135. Kochanka sprowadzona czarami

Wiejski parobek rozkochał się w kowalczance, ale ta o innym myśląc, trapiła biednego chłopaka. Nadaremnie kupował jej pierścienie, wstążki i chustki. Paraska przyjmowała dary, lecz potem śmiała się z niego. Nie mogąc znieść już dłużej, Kiryłło (tak się zwał on parobek) udał się do czarownicy, mieszkającej o dwie mile; ta kazała mu wystarać się o kosmyk włosów i kawałek płótna z koszuli Paraski. Dopełnił zlecenia, a czarownica poleciła, ażeby o północy przyszedł. Stawił się w oznaczonym czasie parobek, noc była cicha i widna, bo miesiąc jasno przyświecał. Czarownica rozpaliwszy ogień spory na kominie, zaczęła kadzić dokoła izbę jaki- miś ziołami, a potem wziąwszy otrzymany kosmyk włosów i kawałek płótna z koszuli Paraski, nad dymem z tych ziół trzymając i jakieś niezrozumiałe szepty odprawując, tak w ostatku zawołała:

— Przybądź, Parasko! Zaklinam cię w imię tego, co mocen jest mnie i każdego, i ciebie z ziemi do piekła zaraz przenieść na wietrze! Przybądź! — i okaż się, choćby w postaci konającej lub nagiej, jako cię matka na ten świat porodziła!

Na te obrzędy i wykrzyki drżał parobczak, odwrócił oczy od ko- mina i zaczął się modlić w cichości, ale w tej chwili czarownica wykrzyknęła: — Już jest! — Kiryłło słysząc poprzednio świst wichru i wrzaski, jakby podziemne, spojrzał we drzwi, które z trzaskiem na ściężaj rozwarły się, a Paraska wybladła, spocona, z oczami konającej i ściętymi usty tocząc białą pianę, w jednej koszuli stanęła na progu. Robiła silnie piersiami, jakby ze zmęczenia lub mocnych boleści. Czarownica porwawszy zioła, zaczęła nimi okurzać Paraskę, a potem siłą roztworzywszy ścięte zęby wlała jakiegoś napoju kilka kropel w usta, ucięła kosmyk włosów z warkocza i na nowo okurzając zielem, zaczęła szepty odprawiać.

Wkrótce znikło widziadło, czarownica oddając mu włosy odcięte: — Bądź spokojny — rzekła — idź i nie mów nikomu, żeś tu był u mnie; Paraska kochać cię będzie.

Wsiadł na konia parobczak i wrócił do wsi nad samym świtem. Stało się podług wróżby czarownicy, bo kowalczanka zaraz oddała mu swoją rękę; lecz niedługo szczęśliwie żyli. Kiryłło porzucił ją we dwa lata, oskarżył czarownicę, wyznał wszystko pod przysięgą, a babę spalono przed dworem.

 


PODANIA I LEGENDY