Tomasz Kątowski, Władysława Kiwak

Rzeczywistość ekonomiczna a świat bajki

Bajka, jedna z wielu możliwych form artystycznego opisu świata, wyraża ideały i tendencje estetyczne epoki, w której powstawała. Uczy mądrości i cnoty, przekazuje nie podlegające przedawnieniu wartości, normy uniwersalne i niepodważalne. W bajkach moralizuje się sądząc, że mądrość w nich zawarta przyczyni się do naprawy obyczajów, wychowa ludzi i uzdrowi relacje między nimi. Mamy świadomość, że bajka jako gatunek literacki nastręcza dużo kłopotów definicyjnych z uwagi na swoją wieloznaczność [19, s. 5-14]. Dla potrzeb naszego opracowania przyjmujemy najprostsze i zarazem bardzo pojemne rozumienie bajki jako formy literackiej zawierającej w sobie elementy konfabulacji. W takim ujęciu bajką będzie dla nas zarówno baśń, mit, przypowieść, opowiadanie czy nowela o treści fantastycznej pisana wierszem lub prozą.

J. Huizinga w Homo ludens pisze, że poezja rodziła się w zabawie, czego nie można powiedzieć o ekonomii. “Rywalizacja handlowa nie należy do pierwotnych, prastarych i sakralnych gier. Pojawia się ona dopiero z chwilą, gdy handel tworzyć zaczyna sfery działalności, gdzie każdy stara się drugiego prześcignąć i przechytrzyć” [11, s. 280]. Bajka uczy bawiąc, jednak żaden z ekonomistów nie chciałby raczej, aby o jego pracy mówiono “bajkowa ekonomia”. Co zatem łączy bajkopisarza i ekonomistę? Na pierwszy rzut oka niewiele. Jeżeli zgodzimy się z A. Mickiewiczem, że “świat ten to czysta bajka” [13, s. 351], wówczas możemy powiedzieć, że bajkopisarz i ekonomista tworzą fikcje. Bajkopisarze – fikcje literackie, ekonomiści – fikcje heurystyczne. Pierwsze są ładne, drugie brzydkie. Różnica między nimi jest oczywista i nie wymaga komentarza. Nikt przecież, nawet kilkuletnie dziecko, nie pomyli Królewny Śnieżki z krzywą możliwości produkcyjnych czy Kota w Butach z rynkiem doskonale kontestowalnym.

Zarówno bajkopisarz, jak i ekonomista próbują opisać świat, którego bohaterem jest człowiek ze swoimi celami, pragnieniami, wartościami i przywarami. W bajce odkrywamy prawdy o człowieku – czy także o homo oeconomicus?

System wartości obecny w bajkach jest czytelny dla wszystkich, podtrzymuje pośród ludzi poczucie różnicy między dobrem a złem. Morał ma z reguły jednoznaczną wymowę. Szokuje to, że ekonomistom on nie zawsze odpowiada, gdyż propaguje postępowanie nieracjonalne z punktu widzenia korzyści własnej jednostki czy też korzyści ogólnej. Ortega y Gasset w Dehumanizacji sztuki pisze: “Czytanie zaczyna się od zamiaru pełnego zrozumienia tekstu. Otóż jest to rzecz niemożliwa. Można jedynie, i to czyniąc duży wysiłek, wyłuskać z tekstu mniejszą lub większą część tego, co autor zamierzał nam powiedzieć. O czym zamierzał nas poinformować czy też co chciał stwierdzić, zawsze pozostanie jednak pewna «nieczytelna» reszta. Z drugiej strony jest zupełnie możliwe, że wkładając dużo wysiłku w czytanie rozumiemy z tekstu rzeczy, których autor wcale nie «chciał» powiedzieć, ale które nam jednak mimo woli, a czasem nawet zdecydowanie wbrew swojej woli powiedział” [7, s. 383]. Dla ekonomistów “nieczytelna” reszta w bajkach jest niezwykle intrygująca i otwiera drzwi do ekonomicznej interpretacji treści bajek. Daje możliwości intelektualnej zabawy skłaniając jednocześnie do refleksji głębszej natury.

