, ajcżeli im się pokażą przed oczy zachęcające przykłady, znajda dla tamtych okoliczności sprzyjające, n dla siebie nieprzebyte trudności. Powiadają, iż Szwajcarów broniły góry, Holendrów bagna. Amerykanów oddział od Anglji Oceanu, Francuzów fortece. Zobaczmy płonne ich w tej mierze rozumowania i niewłaściwe przystosowanie. Widzieliśmy co pomogły teraz Szwajcarom góry przeciwko natarczywości Francuzów, chociaż mieli swoje arsenały, uczonych officerów, kiedy wybijając się przed czterema wiekami na wolność bezbronnymi i nieumiejętnymi byli, a wtedy zwyciężali tych, od których teraz są pokonanymi. Czy podobna było spodziewać się, aby wspólrodaków Wilhelma Tella nie więcej pod ówczas nad milion, oparło się potędze austryjackiej tak ogromnej? Energia, miłość wolności, zapał dla sprawiedliwości, zwyciężyły wszystko. Holandja dziś licząca milion czterysta tysięcy mieszkańców, dziś bogata, kiedy się brała w zapasy o swa niepodległość z najpotężniejszym mocarstwem Europy tamtego wieku, nie miała więcej nad połowę ludności teraźniejszej i była najuboższym krajem; nie posiadała żadnych przygotowań wojennych, bo była prowincją hiszpańska; żadne położenie topograficzne nie zasłaniało jej, męstwo tylko rodaków one broniło. Ameryka przy początku swojej rewolucji nie rachowała dwóch milionów mieszkańców, podzielonych w zdaniach, bez zapasów, bez żadnego wyobrażenia, środku i sposobu wojowania; wymyślą różną bróń, obnaża z niej nieprzyjaciela przez męstwo, i dobija się swojej niepodległości. Po kilkoletniej walce znalazły się i obce posiłki (5). Ocean zamiast pomocy, słabszymi robił Amerykanów względem Anglii. Ta posiadając najmocniejszą flotę, łatwo przeszkadzała zakupieniu broni, ammunicji i wszelkim innym nieodbitym potrzebom, na czym zbywało Amerykanom, a starać się o nie musieli albo w Europie, albo na wyspach. Czy obroniły Francję, i czy obronić mogły fortece? Kiedy król pruski znajdował się na płaszczyznach Szampanji z sześdziesięcioma tysiącami Prusaków, czy go tam wstrzymała jaka twierdza, czy liczba obywatelów francuskich? Nie byłyż niektóre poddane fortece? Od Szampanii do Paryża nie ma żadnej twierdzy, wojsko francuskie nie było liczne, ale mnogość zebranych obywateli otoczyła Prusaków, i z Francji ustąpić przymusiła (6). Kiedy opanowali nieprzyjaciele Tulon, wzburzył się na ich stronę Lyon i Bordeaux; kiedy Vendée wywiesiło chorągwie nieprzyjacielskie rzeczypospolitej, cóż wstrzymało nieprzyjaciół aby nie doszli do Paryża, jeżeli nie męstwo republikanów? Wiemy, że od Tulonu, do Vendée żadnej nie masz fortecy. Brakowało Francuzom na broni, na amunicji, zbierali po prywatnych jaką kto broń posiadał, dawali ją w ręce bijącym się, a użyli wszystkich rzemieślników pracujących około żelaza do robienia jej. Nie mieli prochu, rozkopali piwnice i narobili saletry. Brakowało żelaza, oddzierali kraty i topili je na kule armatne. Emigrowali oficerowie, posunęli na oficerów zdatniejszych żołnierzy. Energia wolności była twierdzą; stwarzała wszystko w czym był niedostatek i dawała zwycięstwa. Ale nie zapędzając się w obce przykłady, zastanówmy się nad samymi Polakami. Kto by był powiedział dziesięciu laty pierwej przed rokiem 1794, iż my z ośmnastu tysiącami wojska, mając wewnątrz nieprzyjaciela i rząd własny przeciw sobie, z trzema mocarstwami toczyć będziemy wojnę, walczyć mężnie i okryjemy się chwałą? Zdaje się, iż gdyby kto był obiecywał przenosić góry i jednego miejsca nu drugie prędzej by mu uwierzono, niż temu przepowiedzeniu. Jednakż to stalo się. I chociaż przez błędy i winę nasza zamiarów narodu nie uwieńczyla pomyślność, wszelako ta piękna rewolucja wrąziła w Europie dla Polaków szacunek, pokazała ich duch dążący do cnoty i wolności, ludzkość zaczęła swój tryumf; wieśniak rozumiał, że jest na nowo stworzonym, gdy usłyszał, że może być wolnym, mieć sprawiedliwość i liczyć się zarówno z drugimi ludźmi. Nieprzyjaciele z zażartością toczyli krew naszą, ale nigdy narodu tyle nie poważali, (mijam pochwały Europy) jak po ostatnim powstaniu. Tyle ma mocy na rozumie ludzkim słuszność i jej obrońcy, iż przemocna nawet zbrodnia odmówić jej szacunku nie może (7).
Mieliśmy na sobie przykład, że liczba mnoga nie zwycięża, ani dawne szeregi wojskowe, ale zapał do cnoty, do wolności i stały umysł. Obrona Warszawy, co pomiędzy cudami liczy się wojennymi, czy liczba, czy samym ćwiczonym żołnierzem została utrzymana? kiedy wiemy, że szesnaście tysięcy tylko było Polaków licząc w to kosynierów (8) a więcej czterdzieści tysięcy nieprzyjaciela? Ten sam Fryderyk Wilhelm, co Moguncją najmocniejszą wziął fortecę przez oblężenie, Warszawy na płaszczyźnie, bez żadnego zamku, otwartej zewsząd, po dwóch miesiącach szturmu i opasania wziąć nie mógł. Polacy, gdyby byli nie słabieli w swoich staraniach mogli się utrzymać. Nie godzi mi się wszystkich odkrywać źródeł, jakie się w ówczas pokazały, i którycheśmy użyć mieli; Polacy skoro teraz zechcą, a zechcą z niezłamanym przedsięwzięciem wybicia się na wolność, mogą podnieść rewolucję, (jeżeli wszystkich obywatelów interesować będzie równie) i zwyciężyć nieprzyjaciół. Zimne tylko dusze i ciasne umysły rachują, że mamy sposoby małe. Mniej mieliśmy zapasów w roku 1794 niż. w 1792, trzy razy mniej wojska i trzy razy mniej kraju, a czyny wojenne 1794 i sława narodu, możeż się porównać z czynami i sławą 1792? Pracujący około rewolucji 1794 wiedzą, iż, kiedy ją układali, gdy kto ofiar z siebie czynić nie chciał, mówił że niepodobna robić powstania, że naród gnuśny, bez odwagi; w nieprzyjaciołach samą tylko upatrywał waleczność i mądrość, a kończył że tylko za czasów sejmu trzeba było myśleć o niepodległości.... Podobnie i teraz, kto przyjacielem nie jest ludzkości, kto usłużyć szczęściu rodaków i wolności nie chce, ten będzie nimi straszył innych imaginacją, a nie poszuka przewyższać trudności, zwyciężać one i ułatwiać korzyści. Rozbierzmy nasze sposoby.
