37. Szatryja
Szatryja jest to wyniosła góra, podobno najwyższa ze wszystkich gór Żmudzi. Lud powiada, że z wierzchołka Szatryi tak rozległy odkrywa się widok, iż dwanaście kościołów ujrzeć można. Tutaj ma być grób Jauterity, żony olbrzyma Aleisa; tutaj w wigilię świętego Jana z całego kraju zlatują się czarownice na ucztę.
Pewien śmiały parobczak, chcący wiedzieć, co się na tej górze dzieje, udał się w nocy przed św. Janem na ucztę czarownic. Znalazł tam wielkie zebranie kobiet i mężczyzn poubieranych w stroje niemieckie, mających kapelusze na głowie, z których sterczały ogromne rogi. Grała cudowna muzyka, rozmaitego rodzaju napoje lały się strumieniami i całe zgromadzenie do upadłego tańcowało. Parobczak został bardzo dobrze przyjęty. Posadzono go na diamentowym tronie, ugoszczono wybornym winem ze złotego kielicha, dano kilka garści pieniędzy, które natychmiast schował, i proszono jak na j usilniej, aby pił i był wesół. Ta biesiada trwała przez kilka godzin. Wtem kur zapiał i wszystko znikło. Parobczak został sam jeden na górze, a kiedy się począł wszystkiemu przypatrywać, postrzegł, iż ów tron diamentowy, na którym go Niemczyki posadzili, był tylko pniem spróchniałym; ów złoty kielich zgniłą czaszką trupią. Sięgnął do kieszeni i zamiast pieniędzy znalazł traski!