Bajki przekazują wiedzę powszechną, nabytą doświadczeniem. Człowiek w czasie swej cywilizacyjnej podróży poznaje wartości dobre i złe. Filozofia i historia pomagają w ich odkrywaniu, bowiem każdą epokę cechuje szczególna wrażliwość na pewien zbiór wartości. Z podobnym zjawiskiem stykamy się, gdy analizujemy życie gospodarcze i teorie ekonomiczne.

Lektura bajek i prac z zakresu ekonomii prowadzi do wniosku, że przekaz adresowany do dzieci w formie bajki opiera się niejednokrotnie na innym systemie wartości niż przekaz naukowy, adresowany do dorosłych. System wartości świata dziecięcego obecny w bajkach jawi się odwrotnością systemu wartości świata dorosłych obecnego w tekstach ekonomicznych opisujących rzeczywistość gospodarczą. Cechy osobowościowe, traktowane w bajkach jako negatywne, przeniesione na grunt ekonomii uzyskują niekiedy pozytywny wyraz. Ponieważ ekonomia stawia sobie za główny cel wyjaśnienie mechanizmu ludzkich działań, a nie ich ocenę, dlatego też w tekstach ekonomicznych nie spotkamy określeń zawierających w sobie jednoznaczną ocenę moralną. Skąpstwo potępiane w bajkach, w ekonomii staje się oszczędnością i nabiera pozytywnego wyrazu jako czynnik sprzyjający inwestycjom i przez to rozwojowi gospodarczemu. Przesadna oszczędność może się jednak stać czynnikiem hamującym rozwój. Ten efekt nazywany jest w ekonomii paradoksem oszczędności. Rozrzutność uzyskuje określenie ostentacyjnej konsumpcji stymulacyjnie wpływającej – poprzez efekt naśladownictwa – na kształtowanie się popytu, a chciwość i zachłanność przekształcają się w dążenie modelowych uczestników rynku – do maksymalizacji użyteczności. Możemy mówić o dostrzegalnej inwersji aksjologicznej rzeczywistości ekonomicznej w stosunku do wyjściowego przecież, gdyż związanego z dzieciństwem, systemu wartości obecnego w bajkach.

W bajkach to, co wydaje się dobre, dobre z samej swej istoty, w rzeczywistości jest środkiem, który służy niedobrym zjawiskom. To, co wydaje się złem, niejednokrotnie przyczynia się do powstania dobrych rzeczy [14, s. 200] – bajkopisarz pointuje to słowami: “Co złe z pozoru, dobre jest w istocie”. Ułomne cechy natury ludzkiej: lenistwo, chciwość, egoizm, skąpstwo – w bajkach są wyśmiewane. Niekiedy postacie obdarzone tymi cechami doznają srogiej kary, za skąpstwo i chciwość przychodzi im zapłacić życiem. W bajce La Fontaine’a Strzelec i wilk taki właśnie los spotyka chciwego myśliwego i skąpego wilka [6, s. 206-9]. W bajce Skarb i dwaj ludzie skąpiec traci cały swój majątek i z rozpaczy odbiera sobie życie. Morał tej powiastki streszcza się w dwuwierszu: “Nigdy ze swoich skarbów nie korzysta sknera: On je gromadzi, kto inny zabiera” [6, s. 230-31]. W ten sposób bajka osiąga swój cel dydaktyczny. U małego odbiorcy powstaje wrażenie ładu moralnego panującego w świecie, w którym zwycięża dobro, w którym wrażliwość i przyjaźń wygrywa z chłodną kalkulacją i egoizmem. W rzeczywistości ekonomicznej taki porządek naturalny nie istnieje, a jeżeli się zdarza, to nie na zasadzie bajkowej konieczności, lecz raczej – przypadku stanowiącego wyjątek w twardych regułach życia gospodarczego. Cechy, które powszechnie uważane są za złe, wprzęgnięte w działania gospodarcze przyczyniają się do postępu cywilizacyjnego i technicznego, zwiększają bogactwo jednostek, narodów i państw.