Polska przed pierwszym podziałem miała szesnaście milionów ludności, przed drugim liczyła pół dziewiąta miliona. Ta rachuba czyniona była przed rokiem 1778 według Büschinga, od tego czasu przybyło mieszkańców. Austria, uważając przed podziałem, naszym, miała siedemnaście milionów ludności, Prusy niezupełna trzy miljiony pięćset tysięcy, Moskwa nie więcej w Azji i w Europie nad dwadzieścia milionów, z tych cztery części liczyć potrzeba w Europie, a piąta w Azji. Powinniśmy zawsze Polskę uważać w pierwszych naszych granicach, nie należy nigdy przestać myśleć cnotliwemu rodakowi, że ten podział jest dziełem nieprawości i zawsze spodziewać się trzeba, że te wilki żarłoczne (jak nazwał Mirabeau dzielących Polskę królów) nie utrzymają w swej paszczy dłużej zachwyconego łupu. W rewolucji 1794 Polacy pod panowaniem pruskimi z pierwszego zaboru, pokazali szlachetnie, iż w krwi ich nie wystygło przywiązanie do swej ojczyzny. Rozumiemyż, iż w zaborach cesarskim i moskiewskim nie masz serc polskich, nie ma dusz wspaniałych, coby kochały wolność i szczęście swoich współbroci? Biorąc ludność Polski przed pierwszym podziałem do ludności naszych nieprzyjaciół jest jak jeden do dwóch i pół niezupełnie, kto chce robić stosunek po podziale, nią oczywista łatwość. Uważam Francja w początkach rewolucji i wojny. Ludność jej do ludności nieprzyjaciół, rachować najmniej można jak jeden do pięciu (9). Jeżeli Francję weźmiemy wtedy, kiedy się podniosła Vendée, kiedy Toulon i Lyon wzburzonymi były, wówczas można ją brać jak jeden do dziesięciu. Rewolucja amerykańska była jak jeden do ośmiu, szwajcarska jeden do dwudziestu, równie i holenderska. Mając tę proporcję, widzimy iż nieprzyjaciele nasi nie są tak mnodzy, jak się przestrasza nimi bojaźliwość, inne kraje miały daleko liczniejszych. Początek nasz zapewne w tym stosunku uważać można, ale im dłużej pociągnie powstanie, tym nieprzyjaciele jego zmniejszać się, a siły rewolucji zwiększać mogą. Widzieliśmy podobny przykład na Francji. Chłop moskiewski tyln udręczony okrucieństwy, nie porwałżeby się z pochopem na złamanie swego jarzma, aby mu tylko posłużyły okoliczności? Czy mniemamy, iż ugnieciony Kozak nie chciałby odzyskać swoich swobód? Przyłączmy i to, że Mało-Rosja jest najludniejszym z krajów Moskwy, gdyż zamyka cztery miliony micszlianców. Skoro by ta część zrewolucjonizowana została, w jakim stanie byłby tron w Petersburgu?.. Smoleńsk, Kijów, tato dawne dziedziny polskie. Co dzień oświeca się więcej Prusak, i poznaje, że nie jest bydlęciem skarbu królewskiego. Niektóre prowincje uciemiężone i radością zrzuciłyby jarzmo. Szląsk tak Cesarski jak Pruski, ileby zyskał gdyby złączył się z Polska? Kraje cesarskie jedne zbliżone do nas językiem, drugie dawnymi związki, nie byłyby zbyt porywczc do bicia się przeciw Polakom, a widząc obok siebie wzrastająca wolność, można niepłonną mieć nadzieję, iż sami jej zapragną. Węgrzy nie życzyliżby być niepodległymi? (10) Idzie o broń. Polacy w początkach rewolucji nie powinni szukać robienia kolumn wojennych, ale gubienia i niszczenia nieprzyjaciela. Z czasem, z okolicznościami armie się formują. Kraj nasz jest odkryty, płaski, łatwy wprawdzie do wejścia, ale jak dobrze J. J. Rousseau mówi: iż Polacy nie powinni zastanawiać nieprzyjaciela, aby wszedł do ich kraju, ale starać się żeby z niego nie wyszedł. Sposób zaś do tego jest małej wojny (la pettite guerre) to jest: rozrywać na części nieprzyjaciela, i nie dopuścić mu żywności. Partowie, co podobny do naszego mieli kraj, tym rodzajem bicia się zwyciężali Rzymian, najsławniejszych taktyków. Loid w swoim dziele mówiąc nawiasem o Polsce, powiada: iż dla jej obrony potrzeba wiele kawalerji, aby przeszkadzała i psuła magazyny nieprzyjacielowi. Nie masz narodu zdatniejszego w Europie do zrobienia prędkiej kawalerji nad Polaków. Każdy z nich umie wsiąść na konia (czego uczyć się muszą w innych państwach) mając pikę lub pałasz w ręku, może być zupełnie użytecznym do celu, który zamierzamy. Dla piechoty mamy broń najlepszą, bo mamy kosę. Zdanie jest Kościuszki: iż aby tylko męstwo zawsze toworzyszyło bijącemu się, nie masz broni, która by się oparła kosie, i nie masz wojska w Europie któregoby nią zwycięzyć nie można. Francuzi wszystkie batalie co wygrywali, co brali najniedostępniejsze miejsc położenia, armaty nieprzyjaciołom, wszystko dokazywali za pomocą bagneta, strzelania albo mało, albo nie nie używali. Bagnet był bronią zwycięzka. Kosa, jest broń daleko użytcczniejsza, jest dłuższa, zatem prędzej dosięże nieprzyjaciela, bagnet przebija tylko, kosa przebija i tnie razem. Bagnet używa się szczególnie przeciw piechocie; nadto dobrego potrzeba wojska, aby się bagnetami oprzeć kawalcrji; wtenczas jednak bagnet jest tylko bronią obronną, kosa nie tylko zastanowi kawalerię, ale może na nią natrzeć i pobić: bagnet jest przeciw jednemu, żołnierz z kosą przy sile fizycznej może ranić trzech i czterech razem. Wielu pisarzów teraźniejszych wojennych pokazują nieużytek strzelającej broni w bitwach, i radzą aby się wrócić do pik jak używali starożytni (11). Wiemy wiele armaty rzucą wystrzałów próżnych, zanim zrobią jaki skutek. Celowanie ich w każdym razie, a tem bardziej podczas potyczki jest trudne, najmniejsze uchybienie czyni wystrzał próżnym. Im dłużej daje ognia armata, tym się bardziej rozgrzewa, tym mniej musi dawać wystrzałów. Armata na wszystkie strony nie strzela, a zwrot jej nie może być tak łzybki, jak jest tych, co nacierają z przodu, z boku i z tyłu. Bardzo daleki strzał jest wcale nieużyteczny, bo celować nie można. Armata czyni postrach tylko ludziom i wszelkie wrażenia na imaginacji. Nareszcie zmiana sama powietrza, deszcz, wiatr przeciwny, mgła, zmierzch, celowanie robi niepodobnem armaty, a zatem i strzał czyni nieużytecznym. Wszystkie batalie, co były odbywane, nie broń ogniowa, lecz bagnet, albo pałasz je wygrywał. Ale weźmy z siebie samych przykład. Sprowadzono w nocy czterystu włościan przed potyczką racławicką z kosami, z rana zaczęła się bitwa: Kościuszko stanąwszy przed nimi rzekł: "idzie o wasze wolność, pójdźcie za mną." Skoczyli