Tadeusz Bujnicki

O “newrozie pieniężnej” (Kromnicki i Płoszowski w Bez dogmatu)

W liście z 18 czerwca 1890 roku pisał Sienkiewicz do Mścisława Godlewskiego:

“Powieść czysto psychologiczna nie może dawać tych efektów, jakie dają w romansie historycznym wojna, napady, oblężenia i przygody bohaterów. Tu rolę przygód grają stany duszy. Zwrócić na nie uwagę i doprowadzić ludzi do świadomości pewnych objawów z zakresu psychozy społecznej jest jej zadaniem [...]. Zechciało mi się zstąpić trochę głębiej w duszę nowożytnego, przecywilizowanego człowieka [...]. Płoszowski [...] czyni z Bez dogm[atu] nie tylko powieść psychologiczną, ale ogólnie kulturalną, bo dotyka choroby całej naszej cywilizacji [...]”1.

Zdania te napisał Sienkiewicz po ukończeniu II tomu Bez dogmatu, a więc wówczas, gdy koncepcja powieści była ostatecznie określona. “Chorobą”, o której wspomina w liście, jest “newroza”, coraz częściej analizowana w rozprawach naukowych i opisywana w literaturze. Twierdzono, iż epoka stała się “nerwowa” na skutek tempa życia nowej cywilizacji oraz destabilizacji dawniejszych hierarchii społecznych. Definicja newrozy, sformułowana przez ówczesnego psychiatrę, profesora R. Kraffta-Ebinga, zwracała uwagę na “pośpiech nowożytnego życia [...] konkurencję we wiedzy, w sztuce, w handlu i zarobku”2 jako przyczyny sprawcze. Kształtują one monomanie skupiające się na jednym, ograniczonym celu. Zarazem “nerwowość” wpływa na osłabienie woli, “filozoficzny pesymizm” i pasywność jednostek. Obdarzając narratora Bez dogmatu – Leona Płoszowskiego i jego rywala – Karola Kromnickiego odmiennymi typami newroz, Sienkiewicz posłużył się ostrym kontrastem: wyrafinowanej, wspartej na sceptycznym stosunku do świata i przewrażliwionej newrozie geniusza bez teki”, przeciwstawił “pieniężną newrozę” spekulanta opanowanego przez “gorączkę złota” i goniącego za szybkim zyskiem3.

Owa opozycja rysuje się tym wyraźniej, że akcentuje ją sam narrator: “My jesteśmy mieszkańcami dwóch różnych planet”. Jest to nie tylko różnica postaw, lecz także odmienny system wartości. Postać Kromnickiego-rywala kreuje Płoszowski zdecydowanie niesympatycznie; zaczynając od karykaturalnego wyglądu i insynuacji dotyczących jego pochodzenia, kończąc na podkreśleniu “fizycznego i duchowego” parweniuszostwa. Portret to wyraźnie stronniczy i pełen sarkazmu. Ewokuje on ogólniejszą postawę niechęci do “arystokracji pieniężnej”, która dla szybkiego wzbogacenia się poświęca rodowe tradycje. Jednak Sienkiewicz jako autor ma szczególnie trudne zadanie, gdyż oddaje głos narratorowi, z którym nie chce się utożsamiać. Co więcej, często zmusza go do samooskarżeń4. Płoszowski – nosiciel “choroby wieku” – winien sprawić, że “powieść [...] ma być i będzie bardzo wyraźnym ostrzeżeniem do czego prowadzi życie «bez dogmatu» – umysł sceptyczny, przerafinowany, pozbawiony prostoty i nie wspierający się na niczym” (list do Jadwigi Janczewskiej z 19 grudnia 1889 r.)5. Tym samym założenie autorskie pozbawia narratora wiarygodności. Także w ocenach Kromnickiego, których jednoznaczna negatywność jest wyraźnie stronnicza. Aby jednak postać nie budziła czytelniczej sympatii, Sienkiewicz konstruuje fabułę w taki sposób, by Kromnickiego demaskowały jego działania. Oceny Płoszowskiego wspierają ponadto sądy postaci, kreowanych jako wiarygodne; ciotki Płoszowskiej, szlachetnej “weredyczki” oraz pisarza Śniatyńskiego. Dlatego narrator może stwierdzić stanowczo: “Nie ja jeden uważałem go za człowieka mającego wprost gorączkę złota”6. W efekcie Kromnicki staje się nie tylko “szczęśliwym” rywalem, zagradzającym Płoszowskiemu drogę do Anielki, lecz, i przede wszystkim, typowym przedstawicielem “arystokracji pieniężnej”, opętanej “newrozą pieniężną”.