Adam Smith, klasyk ekonomii, twierdzi, że naturalne skłonności są dla człowieka najbardziej korzystne. Człowiek świadomie ich używa. Altruista odwołuje się do wyznawanego systemu wartości, dla homo oeconomicus naturalnym motywem działania jest instynkt realizacji interesu osobistego, w którym zawiera się zasada egoizmu i kryjąca się pod nią zasada gospodarności. Instynkty ludzkie, zwłaszcza interesu osobistego są tak silne, że zawsze starają się wyizolować, uwolnić i dzięki temu realizują postęp gospodarczy [15, s. 481-536]. La Fontaine w swoich bajkach przekazuje czytelnikowi dużą dozę wiedzy ekonomicznej, między innymi o naturze, funkcjach i roli pieniądza, o tym jak dobro to jest postrzegane przez ludzi i z czym utożsamiane. Od niepamiętnych czasów ludzie powszechnie kojarzą bogactwo ze złotem. Odbicie tych przekonań znajdziemy nie tylko w bajkach Ezopa, La Fontaine’a, ale i w starożytnej przypowieści o Midasie [12, s. 275]. Według mitu, król Midas miał władzę zamiany wszystkiego, czego by się nie dotknął w złoto. Pożądał złota, napawał się nim, “nie on złoto, lecz złoto jego posiadało” powiedzielibyśmy za La Fontainem [6, s. 97]. Przyjrzyjmy się teraz jak złoto traktują ekonomiści. Jeśli do ich grona zaliczymy Arystotelesa – to według niego złoto nie stanowi bogactwa, nie jest też celem samym w sobie, może być użyte jako pieniądz, środek do nabywania dóbr [17, s. 13-14]. Bohaterowie Pana Dropsa i jego trupy mówią “No a co będziemy jedli? Bez pieniędzy jeść nikt nie da, /a z pieniędzmi u nas bieda” [2, s. 151]. W innej bajce stwierdza się: “Bez pieniędzy, drogie panie, dzisiaj nic się nie dostanie” [1, s. 190].

Arystoteles twierdzi, że pieniądz uzyskuje wartość przez spełnianie funkcji nadanych mu przez społeczeństwo, bowiem jest on wynikiem umowy społecznej, a wynaleziono go głównie dla ułatwienia wymiany. Pieniądz nie jest wynikiem działania sił natury, o czym zdają się wiedzieć nawet zwierzęta: “pieniądz nie jest rzeczą kaczą/ żadna z nas się nie bogaci/ Nam za jajka nikt nie płaci” [1, s. 190]. U Arystotelesa, a także u św. Tomasza z Akwinu i ich następców, zwolenników nominalizmu pieniężnego, znajdziemy odpowiedź na pytanie, dlaczego bogactwo i pieniądz utożsamiane są ze złotem oraz dlaczego ludzie powszechnie akceptują pieniądz. Arystoteles tłumaczy ten fakt prosto: zamiana towaru na towar jest trudna, nieraz skomplikowana i uciążliwa, stąd konieczność użycia przez ludzi jednego dobra, które byłoby powszechnym ekwiwalentem wszystkich dóbr. Dobro takie musi spełniać określone wymagania pod względem cech fizycznych, musi samo mieć wartość, nim je ludzie uznają za pieniądz. Złoto spełnia wszystkie te warunki. I tak rodzi się kruszcowa teoria pieniądza, której istotę pięknie oddaje książę biskup warmiński Ignacy Krasicki: “Talar, zwierzchnią postacią swoją okazały,/ Gardził czerwonym złotym, dlatego, że mały,/ Gdy przyszło do zmieniania, nie patrzono miary:/ Złoty pieniądz, choć mały, wart był dwa talary” [11, s. 22]. Arystoteles podobnie jak św. Tomasz z Akwinu sprzeciwiał się pobieraniu procentu od czegoś, co samo nie ma wartości. Twierdzili, że pieniądz jest niepłodny, a więc procent od niego jest niemoralny. Jest lichwą. Stanowi niesłuszne wzbogacenie wierzyciela [8, s. 35].