natychmiast, mimo kartaczowy ogień wpadli na baterię, zabrali armaty, nie oparł się żaden bagnet, częścią wycięli, częścią zabrali wszystkich Moskali. Niechaj z równa odwagę drudzy prowadza kosy (co być może) niech równym do ludu mówię językiem, a kosy będą zwycięskimi nad każde bronią (12). Chcę, aby jenerałowic i officerowie przemawiali do ludu, do żołnierzy, i zachęcali ich. Wodzowie rzymscy nie zaczęli bitwy, nie pokazawszy mającym walczyć w mowie, powody wojny i słuszność ich sprawy. Potrzeba wzbudzić odwagę, potrzeba wzniecić zapal, w bijącym się, a jakże dokazać tego można, bez odezwania się do niego? Dusza ludzka nie jest machina fizyczna, nie może być wzruszona popchnięciem ręki, ale tylko sposobami moralnymi. Chciałbym, aby jenerałowie i komendanci wszyscy mówili do tych, których do boju prowadzić będą? "Oto są nieprzyjaciele, co rozszarpali i chcieli przywłaszczyć ojczyznę wasza, oto są ci, którzy się opierają wolności waszych ojców, waszych braci, was samych, stawiając swych żołnierzy, abyśmy nie mieli między sobą praw równych, nie żyli jak bracia, lecz by jeden drugiego trzymał w niewoli, i upośledzeniu i pogardzie. My chcemy abyście byli wolnymi, oni byście poddanymi zostawali królów bez właścicielstwa owoców pracy, bez stanowienia sobie praw, i żebyście zależeli od ich woli, od ich okrucieństw i od ich chimery. Chcą aby królowie robili z was rekrutów i posyłali na rozboje w dalekie kraje. Na tej ziemi porodziliście się Polacy, ta jest dziedzictwem ojców waszych, tu groby przodków, tu ich popioły, nieprzyjaciel depcze po nich z pogardą, trzymając was ich potomstwo w niewoli. Ci to są nieprzyjaciele, co wzajemnie pomagali sobie, aby rabować wasze domy, co hańbili matki, żony, siostry wasze, ci co nosili na bagnetach polskie dzieci, idźcie teraz ze mną, ja waszemu niedoświadczeniu przodkować będę, bijmy nieprzyjaciela i nie przestańmy, póki i śmierć go nie spotka, albo póki oręża swego przed nami zwycięzcami nie złoiy." Te i inne powody zapalą umysły, cóż podobnego może powiedzieć nasz nieprzyjaciel? Niesprawiedliwość obfituje w wykręty, ale nie znajdzie sposobu poruszenia serca (13). Okrutny Suwarów gadał zawsze do żołnierzy, nie mając powodów słuszności, wbijał im ustawicznie, iż są najlepszym w Europie wojskiem, przypominał niektóre zwycięztwa, i więcej przeto pod jego rozkazami niż innych jenerałów dokazywali. Im się bardziej wmawia w kogo męstwo, tym się mężniejszym staje, przeciwnie traci osobie dobre rozumienie, kiedy nim gardzą. Niektórzy zjeneralów polskich za nic ważyli kosynierów; jak ci ludzie na śmiałe mogli się odważać czyny, będąc pod nimi? Zamiast wpajania zaufania w broń, oni je osłabiali. Płytkie umysły nmieniały, że człowiek bić się nie może, albo jest bez duszy, kiedy w odzieży jego kraju nie ma munduru. Nie gatunek sukni ani rodzaj broni stanowi żołnierza, ale odwaga i chęć zwyciężenia. Życzyłbym, aby żadnego nie używać jenerała do obrony wolności, który do niej przywiązanym nie jest. Nie spuszczam się na wierność, ta cnota jest wspólna niewolnikom i służalcom. Jenerał polski żołnierz, nie tylko powinien być narzędziem sztuki wojskowej, ale i obywatelem, własność każdego jak swą za nienaruszoną mieć powinien; każdemu należy być odważnym, karnym, sprawiedliwym i rzetelnym, gdyś ale dla jednego, ale dla szczęścia wszystkich broń wzięta została. Potrzeba oby wódz zagrzewał lud wolnością, o jakże o niej mówić będzie, skoro jej nie lubi w duszy? Jakież się okażą jego starania? A jeżeli słowa usłyszę przeciwne przekonaniu, czy tak chytrej duszy zabezpiecza mnie honor? (14). Ja rozumiem, że to jest prawdziwy talent wojskowego, gdy z każdej rzeczy chce pożytkować i stosować się umie do sprawy, za którą walczy, do geniuszu narodu, do zapasów krają i jego położenia. Widzę w Kościuszce geniusz i obrońcę istotnego praw ludu. Nie mieli Polacy wojska, nie mieli broni, stworzył nową siłę narodową, kosynierów. Umysł ludzki nie jest określony co do wynalazków, jeżeli usilność przystąpi, kto wie jakie znajdziemy jeszcze pomocy? Nieprzyjaciel nazwał kosę bronią straszną (15). Amerykanie nie mieli armat, lać ich nie mogli, z bijali wkupę szyny żelaza, i z nich nieprzyjaciół razili. Nie mieli kul do strzelby, zdejmowali ołów z okien, i z niego je lali. Wszystkiego dosięże gorliwość, a stałość umysłu zwycięży. Loyd pisze, iż wolność najmocniejsza jest sprężyną do wzbudzenia męstwa w bijących się. Z nią cuda robili Spartanie, Rzymianie stali się panami świata, Szwajcary w czternastym wieku byli bohaterami. Jeżeli jej entuzjazm wlejemy w dusze ludu naszego, nie tylko podbitym być nie może, ale koniecznie musi być zwycięskim. Ktoby myślił bez prawideł wolności i równości zaczynać rewolucję, ten nadaremnie chce przelewać krew swoich współrodaków, i niczego nie dokaże. A przytem, po co rozpoczynać boje, nie mając w celu szczęścia ogólnego narodu? Im więcej zapału wolności mieli Francuzi, tym straszniejszymi byli nieprzyjacielowi. Czego nie dokażą Polacy, gdy się przejmą tym duchem, dziedzicząc wielkie siły osobiste fizyczne, jak żaden z narodów w Europie? Któryż lud miał tak szczęśliwe zdarzenie wybijając się na niepodległość, jakie my posiadamy? Inni nie wiedzieli, czy walczyć mogą z regularnym żołnierzem, włościanie nasi mają cokolwiek doświadczenia, już bywali w ogniu, a w prowincjach, które nie powstały, wiedzę: iż bracia ich bili się i odbierali armaty kosami. Już duch wolności rozszedł się w Polsce między ludem; jeśliby kto za pierwszym razem nie widział zapału, jakiegoby zadał, znajdzie go z czasem, skoro sam będzie miał stateczność ducha i starać się nie przestanie wlewać go w drugich. Byłem świadkiem jak włościanie krakowscy opierali się iść do obozu Kościuszki, ile używali sposobów już nawet po bitwie racławickiej, oby się z niego wydobyć, ale gdy poznali, że to idzie o ich wolność, mając wielka łatwość schronienia się do Gallicji (Wisła nas tylko przedzielała, którą łatwo przebyć można było) sami trzymali straże, żadn jednak z nich nie uciekł. Widzieć polem było po wsiach ich czuwanie, ich myśli względem wytępienia nieprzyjaciół!...