Wprowadzając w obręb dziennika postać Kromnickiego, scharakteryzuje go Płoszowski jako reprezentanta “gatunku”:

“Obawiam się, że obrotność Kromnickiego nie jest zdolnością odziedziczoną lub wrodzoną, tylko newrozą, która poszła w tym kierunku [...]. Wyradza się czasem ni stąd ni zowąd szlachcic-spekulant; czasem bywa nawet, że mu sprzyja ślepe szczęście i że robi majątek... Ale nie widziałem ani jednego, który by przed śmiercią nie zbankrutował” (BD, 46).

To sformułowanie stanowi nie tylko socjologiczne uogólnienie; określa również zasadniczą determinantę losu Kromnickiego, którego bankructwo jest uwarunkowane “genetycznie”. Majątek pomnażany przez spekulacje niesie ze sobą nie tylko indywidualne ryzyko katastrofy finansowej, lecz ma także ujemną konotację moralną. Nie przypadkowo narrator zacytuje opinię Śniatyńskiego:

“Śniatyński utrzymuje, że spekulacje pieniężne równają się wygarnianiu pieniędzy z cudzej kieszeni do swojej [...]. Gdyby miał [Kromnicki – przyp. TB] jakiś wyższy i uczciwszy cel robiąc pieniądze, to bym mu wybaczył, ale on je robi dlatego tylko, ażeby je mieć” (BD, 135).

Z “newrozą pieniężną” Kromnickiego kontrastują w Bez dogmatu dwa modele “uczciwego” pomnażania kapitału. Z jednej strony jest to model ziemiański i raczej “zachowawczy” gospodarującej w Płoszowie ciotki, którego znakomitym administratorem jest “szlachcic z saletry i siarki” Chwastowski; z drugiej – przedstawiciele pokolenia “młodych”, nowocześnie wykształceni jego synowie, dla których motywem działania staje się pożyteczna praca według pozytywistycznego wzoru. O nich narrator napisze, iż “tworzą jakieś pośrednie a zdrowe ogniwa pomiędzy przekwitem a barbarzyństwem”. Określając bliżej tę warstwę Płoszowski dopowie, iż składa się ona z synów pobankrutowanej szlachty, z konieczności przyswajających “mieszczańską tradycję pracy” i wnoszących do niej “tęgie muskuły i nerwy” (BD, 176).