Możemy założyć, że La Fontaine czytał prace wielkich filozofów na temat natury pieniądza, stąd w bajce Konik polny i mrówka [6, s. 15] mrówka nie chce pożyczyć grajkowi dóbr na procent. Bajkę tę możemy też zinterpretować inaczej. La Fontaine nie mógł znać przecież teorii kapitału i procentu. Mrówka dysponuje dobrem spożywczym, które traktowane jest w świetle tej teorii jako jeden ze składników kapitału społecznego. Mogłaby je wypożyczyć i w zamian otrzymać dochód w postaci agia, procentu, który wyraża stosunek dóbr teraźniejszych o wyższej wartości do dóbr przyszłych o niższej aktualnej wartości. Mrówka wyznaje zasadę: “Kto nie pracuje, ten nie je”, i z tego punktu widzenia konik polny jest pasożytem. Mrówka lepiej zrobiłaby, gdyby przeczytała prace klasyków ekonomii i marginalistów. Wówczas dowiedziałaby się czegoś o podziale pracy, teorii wartości i wymiany dóbr o różnej użyteczności. Ale czy możemy wymagać od zapracowanej mrówki, by rozumiała artystę? Rysuje się typowy konflikt miedzy światem pracy a światem ducha i intelektu.

La Fontaine, świadomie lub nie, przeciwstawia się bulionistom (wczesny merkantylizm) twierdząc, że pieniądz nie jest bogactwem. Wyraża poglądy klasyków, że bogactwem jest praca i jej wytwory. Bajka Rolnik i jego synowie to świetna ilustracja tego zagadnienia: “Nie szczędźcie sił i trudu – praca w pocie czoła./ Oto skarb co przynosi najpewniejsze zyski” [6, s. 114]. Chęć szybkiego wzbogacenia się bez pracy zostaje surowo ukarana w bajce o przygodach Pinokia. Drewniany pajac po namowach Kota i Lisa decyduje się zasadzić pieniądze na Polu Cudów. Prędko jednak okazuje się, że został oszukany. Gdy swoją krzywdę przedstawił w sądzie, “Sędzia wysłuchał go bardzo łaskawie i z wielkim zaciekawieniem; roztkliwił się, wzruszył, a kiedy pajac już skończył, wyciągnął rękę i zadzwonił. Na to wezwanie zjawiły się natychmiast dwa buldogi w mundurach żandarmów. Wówczas sędzia, wskazując żandarmom Pinokia, odezwał się: «Temu biedakowi ukradziono cztery cekiny; weźcie go zatem i natychmiast zaprowadźcie do więzienia»” [4, s. 84]. Pinokio spędził w ciemnicy cztery długie miesiące. Taką surową poniósł karę za lekkomyślność i chęć łatwego wzbogacenia się. Morał z tego zdarzenia zawarty jest w słowach starej papugi: “jesteś taki niemądry i wierzysz, jakoby pieniądze można zasiać i zbierać na polach jak fasolę czy też ogórki. I ja niegdyś uwierzyłam i dziś ponoszę za to karę. Dzisiaj (niestety) za późno przekonałam się, że aby uskładać uczciwie parę groszy, trzeba umieć zarobić na nie pracą własnych rąk lub własnego umysłu” [4, s. 84].