Zastanówmy się nad obrotami wojennymi.
Będzie armia, o kilkadziesiąt lub o stu tysiącach: jeżeli ta zechce razem obozować, zająć może trzy mile polskie kraju najwięcej wzdłuż; cóż zrobi rewolucjonistom, którzy w małych częściach uwijać się wszędy mogą ? Wielka armia potrzebuje wielkich magazynów, nie zbierze ich, jeżeli insurgenci na około będę przeszkadzać i ukryją żywność. Skoro armia na małe części dzielić się zacznie, już dla uskromienia insurgentów, już dla nabycia magazynów, na ówczas insurgenci skupiać się i częściami na małe korpusa nieprzyjacielskie wpadać mogą, a tym sposobem będę w stanie przytłumiać, niszczyć i zwyciężać nieprzyjaciela. Mieszkańcy na mała wojnę daleko mają większe łatwości, aniżeli nieprzyjaciel. Obywatele znają wszystkie przeprawy, wszystkie ścieżki, których nieprzyjaciel ani użyć może, a zatem, zebrać się, podejść, napaść znienacka na nieprzyjaciół, a nareszcie ukryć się prędzej mogą. W Polsce, gdyby przed przeważnymi siłami schronić się przyszło w lesie, cóż zrobi artylleria albo postrzały nieprzyjacielskie? Jakiego mieszkaniec użyje sposobu, takiego żołnierz nieprzyjacielski nie potrafi (16). Żołnierzowi potrzeba trzymać się w kupie, w szeregu, pojedynczo staje się słabym i prawie bez obrony. Polak z strzelbą i kosą przedrze się przez wszystkie krzaki i bagna, nieprzyjaciel dla artylerii potrzebuje pewnych dróg jako i miejsca bezpiecznego dla postawienia żołnierza. Nareszcie napadnienia nocne mogą z wielka robić zręcznością Polacy, i te będą najużyteczniejsze: nieprzyjacielska artyleria i wystrzał broni stają się wtedy prawie daremnymi; przeciwnie kosa najwięcej robi szkody. W nocy nieprzyjaciel nie może ustawić wojska, nie może robić zwrotów; zostaje w zamieszaniu. Jeżeli nie bijać się nawet, w dzień i w nocy będę alarmować nieprzyjaciół, znużą przez trudy ich żołnierzy, i zawiązać się pomiędzy tymi muszą choroby i osłabienie odwagi. Czy znajdowało się co nieregularniejszego nad konfederację barską, jednakże Moskale wyznają jak dla nich była szkodliwa ta wojna; przyrównywają ją do hydry (17), której zawsze odrastała głowa, a widzieć można, że potęga moskiewska przez lat kilka udusić jej nie mogła; nareszcie gdyby nie wina konfederatów, innąby przy końcu miała postać. Konfederację barska robiła sama szlachta, a ta podzielona jeszcze w połowie prawie trzymała się Króla. Mieszczanie i wieśniacy byli obojętnymi względem stron obydwóch. Czy można wątpić o dobrych skutkach, gdyby cały naród ruszył się jednomyślnie ? Weźmy tu także przykład z rewolucji polskiej 1794. Król pruski oblegał Warszawę z czterdziestu tysiącami żołnierza, powstanie Wielkopolski wybnchnęło w tyle jego armii, on cofnąć się od Warszawy musiał. Rewolucjonistów w Wielkopolsce wszystkich z początku nie było nad sześć tysięcy. Prusaków po garnizonach w tamtym kraju może stała wyrównywajaca liczba, jednakże król nie mógł dłużej ciągnąć oblężenia, bo pułki pruskie wystawione były na głód i odcięcie od swego kraju. Korpusy wysłane pod kommendę Jenerala Dąbrowskiego, nie miały więcej w sobie nad trzy tysięce ludzi. Trzeba było przymiotów do ich prowadzenia, ale talenta wyższe od Turena i Cezara nie mogłyby były nigdy oswobodzić od zguby tej garści żołnierza, przeciw tak mnogim nieprzyjaciołom. Lecz Prusacy przez powstanie zajęci w całym kraju insurgentamii, wszędzie alarmowani, pilnować się w każdym kecie musieli, posyłać wszędzie wojsko, gdzie się pokazało kilku zbrojnych Polaków; tym sposobem nużeni, na wszystkie strony rozerwani, zaszkodzić nie mogli korpusowi Jenerala Dąbrowskiego, i owszem on odniósł nad nimi korzyści. Wiemy jak wiele zależy podczas wojny na dobrych szpiegach, a to końcem aby wiedzieć moc nieprzyjaciela i gdzie się znajduje, bo skoro o tym się nie upewni Jenerał, nie może ułożyć planu atakowania swego przeciwnika. Polacy ustawicznie pokazując się w liczbie mniejszej lub większej, zostawią w niepewności i znużą swoich nieprzyjaciół, którzy za każdym krokiem bojąc się spotkać przeciwnika, muszą się zastanawiać, wywiadywać o kraj, a wtedy Insurgenci osobliwie w nocy napadać, otaczać i zwyciężać mogę. Tyle znajomość kraju jest potrzebna dla wojującego, iż Gustaw Adolf pierwszy bohater swego wieku powiedział: że bez niej największe talenta nie świetnego nie dokażą: bo Jenerał nie jest wstanie robić ani podejść, ani zasadzek (18). Nigdy nie może tak znać kraju wojsko, a tym, bardziej obce, jak ci, którzy się w nim porodzili i w nim mieszkają. Zwyciężyli Francuzi Europę i a nie mogli przemódz Vendée. Nigdy tyle straty nie ucierpieli republikanie z obcym wojskiem, jak w tej prowincji. Chociaż tam Francuzi byli przeciw Francuzom, jednakże