Tworząc negatywny wizerunek Kromnickiego, Płoszowski zarazem kreuje swój autoportret, pozornie obiektywny, w istocie jednak ukrywający pewne degradujące go rysy. O ile bowiem nie jest dla Płoszowskiego-dekadenta rzeczą wstydliwą ukazywanie “garderoby duszy”: nieproduktywności społecznej, braku woli, nadwrażliwości, hedonizmu i amoralności, o tyle “nie wypada” mu dokładniej zajmować się sytuacją materialną. Ściślej – należy ukazywać postawę nie dbającego o pieniądze estety. A właśnie na przykładzie Płoszowskiego doskonale się sprawdza marksowska teza o określeniu świadomości przez byt. O zasobach materialnych rodu Płoszowskich dowiadujemy się jakby mimochodem, że nie tylko zapewniają dostatek, ale pozwalają na swobodne nimi dysponowanie; o samym Leonie wspomina ciotka jako o jednym z zamożniejszych ludzi w kraju. Z kolei o jego umiejętnościach “bankierskich” świadczą podstępne, a wsparte na ekonomicznym rachunku, intrygi wobec Kromnickiego. Wspomaga je zresztą fachowa wiedza Płoszowskiego o prawach rynku i obiegu pieniądza. Dokumentuje ją dziennikowy zapis: “Po ukończeniu uniwersytetu [warszawskiego – przyp. TB], skończyłem szkołę rolniczą we Francji” (BD, 17). Jest zatem przygotowany do nowoczesnego administrowania własnym i odziedziczonym majątkiem. Pozwala mu to na wypowiadanie negatywnych sądów o ekonomicznych umiejętnościach polskiego społeczeństwa. “Z moich własnych spostrzeżeń dawno doszedłem do wniosku, że jesteśmy jednym z najbardziej w stosunkach pieniężnych lekkomyślnych i nie szanujących terminu społeczeństw” – skomentuje np. spotkanie z Juliuszem Kw., “na którego majątku jest umieszczona część kapitałów, jakie mi przypadają po matce” (BD, s. 55).

Demonstrowana przez Płoszowskiego pogarda dla pieniędzy wygląda jednak cokolwiek dwuznacznie. “Pieniądze nie odgrywały nigdy roli w moim życiu” – zapisze w dzienniku wówczas, gdy uświadomi sobie, że w “grze” o Anielkę właśnie pieniądze i “kupiecka moralność” mogą być decydujące. “Dziś doszło do tego, że chwytam za tę broń, jak gdybym był bankierem i całe życie wojował pieniędzmi” (BD, 319).

Narrator Bez dogmatu wikła się w sprzecznościach; jest z jednej strony wyrafinowanym koneserem sztuki, estetą, który wartość postępków mierzy stosunkiem do piękna i brzydoty; z drugiej – skutecznie wykorzystuje siłę pieniądza i umiejętnie obraca kapitałem dla celów etycznie wątpliwych. Płoszowski, co należy podkreślić, rozpoczyna ukrytą walkę z Kromnickim o Anielkę, posługując się metodami “kupieckiej moralności” (mimo iż nimi się “brzydzi”). Energia, z jaką ów dekadent sięga po różne środki, aby przełamać “katechizmową prostotę duszy” Anielki i podstępnie wymusić na Kromnickim jej “odstąpienie”, dowodzą, iż Płoszowski nie jest tak bardzo “bezwolny”, jak pragnie to zasugerować. “Walka” z Kromnickim wyzwala w nim nie tylko zdolność analizowania charakteru i sposobów myślenia “rywala”, ale również wpływa na jego postępowanie. Płoszowski ujawnia przy tym umiejętność “gry” ekonomicznej. Pożycza Kromnickiemu 75 000 rubli na “zwykły kupiecki weksel”; tłumaczy postępowanie ciotki w sprawie Głuchowa, sugeruje rozwodową transakcję. Właściwie ocenia ryzykowne posunięcia Kromnickiego, umie sam wkroczyć do akcji także posługując się argumentem “kupieckim”; aby odzyskać Anielkę, nie cofa się przed zaangażowaniem swoich kapitałów. Perfidnie podsuwa metody (oparte na grze pieniężnej) “sprzedaży” Anielki (tak jak ów bojar wołoski). Doprowadza wreszcie Kromnickiego do oświadczenia, że bankrut może albo drugi raz zrobić majątek, “albo strzelić sobie w łeb” (BD, 317). Ma więc w znacznej mierze rację Kromnicki, kiedy mówi o nim, iż jest “diablo trzeźwy”. Z drugiej strony – kosmopolita Płoszowski przedstawia się jako patriota, zwolennik pracy dla kraju oraz przeciwnik podejrzanych spekulacji na Wschodzie. Jest także mentorem, wygłaszającym krytyczne sądy o “rodach przeżytych”:

“Dawniej życie i stosunki społeczne przynosiły nam ratunek, pożądały od nas czynów i poniekąd zmuszały nas do niej. Dziś gdy usunęliśmy się od życia i gdy zatruwa nas filozofowanie i zwątpienie, choroba nasza zaostrza się coraz bardziej [...]” (BD, s. 296).