Postawmy pytanie, czy bajki mogłyby zainspirować ekonomistów do twórczych poszukiwań? Chyba tak. Zaryzykujmy tezę, że J.M. Keynes mógł po przeczytaniu bajek La Fontaine’a obalić pogląd A. Smitha, według którego pieniądz nie może być środkiem akumulacji kapitału. Smith uważał, iż oszczędności indywidualne wyrażają się rzeczowo w dobrach oszczędzanych, które automatycznie zamieniają się w inwestycje. Keynes powtarza za La Fontaine’em, że pewną część oszczędności indywidualnych człowiek może posiadać w postaci pieniądza skarbionego, inne formy to lokaty finansowe i inwestycje. Tezauryzacja pieniądza jest dla nich obu zjawiskiem szkodliwym, gdyż nie zwiększa konsumpcji: “Cóż po skarbach, gdy człowiek zdjęty skąpstwa szałem/ Nie użył ich ni razu w swoim życiu całem. /I mrze z głodu, rachując grosze i dukaty?” [6, s. 97]. Keynes twórczo rozwija myśl La Fontaine’a – ponieważ skłonność do oszczędzania wzrasta w miarę wzrostu bogactwa, wskutek czego zmniejsza się popyt o wartości nie wydatkowane. Tworzą się zalążki kryzysu nadprodukcji. Keynes twierdzi, że kryzysom można zapobiec poprzez stymulowanie wydatków. Niczym mityczny Midas chciałby posiadać możliwość zamiany wszystkiego w pieniądz, który byłby wydatkowany obojętnie na co, byle finansował popyt. Niestety Keynes zapomniał, jak wielką cenę zapłacił Midas za swoją namiętność. Złoto przestało być dla niego dobrem rzadkim. Spowszedniało, zdeprecjonowało się, stało się bezużyteczne. Przypowieść o Midasie niesie z sobą zapowiedź groźnych zjawisk: stuletniej wojny cenowej, będącej następstwem napływu do Europy w XVI i XVII wieku olbrzymiej ilości złota i srebra, inflacji, choroby XX wieku oraz pojawienia się pieniądza fikcyjnego, spekulacyjnego, który może zrodzić kryzys większy od tego z lat 1929-33. La Fontaine wyczuwa zagrożenia płynące z nadmiernego wydawania: “Brać i wydawać? [...] Trwonić me dukaty?” [6, s. 97] – waha się, gdyż nie jest pewien, co lepiej służy gospodarce – oszczędzanie czy wydatkowanie.

Najprostszym i przez to najpowszechniejszym od stuleci sposobem porównywania różnych dóbr (materialnych i niematerialnych) jest określenie ich wymiaru pieniężnego. “Nieuniknionym rysem ludzkiego sposobu myślenia – pisze G. Simmel w Filozofii pieniądza – jest uznanie spośród wielu określeń jakiegoś przedmiotu tych, które można podać lub rozpoznać z największą dokładnością za przedmiotowo pierwsze i najistotniejsze” [16, s. 357]. Jest to niewątpliwie uzasadnione ekonomiką czasu, którego brakuje dorosłym. Szybciej i prościej można uporządkować elementy otaczającej nas rzeczywistości stosując łatwe w użyciu i czytelne dla wszystkich kryteria ilościowe niż nieprecyzyjne i niejednoznaczne kryteria jakościowe. T. Veblen w swojej książce Teoria klasy próżniaczej zauważa: “Rozbudowany nawyk pozytywnej oceny kosztowności najrozmaitszych dóbr i zwyczajowe identyfikowanie piękna z odpowiednią ceną powodują, że przedmiotu, który nie jest drogi, nie uważa się za piękny” [18, s. 105]. Ta cecha rzeczywistości ekonomicznej została trafnie uchwycona w bajce Saint-Exupery’ego Mały Książę: “Jeśli mówicie dorosłym: «Widziałem piękny dom z czerwonej cegły, z geranium w oknach i gołębiami na dachu» – nie potrafią sobie wyobrazić tego domu. Trzeba im powiedzieć: «Widziałem dom za sto tysięcy złotych». Wtedy krzykną: «Jaki piękny dom»” [5, s. 17]. Czyżby Saint-Exupery znał pracę Veblena? Można tak sądzić, zwłaszcza że wątek miłości Małego Księcia do róży stanowiący osnowę całej bajki jest literackim odbiciem uwag Veblena na temat społecznego uwarunkowania gustów, nawiązujących m.in. do mechanizmu określania wartości kwiatów [19, s. 105].

Nieuchwytne w swojej istocie i niedefiniowalne wrażenie piękna, dostępne tylko osobom wrażliwym, mającym choć trochę czasu, by przystanąć i przyjrzeć się otaczającemu je światu, uzyskuje w rzeczywistości ekonomicznej prostą formę pieniężną dostrzegalną dla tych, którzy nie mają czasu, by rzeczy poznać bliżej. Lis w rozmowie z Małym Księciem wyraża tę gorzką prawdę o rzeczywistości w następujących słowach:

“Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół” [5, s. 62].

