12. Czterdzieściu dziewięciu męczenników sandomierskich

Tatarzy wpadłszy do Polski pod hetmanem Nogajem, przyszli pod Sandomierz i tyle ludzi wyścinali, aż się krew potokami do Wisły lała. Wtenczas to zdarzyło się, iż w klasztorze dominikanów sandomierskich, gdy pięćdziesiąt księży z przeorem swoim Sadochem było na jutrzni, Pan Bóg cudownym sposobem ostrzegł ich o bliskiej męczeńskiej koronie; gdy bowiem nowicjusz Martyrologium jutrzejsze czytać zechciał, nadspodziewanie literami zobaczył złotymi pisane te wyrazy: Sandomiriae quadragintata novem martyrum; co zobaczywszy, sam nie wie, czytać czy milczeć? Ośmieliwszy się na koniec, drżącym głosem dekret przeczytał złoty: Sandomiriae, quadraginta etc.; na takie czytanie zadumiały przeor i z bracią za rozkazaniem na podanej sobie księdze obaczył ów napis złotymi literami, które zaraz po przeczytaniu w ręku ich zniknęły. Zaczem im św. Sadoch rzecze: umrzeć potrzeba, braciszkowie, więc wesoło umierajmy.

A gdy na klasztor gwałtownym pędem nieprzyjaciel uderzył, braciom na Salve Reginae wynijść kazawszy, wszystkim zadał śmierć męczeńską.

 


PODANIA I LEGENDY