Tą drogą, choć w sposób zakamuflowany ze względu na cenzurę, wkracza w obręb powieści wyraźny kontrast między rolą szlacheckich rodów w dawnej Rzeczypospolitej, a obecną ich bezczynnością i nieproduktywnością. Jednak gorszym złem okazuje się aktywność ogarniętych “gorączką złota” przedstawicieli szlachty. Z takiej perspektywy właśnie ocenia narrator Kromnickiego.

Warto się przyjrzeć metodzie wprowadzenia tej postaci do Bez dogmatu. Opinie o nim feruje Płoszowski z dwóch dopełniających się punktów widzenia. Najpierw jest to odraza czysto fizyczna, demonstrowana przez narratora-estetę wówczas, gdy pisze o jego “suchej czaszce podobnej do trupiej głowy” i figurze “drewnianego manekina” (BD, s. 285) lub stwierdza: “Nie o to mi już chodzi, że mi zabrał Anielkę, ale o to, że ma ogromnie długie nogi, a grube wiązania kolan, że jest długi jak tyczka, a głos jego przypomina mielenie kawy w młynku” (BD, s. 141). Z drugiej strony oceny Płoszowskiego mają charakter złośliwych i czasem niewybrednych insynuacji. I tak po uwagach dotyczących stanu majątkowego i pochodzenia (opowieści o rzekomym tytule hrabiowskim z XV wieku i megalomańskich zapisach “w hotelach”: Graf von Kromnicky) narrator doda:

“Widocznie Tatarzy Batuchana, po zwycięstwie pod Legnicą, musieli i na dzisiejszym austriackim Śląsku dużo dokazywać, bo, że te oczki Kromnickiego, podobne do ziarenek kawy, są nie śląskiego pochodzenia, to nie ma wątpliwości” (BD, s. 56).

I powtórzy parokrotnie tę “opinię”, pisząc o “mongolskich” rysach postaci. Taka karykaturalna charakterystyka Kromnickiego umożliwia przejście do negatywnej oceny jego działań jako spekulanta i aferzysty na Dalekim Wschodzie, w Odessie, Baku, Batumi i Turkmenii.

Kromnicki pojawia się początkowo w konwencjonalnej roli powieściowej; zabiega o rękę panny na wydaniu, dobrze urodzonej i posiadającej majątek ziemski, który, chociaż zadłużony, jest ważnym elementem w jego projektach bogacenia się. A zatem, mieści się w ramach stereotypu, wielokrotnie eksponowanego w ówczesnej literaturze. Także kreacja Anielki, nie wykracza poza znany schemat, w którym małżeństwo jest uzależnione od sytuacji majątkowej. Jej zgoda na zamążpójście wynika nie tylko z zawodu miłosnego, lecz także z nacisku matki, liczącej na oddłużenie Głuchowa przez przyszłego obrotnego zięcia: “Gdyby się ożenił, to by oczyścił majątek Anielki, a zarazem postarałby się o zmianę poddaństwa z racji objęcia tego majątku” (BD, s. 45).

Szczególne miejsce w problematyce “pieniężnej” Bez dogmatu zajmuje zatem sprawa Głuchowa – wołyńskiego majątku p. Celiny i Anielki. Ukryte znaczenie tej sprawy, bo niedopowiedzeń jest tu wiele, polega nie tylko na ekonomicznych przesłankach sprzedaży zadłużonej posiadłości oraz na krzywdzie wyrządzonej obu kobietom, lecz także na ewokowanej przez tę transakcję kwestii patriotycznej:

“Sprzedał [Kromnicki – przyp. T.B.] po upływie dziesięciu miesięcy te majątki w nieporównanej ziemi – napisze narrator dziennika – które rodzina Anielki od czterystu lat miała w ręku i dla których utrzymania pani Celina poświęciła całe swoje życie. A ów pan Kromnicki przyszedł i sprzedał z lekkim sercem dlatego tylko, że mu za nie dobrze zapłacono i że w ten sposób mógł zapewnić powodzenie dla swych dostaw” (BD, s. 150).