W bajkach zawiera się przemyślany zamiar pedagogiczny: należy wykorzystać nawyki i skłonności ludzkie i przekształcić drogą dziecięcej zabawy w pożyteczne wartości. Bajkopisarz uchodzi za poetę, mędrca, który ma wiedzę, doświadczenie i autorytet. Ma więc prawo do umoralniania, pouczania i wystawiania ocen. Niestety często w kwestiach społeczno-ekonomicznych przekracza swoje kompetencje. La Fontaine zdaje sobie sprawę z absurdalności zakopywania pieniędzy: “A któż to widział – pieniądz trzymać w ziemi!” [6, s. 98] i jednocześnie w tej samej bajce udziela bezsensownej rady: “Mając go w domu, mógłbyś bez mozołu/ Brać, ile zechcesz” [6, s. 98] choć wie, że zdarzają się kradzieże:

“Wtem mur, nadwątlony laty,
Kruszy się, pada z łoskotem.
O cudo! z gruzów sypią się dukaty!
Nędzarz, zdumiony, skarbu nie rachował;
Co tchu kieszenie złotem naładował,
Zostawił stryczek na haku
I czmychnął. W krótką chwilę właściciel nadchodzi,
Patrzy: pieniędzy ni znaku.
Gwałtu! – Woła – Rozbój! Złodzieje!” [6, s. 230-231].

Starając się zrozumieć przyczyny, dla których La Fontaine wbrew zdrowemu rozsądkowi chwalił i zalecał trzymanie pieniędzy w domu, sądzimy, że zadecydował o tym klimat epoki i przekonanie, że działalność banków i bankierów jest niemoralna. W czasach, w których żył i tworzył La Fontaine, zasady gospodarki kapitalistycznej powoli wyłaniały się z poprzedniego systemu, a ludzie wciąż walczyli ze strachem przed piekłem.

Powszechne stosowanie miernika pieniężnego to niewątpliwie czynnik ułatwiający procesy wymiany, stanowiące istotę życia gospodarczego. Z drugiej jednak strony jest to cecha rzeczywistości ekonomicznej zubożająca osobowość człowieka i stępiająca jego wrażliwość estetyczną. Rodzice często nieświadomie zarażają dzieci takim skrzywionym właśnie widzeniem świata mówiąc: “Zniszczyłeś taką drogą zabawkę”, “podarłaś taką drogą sukienkę”. Tego typu stwierdzenia nie mają większego sensu. Rozśmieszają swoją absurdalnością, jeżeli posłuchamy ich stojąc z boku. Nie trafiają do dzieci, gdyż nic dla nich nie znaczą. Dziecko nie rozumie abstrakcyjnego charakteru pieniądza. W świecie dziecka miernik pieniężny nie odgrywa żadnej istotnej roli. Dzieci cenią rzeczy nie dla tego, że wydano na nie pieniądze, ale dlatego, że mają określone cechy zewnętrzne lub spełniają określone funkcje. Dorośli natomiast wyposażają rzeczy w całkowicie abstrakcyjną i niedostrzegalną dla dziecka cechę, jaką jest wartość pieniężna, i czynią ją podstawowym kryterium oceny. W bajce L. Carrolla Po drugiej stronie lustra Alicja rozmawiając z konduktorem słyszy z ust pasażerów jadących tym samym pociągiem: “«Nie każ mu czekać, dziewczynko! Słuchaj, jego czas kosztuje po tysiąc funtów za minutę!» Kiedy tłumaczy, że tam, skąd jedzie, nie było kasy, znów rozlega się chór głosów: «Tam, skąd ona jedzie, nie było miejsca na kasę. Ziemia tam kosztuje po tysiąc funtów za cal». «Nie wykręcaj się» – mówi wówczas konduktor – «trzeba było kupić bilet u maszynisty», a chór głosów dodaje: «U człowieka, co prowadzi parowóz. Przecież sam dym kosztuje po tysiąc funtów za kłąb»” [3, s. 91]. Ten fragment doskonale ilustruje konflikt między rzeczywistością ekonomiczną, w której wszystko ma wyraz pieniężny, a światem dziecka wolnym od tego rodzaju zniekształceń. Bajka o Alicji została napisana, według słów samego autora – bez jakichkolwiek podtekstów moralizatorskich. Jej jedynym celem było zabawienie czytelnika i cel ten został w pełni osiągnięty.

