140. Porwana dziewczyna
W uroczystości dożynek grała muzyka nad brzegiem Wisły, a parobcy i dziewki skoczny zawiedli taniec. Wtem krzyk przeraźliwy zagłuszył muzykę i śpiewy; poskoczono w stronę, skąd krzyki powstały i ujrzano, jak wilkołak unosił w paszczy najpiękniejszą dziewkę. Rzucili się za nim parobcy, ale potwór, złożywszy porwaną, zuchwale stanął do obrony. Przestraszeni i bezbronni, nie wie- dzieli, co czynić, i stali jak wryci, a tymczasem wilkołak porwał swą zdobycz i w największym pędzie uciekł do lasu.
Lat pięćdziesiąt upłynęło od tej przygody, gdy na tymże miejscu bawiąc się młodzież spostrzegła siwizną okrytego starca. Zaproszony do zabawy usiadł w milczeniu i wychylił kubek wódki, który mu podano. Równy mu wiekiem jeden z gospodarzy powitał nie- znajomego i wszedł z nim w rozmowę, a po krótkiej chwili wpatrując się w niego zawołał: — Tyżeś to, mój bracie! — poznał w nim bowiem starszego brata, który gdzieś się podział przed pięćdziesiąt laty. Dopiero ów starzec opowiedział, jak zmieniony przez czarownicę w wilka porwał swoją kochankę na tym samym miejscu podczas dożynek, jak żył z nią cały rok i jak mu potem umarła.
— Odtąd — mówił dalej — rzucałem się na wszystkich i pożerałem. Lat cztery, jak się błąkam w postaci człowieczej, chciałem was jeszcze zobaczyć, bo teraz — och uciekajcie! znowu mam zostać wilkołakiem.
Ledwo domówił, gdy zmieniony w wilka zawył przeraźliwie i znikł na zawsze w pobliskim lesie.