O zaśpionyk rycerzak opowiada jom, ze majom być kajsi zaśpioni w Giewoncie. Konie hań stojom przy złobak, bo ig hań widział kowal, Fakla, co ig kuł. Bo sie im podkowy psujom i przekuwać ig trzeba.
Janioł po tego Fakle do wsi, w Kościeliska, hodzieł kielka razy za jego zywobycia.
Jest hań grota niezmierna, ciemna, ino sie kaganki świecom po ściana k. Ci rycerze śpiom, a co dziesieńć lat to nostarsy pomiendzy niemi podźwiguje głowe i pyto sie janioła, co ig pilnuje:
- Cy juz cas?
I sytka rycerze podźwigujom głowy w hełmak zelaznyk, ale janioł odpowiado:
- Nie. Spijcie. I śpiom dalej.
Nad niemi jest skała wielga i głęboko do ziemie trza iść ku nim. Ino ze hań nie trefi jacy ten, co go janioł pilnujący powiedzie.
Jo se to nieroz myślał o tem i medetujem se, a i Faklek znał i słysałek, jako opowiadał.
Jo se to nieroz myślem i myślem se: Moze to i być. Mozom być zaśpioni rycerze w Giewoncie, bo sytko w Boskiej mocy.
Ale se i to myślem kieniekie, ze wto wie, jako to? Cy som nie jest w naskik hłopskik piersiak zaśpioni śpiący rycerze i cy to pote ta skała, kany śpiom, to nie my?...