Zdarza się, że metafory zastosowane w bajkach stają się wyraziste i czytelne dla małego odbiorcy dopiero po wielu latach. Przykładowo: bajka Haracz zwierząt dla Aleksandra [6, s. 88] bez uprzedniego wyjaśnienia dzieciom skomplikowanych reguł świata dorosłych jest trudna do zrozumienia. Gdy my, dorośli, ją czytamy, przemawia do nas niezmiernie aktualną parabolą. O korupcji w Polsce mówi się coraz głośniej jako o chorobie drążącej społeczeństwo i gospodarkę. Między państwem, którego coraz więcej w naszym życiu, dysponentem wielu dóbr a człowiekiem stoi lew – biurokrata, urzędnik publiczny, odpowiedzialny za rozdział dóbr [9, s. 53-100]. Słaba przejrzystość reguł życia publicznego przyczynia się do tego, że ci, którzy powinni nadzorować i przestrzegać zasad, realizują swoje własne i partyjne interesy, nie działają w interesie dobra wspólnego, a spieniężają swoją władzę. Transparency International – organizacja antykorupcyjna – ogłosiła w październiku 1999 roku wyniki badań, z których wynika, że jesteśmy dopiero na 44 miejscu (“A imię jego 44”!) pod względem przejrzystości życia społecznego.

Człowiek, gdy przyjdzie mu opuścić świat bajki i przejść do świata realnego, podobnie jak Królowa będzie musiał biec z całą szybkością, na jaką może się zdobyć, aby pozostać w tym samym miejscu, a gdyby chciał się dostać gdzie indziej, będzie musiał biec przynajmniej dwa razy szybciej [3, s. 83], by sprostać współzawodnictwu. Takie są bowiem realia rzeczywistości gospodarczej.

Bibliografia

1. J. Brzechwa, Kaczki [w:] Antologia poezji dziecięcej, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1980.

2. J. Brzechwa, Pan Drops i jego trupa [w:] Od baśni do baśni, Warszawa 1965.

3. L. Carroll, Po drugiej stronie lustra, przeł. R. Stiller, Warszawa 1991.

4. C. Collodi, Pinokio. Przygody drewnianego pajaca, przeł. J. Jachimecka, Warszawa 1987.

5. A. de Saint-Exupéry, Mały Książę, przeł. J. Szwykowski, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1976.

6. J. de La Fontaine, Bajki, przeł. J. Krasicki, W. Noskowski, S. Komar, Warszawa 1984.

7. J. Ortega y Gasset, Dehumanizacja sztuki i inne eseje, przeł. P. Niklewicz, Warszawa 1980.

8. J. Le Goff, Sakiewka i życie. Gospodarka i religia w średniowieczu, przeł. H. Zaremska, Gdańsk 1995.

9. E. Hankiss, Pułapki społeczne, przeł. T. Kulisiewicz, Warszawa1986.

10. J. Huizinga, Homo ludens. Zabawa jako źródło kultury, przeł. M. Kurecka, Witold Wirpsza, Warszawa 1985.

11. I. Krasicki, Bajki, Warszawa 1974.

12. Z. Kubiak, Mitologia Greków i Rzymian, Warszawa 1998.

13. A. Mickiewicz, Bajka [w:] Wiersze, t. 1, s. 351, Warszawa 1982

14. A. Sikora, Vico, czyli obrazy losu [w:] Od Heraklita do Husserla, Spotkania z filozofią, Warszawa 1999.

15. A. Smith, III Księga, O różnych drogach, które prowadzą do dobrobytu różnych narodów [w:] Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, przeł. Z. Sadowski, t. 1, Warszawa 1954.

16. G. Simmel, Filozofia pieniądza, przeł. A. Przyłębski, Poznań 1997.

17. E. Taylor, Historia rozwoju ekonomiki, t. 1, Lublin 1991.

18. T. Veblen, Teoria klasy próżniaczej, przeł. J. Frentzel-Zagórska, Warszawa 1998.

19. W. Woźnowski, Dzieje bajki polskiej, Warszawa 1990.

 


SPIS TREŚCI