Vandejczycy znali owszystkie swoje zakęty i mieli stałe męstwo, byli w sposobności podchodzić, otaczać wojsko rcpublikanckie, i tym sposobem wiele go gubili. Skoro na kondycje ich przystali, zrobili pokój. Już potem wojna Vandejczyków podnieść się nie mogła, bo mieszkańcy łączyć się nie chcieli. Niektórzy rozumieją, iż bez fortec nie podobna się utrzymać. Ja rozumiem, że fortece nie byłyby nam tak użyteczne, jak mogą być lasy i polne fortyfikacje. Potrzeba pewnej części żywności w fortecy, nieprzyjaciel widzi swego przeciwnika, zostawi do oblężenia część wojska, i prędzej lub później weźmie fortecę i ludzi w niej zamkniętych (19). Kiedy zaś rozsypani po kraju, po lasach są uzbrojeni micszkańcy, nieprzyjaciel gdy ich pilnuje w jednym miejscu, oni się przenoszą w drugie, wtenczas kiedy na nich z przodu, oni go z tyłu atakować mogą. Mniemam, że do takiej wojny, jaka podaję, góry nawet nie pomagałyby nam wiele. Potrzeba armat do gór, i strzelby aby nie wpuścić nieprzyjaciela; a gdy ten raz je opanuje, zatamuje wszystkie przejścia, ogłodzić może kraj i przytłumić mieszkańców. Na płaszczyznach naszych, gdy z jednego miejsca spędzeni zostaną Polacy, pójdą w drugie. Nie masz położenia w kraju naszym, któreby opanowawszy nieprzyjaciel zupełnie był bezpiecznym. W niektórych miejscach są lasy po kilka, po kilkanaście, w niektórych i po kilkadziesiąt mil; jak ogromnych nieprzyjaciołom potrzeba wojsk aby jeden las otoczyli, innych nawet otaczać nie mogą, a skoro cały kraj w powstaniu, nie potrafią nawet oblegać, bo zewsząd, na nich napadają. Wiemy jak wielkiej wagi jest między wojskami komunikacja. Gdy cały naród jest w rewolucji, gdy zrobimy mnogą kawalerię lekką, któraby się uwijała między nieprzyjaciółmi, przecinać im będzie komunikację, przez co niezmiernie się osłabi; każdy ich korpus zostaje samotnym, nie mając oparcia się punktu, traci swa moc, a przez to staje się łatwiejszym do pobicia. Micszkańcom nigdy komunikacji przeciąć nie można, a przynajmniej bardzo trudno, zwłaszcza u nas na płaszczyznach. Ci są wiadomymi wszelkich przepraw sekretnych, ci mogą sobie dawać znaki opodal, według których miarkować się i obroty swe robić potrafią. Mówiłem wyżej, iż Polacy najbardziej starać się powinni: aby nie. dopuszczać żywności nieprzyjacielowi, gdyż bez jedzenia najlepsze wojsko słabieje, chorować, ginąć musi, lub nareszcie wyjść z kraju albo się poddać. U nas dawny nałóg, i że tak powiem szczęśliwy instynkt narodowy, porobił magazyny dla mieszkańców. W wielu prowincjach jest zwyczajem zakopywać zboże w doły. Życzyłbym aby wszędzie natychmiast przejęli ten sposób, gdzie go dotychczas nie używają. Niech opodal w lasach wykopawszy doły, przepalają je dla wysuszenia, potem nasławszy słomy gdy się wsypie zboże i zakopie, żadnemu nie podpada zepsuciu. Za pomocą tego, mamy wszędzie magazyny; nieprzyjaciel ich nie znajdzie skoro zechcą micszkańcy, a przychylą się do tego, skoro pozyskają wolność. Co za użytek stąd jeszcze wypływa? Polacy przechodząc z jednego miejsca na drugie, nie mają przyczyny wieść za sobą zboża, nieprzyjaciel dokąd się obróci prowadzić magazyny musi. Mamy wszędzie u nas z dobroczynności natury drzewo i ziemię, z nich możemy robić baterie, a osobliwie reduty ze schronieniem się od bomb (a l'épreuve des bombes), mocniejsze prawie od robionych fortec z kamieni lub cegły. Wewnątrz robią się kazamaty, te przeznaczyć można na składy żywności, i inne któreby zbierać potrzeba wymagała. Amerykanie używali podobnych bardzo skutecznie. Mogą te zamknąć w sobie pięćset albo tysiąc ludzi. Prócz tego tak są zrobione, wysoko otoczone rowem, iż nieprzyjaciel eskaladować nie może, ale robić aprosze do dobycia lub oblężenia musi, jak do fortecy. Polacy! oto są wasze góry, oto są wasze fortece, których tysiącami narobić możecie! Ta fortyfikacja w wygodzie swej przechodzi fortecę, będzie wam podany sposób jej robienia. Zgoła mamy żelazo, mamy zboże, mamy drzewo; miejmy tylko odwagę, śmiałość i stalość w przedsięwzięciu, a otrzymamy naszą niepodległość. Jest niepodobieństwo, aby kraj tak rozległy jak Polska, i szesnaście milionów ludności mający był zawojowany, jeżeli mieszkańcy bronić się z energią i wybić z niewoli zechcą. Nie masz takiego w historji przykładu, a szczupłe państwa jak Szwajcary i Holendrzy otrzymali swoja wolność, kiedy chcieli. Widać było podbite narody dość znaczne z garścią wojska, ale tam biły się tylko wojska przeciw wojskom, machiny przeciw machinom, obywatele zostawali zupełnie obojętnymi; lecz gdzie milion lub dwa walczyć zechce, tam wojska regularne pokonamym być rnuszą. Rachujmy teraz siłę, jaką mieć mogą Polacy i ich nieprzyjaciele.
