51. Zaklęty zamek w Lubaszu

Na wysokich wzgórzach Lubasza stał niegdyś zamek, ale gniew nieba za jakąś zbrodnię dziedzica zagrzebał zamek w przepaści, która się rozstąpiła pod nim; na tym miejscu został się tylko ko- piec, a z niego wyrósł dąb ogromny, który ponurym cieniem osłania tę pamiątkę. Razem z zamkiem zapadł się i należący do niego ogród, a z nim i szpaler, którego kierunek wskazuje dziś kanał głęboki. Ponura cichość panuje w tej części zaklętego zamczyska; lecz po drugiej stronie, na drodze, która się wije między wzgórkami, dostrzegają częstokroć mieszkańcy okropne widma i słyszą niezrozumiałe głosy.

Tegoż losu, co zamek, doznał i kościół w bliskości stojący; zapadł się on wraz z wieżą i dzwonami, których ponure głosy częstokroć z śród ziemi się dobywają i pewną są wróżbą jakiegoś nieszczęścia.

Przy pogrążonym w ziemi kościele, i zaklęty równie jak kościół, mieszka pustelnik, który w nocnych godzinach często się w tym miejscu pokazuje i w zakonnym stroju, z kapturem na oczy spuszczonym, całą okolicę spiesznym przebiega krokiem; lecz gdy północ uderzy, niknie zjawisko, widać tylko migające się światełka, bądź to ogniki jakie na błotach się pokazują, bądź świece grobowe palące się nad ciałem zaklętego właściciela. Wtenczas podziemne przytłumione głosy chorałem odśpiewują jutrznię.

 


PODANIA I LEGENDY