Wystawiani sobie Moskwę, Cesarza, Króla Pruskiego, żadna wojną niezatrudnionych, ale tylko bijących się z nami. Wiemy że Moskwa liczy wojska swego czterysta tysięcy. Austria trzysta tysięcy. Prusy dwieście tysięcy. Wojsko moskiewskie zbierane z różnych narodów, baszkirów, kałmuków etc. których znamy słabość. Liczba ta składa się z lądowego i morskiego. Polacy będą mieć wojnę opinii, gdzie się przedrą, zaczną ogłaszać wolność, która więcej jest mocna niż armia stotysieczna. Na Kozaków wierność Moskwa nie będzie się śmiała zupełnie spuszczać; gdyż ci wzdychają zawsze do swej niepodległości. Można widzieć we wszystkich wojnach przeszłych dworu Petersburskiego, iż razem nie wysłał z swego kraju sto tysięcy wojska. Rząd srogi, którego piekło na nieszczęście ludzkie wymyślić gorszego nie mogło, potrzebuje wiele żołnierzy na utrzymanie w posłuszeństwie ludu. Państwo całe zamykające trzy miliony mil kwadratowych niemieckich, ile zajmować musi wojska! Skoro odłączymy prowincje polskie od Moskwy, reszta kraju wyjąwszy Inflanty pustym się nazwać może i słabym. Gdy się otworzy rewolucja polska, a jeżeli starać się będziemy dać uczuć nasze prawidła ludowi moskiewskiemu, naszą wolność, równość i zjednoczenie braterskie, karność rzetelność, uczciwość dwór petersburski musi tam podwajać liczbę wojska dla zapobieżenia powstaniu mieszkańców. Zdaje mi się, że Moskwa nie wystawiłaby więcej nad sto trzydzieści tysięcy żołnierza przeciw Polakom, ale ja przypuszczam dwieście tysięcy. Austria, gdy nie była zadłużona i wyniszczona z ludzi, kiedy Anglia płaciła posiłki, nie wystawiała więcej przeciw Francuzom nad sto pięćdziesiąt tysięcy; (reszta była rzeszy niemieckiej i koalicji) skoro teraz znękana nieszczęściami, wycieńczona z swych zapasów, bez pieniędzy Anglii, nie mogłaby w pole tej liczby wysłać żołnierza. Kraje Austrii rozciągają się obszernie; przy rewolucji polskiej Węgry, Szląsk, wyciągać będą osobliwszej opieki Cesarza: mimo tych wszystkich względów, przypuszczam iż Austria wprowadziłaby do Polski sto pięćdziesiąt tysięcy wojska. Król pruski nie stawiał do boju w żadnej wojnie więcej nad osiemdziesiąt tysięcy żołnierza przy posiłkach nawet Anglii, ja przypuszczam że przeciw nam wyszło sto tysięcy. Każde mocarstwo, choćby liczyło dość wojska, nie może wszystkiego oddać do wojny. Wyprowadzić wojsko w pole z wszystkimi potrzebami, kosztuje prawie drugie tyle ile żołd jego liczby. Prócz utrzymania w podległości krajów, rząd monarchiczny oglądać się musi na przypadki, to jest: doświadczywszy klęski, aby miał czym na nowo zasilić armię. Rekrutów nie tak łatwo zebrać natychmiast, jak w Polsce podnieść lud. Zanim żołnierz lub rekrut przyjdzie z jednych granic Moskwy na drugie, potrzeba pół roku czasu, w Prusiech od Renu do granic Polski, w Austrii od Adriatyckiego morza do Bielska upłynie kilka miesięcy. W kraju wolnym po odezwie rządowej, obywatel bierze broń i bije się, w monarchicznych państwach rekrut brany gwałtem, a czasem prowadzony w łańcuchach, nie tak prędko przyzwyczai się i stanie żołnierzem, aby zdatnym został do bitwy. My mamy jeszcze jedną korzyść, iż w wojskach trzech mocarstw nas otaczających znajdują się Polacy, a jeżeli przeciw Francuzom składali broń często, uciekali od nich i bić się nie chcieli, tem bardziej spodziewać się można, iż, skoro powstanie Ukraina, Ukraińcy z służby moskiewskiej przedrą się do swych braci, Krakowianie od cesarskich, Wielkopolanie od Prusaków. Wojska Pruskie do tego składają się z trzeciej części z cudzoziemców, którzy wyglądają tylko sposobności do ucieczki, my im oną ułatwimy. Z rachuby sił naszych przeciwników, którą przytoczyłem, wypada, iż mogą wystawić przeciwko nam czterysta piędziesiat tysięcy wojska. Lubo przeświadczony jestem, iż do tej liczby nieprzyjaciele nie dojdą, lecz wolę ich pomnożyć, abym przekonał mych współrodaków, iż jakiekolwiek bądź wysilenia mocarstw nas dzielących, nigdy nam nie mogą być strasznymi. Licząc szesnaście milionów ludności w Polsce, biorę na dzieci, kobiety, osoby cztery, a piąta wstanie bicia się; będzie trzy miliony dwieście tysięcy. Ta masa jakichby nie pokonała nieprzyjaciół? Ale przypuszczam gdyby połowa poszła do boju, mielibyśmy jeden milion sześćset tysięcy, gdyby trzecia część wypadłoby jeden milion sześćdziesiąt sześć tysięcy sześćset sześdziesiat sześć. Kraj nasz zamyka piętnaście tysięcy mil kwadratowych niemieckich, (trzydzieści tysięcy francuskich) na milę kwadratową niemiecka mamy mieszkańców tysiąc sześdziesiat, z tych dwieście dziesięć wstanie bicia się; a nieprzyjaciół rachując czterysta piędziesiat tysięcy, na milę kwadratowa niemiecką nie wypadnie jak trzydziestu. Któż może wątpić po tej rachubie o zwycięztwie? W rewolucji .1794; w batalii na przykład racławickiej, jeden Polak był blisko przeciw czterem Moskalom; przy oblężeniu Warszawy jeden blisko przeciw trzem, a byliśmy zwycięzcami; czyż nie możemy się spodziewać większych korzyści, gdy liczniejszymi od naszych przeciwników będziemy? Gdyby Polacy tysiąc sobie ustanowili punktów do powstania (lubo im więcej ich byłoby, tym lepiej) nieprzyjaciel na tysiąc części rozrywać się musi. Przypuszczam, iżby początkowe podniesienie się nie było bardzo liczne, chociaż starać się potrzeba o najliczniejsze, nieprzyjaciel nie wiedząc jego siły, jak wyżej pokazywałem, musi się pilnować wszędzie i dzielić na części. Im dłużej potrwa powstanie, yom liczniejsze będzie. Lubo Polacy z natury są mężni, nie potrzeba jednak się zrażać, jeżeliby z początku nie pokazali się bohaterami. Amerykanie uciekali z razu przed Anglikami, ale gdy poznali potem, iż każdy wystrzał nie zabija, wiele ich nawet nie szkodzi, ośmielili się zwyciężyć swych tyranów. Kiedy król pruski był na płaszczyznach Szampanii, przed kilkuset Prusakami, kilka tysięcy uciekało Francuzów; ci sami potem pod Mons brali kilkupiętrowe baterie pałaszami. Pod Arkolą żołnierze nie chcieli przejść mostu, ani Angereau co go przeszedł ze sztandarem, ani Bonaparte, co prowadzić chciał, nie mógł ich do tego zniewolić. Gdyby był ten przypadek osłabił dusze, Francuzi możeby byli pobitymi, ale nieustraszony umysł nieszczęściem dokazał tego, iż z tymże samym żołnierzem, Bonaparte poszedł pod Wiedeń. Ci sami kosyniery, co uciekali pod. Chełmem, wpadli na armaty pod Warszawą, i stali się postrachem nieprzyjacielowi. Nadgrodą, karą, można do wszystkiego doprowadzić. Pamiętne są słowa Piotra I., po pierwszej przegranej ze Szwedami. "Jestem bity, rzekł on, ale się bić potem nauczę" Tak wszystkie poczynią narody. Nabywa się sztukę wojowania przez wojnę. Jourdan, Hoche, byli prostymi żołnierzami, nie znali geometrii, a najpierwszych bili taktyków niemieckich. Wielu jenerałów francuzkich jest z obcych stanów żołnierza, jak Brune, Moreau, wszelako zwyciężają nieprzyjaciół swej ojczyzny. Wojowanie zależy na męstwie i podejściu. Posiadając pierwsze, im się więcej zrobi drugich niespodziewnnych i nowych, tym pewniejsze jest zwycięstwo. To jest niezawodna, że im Polacy dłużej wojować będą, tym umysły ich płodniejszymi będą w wojenne zasadzki. Co do odwagi, żadnemu w niej narodowi w Europie nie ustąpią Polacy. Nie jest to chęć podwyższania, przymiotów moich współziomków, ale bywały przypadki we Włoszech, gdzie Legie polskie celowały w męstwie walecznych Francuzów. Wzbudzają się przyjemne uczucia w każdym Polaku, gdy słyszy o pięknych czynach swych rodaków, ale jak mu żałośno razem, czemu ta odwaga nie jest użytą na wyrwanie swej ojczyzny z obcej przemocy? Gdyby te dziesięć tysięcy Polaków, co zginęło w dwóch kampaniach włoskich legło było przy obronie wolności swych rodaków, ileby byli oszczędzili innych, wrazili odwagi współziomkom, i wytracili nieprzyjaciół? Poginęli ci mężni ludzie na obcej ziemi, a bracia ich jęczą w niewoli!.... Słyszeć mi się dało, iż kiedy cienie śmierci zapadały na Rymkiewicza, płakał, iż nie umierał na ziemi ojczyzny swojej...... Łzy prawdziwej cnoty!.... Wy jego towarzysze, jeżeli wami niebo użyczyło jakich talentów, najgodniej ich użyjecie prowadząc do zwycięstw mniej doświadczenia mających waszych współrodaków! Czy przeznaczenie śmierć wam sprowadzi w boju , umrzecie wpośród żałości swoich ziomków..... Ta ziemia da wam w wnętrznościach swoich grób, która wykarmiła Waszą młodość..... A jeżeli pomyślność uwieńczy usiłowania wasze, najmilsze są laury z rąk ojczyzny, najpierwsza chwała, kiedy jest z użytkiem własnym rodakom. Może kogoś zastanawiać troskliwość, iż nieprzyjaciel rozjuszony palić kraj będzie. Trzeba uważać, iż przez to pomnożyłby zawziętość przeciw sobie. Nieprzyjaciel pali kraj, gdy się zostać w nim nie może, inaczej wystawiłby swe wojsko na wszelkie ogołocenie. Ale czy nie ma sposobu wstrzymania zbrodni? W roku 1794, kiedy Prusacy zaczęli prześladować Polaków, prowadzić drżące kobiety pod szubienice, zakładać na ich szyje stryczki, Bada Narodowa zrobiła Odezwę i wydala rozkaz, iż jeżeli nieprzyjaciel nie przestanie okrucieństw, aby użyć prawa wet za wet (des représailles) z złapanymi Prusakami. Od tego czasu ludzkość w serce ich wstąpiła... Wiadomo, jak z początku okrutnie postępowała koalicja z jeńcami francuskimi, ale skoro bitą być zaczęła, musiała przestać nieludzkich kroków, a użyć słodszych środków. Kiedy jast zagrożenie, interesem się staje każdego oficera, a nawet i żołnierza dobrze postępować i swym przeciwnikiem, bo w czasie wojny żaden nie jest pewnym, aby mu się nie dostał w ręce. Waleczność sama nie jest od tego losu wyjęta, śmierć nawet pominie, ktoby jej żądał, a przypadki się złożą na nieszczęście człowieka. Kraj nasi nie ma warsztatów, rękodzieł, nieprzyjaciel nie potrafi go zniszczyć, bo nie będzie mógł zapalić ziemi, ani odebrać jej żyzności, a z wolnością i mądrymi prawami przyjdzie do kwitnącego stanu. Ale czyż mamy na naszej ziemi zawsze trzymać teatr wojny? Granice Moskwy otwarte, jako i Prus północnych, Szląsk cesarski nie zakryty. Polacy tam cisnąć się powinni, Ogłaszać mieszkańcom wolność, obchodzić się z ludzkością; każdy czyn niech będzie wyrokiem moralności, tym sposobem przywiążemy do siebie serca, i wieloraki pokaże się nam użytek. Nieprzyjaciołom przybędzie więcej przeciwników, a mniej zapasów, a przytem muszą opuszczać albo zmniejszać wojsko w Polsce, aby kraj swój zasłonić. Po batalii maciejowickiej nawet, chociaż Prusacy trzymali Krakowskie i Sandomierskie, aż po Wisłę, ale gdy insurgenci wielkopolscy wpaść do Szląska chcieli (jakoż, już, ku granicom zaczęli) Prusacy raptownie opuścili Krakowskie i Sandomierskie, aby Szląsk zasłonić, gdzie by rękodzieła nadzwyczajna ucierpiały szkodę, a lud zawsze jest sarkającym na jarzmo pruskie. Dumourier w swoich pamiętnikach pokazuje jak za czasów konfederacji barskiej chciał przenieść wojnę z Polski do Moskwy. Jakoż wiele do tego jest łatwości. Granice tak Moskwy jako i Prus są rozległe, niepodobna, aby wszędzie stało i pilnowało wojsko, fortec od naszej strony obydwa nie mają mocarstwa. Co do fortec, jeszcze za czasów Montecuculi wojskowi rozumiejący, mieli powątpiewania, czy te są użytecznymi. Wojna dzisiejsza pokazała, iż mając liczne wojska, fortece nie wiele przeszkadzają do podbicia kraju. Forteca z swoim garnizonem jak uważa Dumas, nie broni nawet na dwie mile kraju na około. Forteca może mieć swoje użytki dla wojsk regularnych, ale Polakom nie trzeba się zatrudniać oblężeniem lub braniem fortecy, lecz wpadaniem do kraju, i ogłaszamem wolności. Forteca bez pomocy mieszkańców ogłodzi się i poddać musi. Wojsku lekkiemu, jak polskie, fortece nie staną na przeszkodzie, takowy rodzaj żołnierza przejdzie je na około. Wolność każdy lud przyjmie z radością, bo ta jest żywiołem serca ich i szczęścia. Nie uważajmy w tej mierze na obce przykłady. Oczekiwano wszędzie z upragnieniem tych wszystkich, co wolność przynieść obiecywali. Ale kiedy niekarność, rozpusta wojsk wyuzdała się na przestępstwa, musieli z żałością ludzie brać się do broni, aby się dobyć z ucisku. Niechaj Polaków każdy postępek złączony będzie z moralnością, nie tylko dalecy od rozwiązłości innych wojsk, ale owszem niech się rzadzą ludzkością, niech karność zagradza drogę przestępstwu, a narody patrzeć na nas będą z poważaniem, łączyć się z przywiązania, i dodawać swej mocy do prędszego zwycięstwa.
Polacy! nie czekajcie na żadne okoliczności, nie oglądajcie się ani na wojnę czyjąkolwiek, ani na pokój. Macie siły wielkie, uiyjcieich przeciw nieprzyjaciołom, a zwyciężycie. Dla wolności, dla sprawiedliwości, każdy moment jest przyjaznym, przy nich ludzie mężni stwarzają nowe okoliczności. Szwajcary, Holendrzy, Amerykanie, nie patrzeli, czy z kim tyrani ich są w wojnie, nie przeglądali skąd mają mieć pomoc, czucie zagrzało ich do oparcia się przemocy, walczyli długo, a znalazły się potem same przez się obce wsparcia. Anglia i Francja, chcąc osłabić Hiszpanię, dały nareszcie Holendrom pomoc. Po trzech latach wojny amerykańskiej, Francja i Hiszpania, chcąc upokorzyć Anglię, zawarły traktat z Amerykanami. Gdy nasze ciągłe będę usiłowania, znajdą się mocarstwa Europy, co zechcą robić z nami związki. Rozumiemyż, że Moskwie, Prusom, Austrji wszystkie rządy i narody w Europie są przychylne ? myślimyż że nawet te trzy mocarstwa będę ścisły zawsze na nasza zgubę utrzymywać spisek? Sprzysięgła się koalicja na podział Francji. Nie wiedziała ta Rzeczpospolita, że wystawić może milion wojska, a królowie zostawszy bitymi, kłócić się między sobę zaczęli, zrywać związki swe, i nie tylko że nie dostali przeznaczonych sobie łupów, ale z hańbą zostali pokonanymi. Przydajmy jeszcze dla siebie, iż horyzont wolności rozprzestrzenił się w Europie. Czterdzieści milionów republikanów blisko liczymy.
Polacy! jak szczęśliwymi jeszcze nazwać się możecie, u nieba macie dary (na czym zbywa innym) z którymi bez obcej pomocy, stać się możecie narodem wolnym, poważnym i kwitnącym. Ośmielcie się ich użyć i utrzymywać z stałością urmysłu, a skutek uwieńczy starania wasze. Szwajcary na nieurodzajnych, skałach bez żywności prawie dobili się swej niepodległości. Jeżeli nieczuli na swą hańbę, na niesprawiedliwość wyrządzona narodowi, na prawa ludzkości, całując dźwigać będziecie swe jarzmo, rozżalony w duszy powiem z rozpaczą i wzgarda; Narodzie zrdzonyś do niewoli! "Gens ad servitutem pata".
Trudność może znajdować będę niektórzy w ułożeniu sekrenej rewolucji, w jej wybuchnięciu, w zgromadzeniu ludzi, w oszukaniu czuwania królów. Choćby tyrani nasi tyle mieli wojska, ile go posiada cala Europa, i tak by ustrzec nie mogli układu powstania. Niechajby w każdym domu postawili żołnierza, nie będą go mogli postawić w każdym lesie. Jeżeli dla nieostrożności z pomiędzy trzydziestu, uwiężą dwudziestu, niech pozostali dziesięciu dokonywają roboty, a pożądany nastąpi skutek. Bywają przypadki w bataliach, jednakże się na nie odważają. Nim rewolucja podniosła się w Warszawie, po zaaresztowaniu Węgierskiego, niektórzy z pracujących około powstania bojaźliwi wyjechali i pokryli się, ale inni niebezpieczeństwa unikać nie chcieli i dali tobie słowo, że chociażby uwięziono jeszcze kogo, gdyby kilku zostało tylko i ci dzieło ciągnąć mają. Jakoż brano jeszcze innych do więzienia, ale pozostali dokonywali pracy, i nieustraszony umysł przezwyciężył wszystko , a widzieliśmy jakę pomyślnościę te usiłowania uwieńczone zostały.
Pokazywałem wyżej, aby robić mnogie punkta, i we wszystkich jednego dnia powitać; nieprzyjaciele nie będę mogli ich zwyciężyć. Im więcej się pokaże powstających, tym ich mniej wyginie. Będzie się kupić lud na głos wolności i równości, jeżeli one ogłaszać będziecie z otwartością i z wylaniem serca, a utrzymać bez chytrości. Potrzeba porządku, potrzeba posłuszeństwa, a zatem i układu politycznego rządu tymczasowego. Ale jest gotowa jego organizacja. Życzyłbym zrobić ciąg rewolucji 1794 z niektórymi poprawami. Jest szczęściem to zaufanie jeneralne w cnocie Kościuszki. Widzieliśmy, ile to zagradzało niesnaskom, utłumiało dumę, morzyło wszelkie stronnictwa, Zdawało się, iż na wzór jego Polacy, w samej się tylko przesadzali cnocie. Rzymianie tyle zawistni o swoją wolność, w zburzeniu pasji nadzwyczajnym ludu, w niebezpieczeństwie, w wojnach, udawali się do Dyktatury, i ten ich wybawiał środek. Życzyłbym aby naczelnikowstwo trwało do czasu wypędzenia z granic naszych nieprzyjaciół. Ale nie chciałbym, aby ten urząd był koniecznie ciągłym. Po śmierci jednego, niech ster wojska przejdzie do rzędu. Jeżeli potem będzie miał potrzebę naród naczelnikowstwa, i znajdzie do tego osobę zdatną, naówczas wolno mu będzie ustanowić ten urząd. Chciałbym poprawy organizacji Rady Narodowej, to jest; odłączyć czynności i osoby prawodawcze od wykonawczych. Możnaby Jej dać nazwisko Kongresu. Członki wszystkich urzędów maja być na nowo mianowane. Kongres powinienby zostawać w obozie głównym.
Lubo prawidła wolności i równości, wszystkich jednakowo przypuszczają do urzędów, życzyłbym przecież, dla ściślejszego połączenia wszystkich obywateli, dla zupełnego zaufania w rewolucji, aby z dawnych stanów pobrać i powsadzać osoby do wszystkich magistratur.
Nie radzę jednak nieroztropnie i płocho zaczynać, potrzeba się wprzód zapewnić o większej części Prowincji, a mieć na wszystkich stronach ludzi sposobnych do prowadzenia, dobrze myślących, wiadomych, i z charakterem. Najtrudniejsza rzecz jest u Polaków zachować sekret, i zapewnić się tak, aby każdy z składających członków miał prawdziwy interes narodowy. Osoby różne postaci biorą, różne kładę maski do odkrycia się na potem nieprzyjacielowi, aby przez to dopiąć urzędu lub bogactw. Potrzebaby ułożyć systema, jakim się ludziom powierzyć. Znajomi są niektórzy chociaż z dobrymi prawidłami, co nie mogą utrzymać żadnej tajemnicy; ich szczebiotliwość może narazić i zaszkodzić więcej niż otwarta nieprzyjaźń. Co do przygotowali różnych potrzeb, organizacji właściwej, karności, zapasów, żywności składów, komunikacji prędkiej ze wszystkimi, aby każdy członek wiedział co czynić w różnych zdarzeniach, zapał jeden tylko ogólny o dobro powszechne wykonać to może, i przekonanie silne pracujących, że nic zrobić nie możemy bez wolności równej dla wszystkich, bez porządku, i cnot właściwych republikanom. Jest to ważne dzieło dać uczuć Polakowi, co potrzeba, aby był naród wolny i niepodległy, a nie dosyć jest pobudzać drugich, potrzeba każdemu mieć duszę heroiczną do dobrze czynienia ludzkości.