Z wielu wzmianek o Głuchowie czytelnik może się domyślać, że zadłużenie i zagrożenie powstało głównie na skutek represji popowstaniowych. Nieprzypadkowo zapewne Płoszowski ani słowem nie wspomina o ojcu Anielki (powstaniec?). Nie jest również bez znaczenia reakcja Kromnickiego na upór p. Celiny i Anielki oraz perswazje ciotki. Ich przekonania nazywa “czystym romantyzmem” i “patetyczną deklamacją”, co w “ezopowym języku” ówczesnej literatury może wskazywać na narodowy motyw obrony majątku. Pisząc o tym wyraźniej mógł się Sienkiewicz obawiać, że cenzura odczyta tekst powieściowy “politycznie”7. Z drugiej jednak strony opinia Kromnickiego, iż ruina majątku wynikała z “braku rozumu, niedołęstwa, lekkomyślności i rozrzutności” (BD, s. 335), może wskazywać także i na inne powody. W pamiętniku Wacława Lasockiego z tamtej epoki, przytaczanym przez Pawła Jasienicę, znaleźć można uwagi o życiu nad stan, lekkomyślności i długach polskiej szlachty na Ukrainie w okresie przedpowstaniowym8.

Istotnym kontekstem dla “sprawy Głuchowa” jest kryzys położenia ziemiaństwa. Zwłaszcza stan majątków “zakordonowych”. Ówczesne zarządzenia carskie zabraniały Polakom nabywania ziemi, a kupującymi polskie majątki mogli być tylko Rosjanie. Stąd “obowiązkiem patriotycznym” stawało się utrzymanie za wszelką cenę posiadłości ziemskich w rękach polskich. Na tym tle jaśniejsze stają się poglądy ciotki, gotowej pożyczyć pieniądze dla zachowania Głuchowa, oraz opinia Chwastowskiego, deklarującego, że potrafi “wyprowadzić” majątek z długów i obciążeń w ciągu kilku lat.

Jednak dla pozbawionego sentymentów patriotycznych Kromnickiego ważniejsze są dobre stosunki z carską biurokracją, która ułatwia mu prowadzenie “wschodnich” interesów. Posiadanie Głuchowa umożliwiło mu bowiem przyjęcie “poddaństwa” (rosyjskiego) i sprzedaż majątku, nie tylko z korzyścią finansową, ale również zabezpieczającą protekcję w dostawach (wojskowych?) do Turkmenii.

Z tych powodów sprawa wołyńskiego majątku jest ważnym składnikiem ekonomicznego tła powieści. W Bez dogmatu sposób sprzedaży Głuchowa ma sens demaskatorski, odkrywa bowiem antynarodowy charakter “arystokracji pieniężnej”, dla której szybki zysk jest wszystkim. Kromnicki podejmuje ryzykowną grę: sprzedaje majątek z myślą o powodzeniu “interesów”; kupujący, zapewne wysoki urzędnik rosyjski, może mu dopomóc w dostawach, a uzyskane kapitały lokuje w dostawy najpewniej wojskowe, skoro jego odbiorcą jest intendentura, a początek lat osiemdziesiątych to końcowa faza walk o całkowite podporządkowanie rosyjskiemu imperium turkmeńskich obszarów. Kromnicki, opanowany “gorączką robienia pieniędzy”, stara się pozyskać wspólników, także w ciotce i Płoszowskim, którzy – z różnych jednak powodów – mu odmawiają. We wcześniejszej rozmowie z ciotką Płoszowski wypowiada przekonanie o “uzależnieniu” Kromnickiego od “gorączki” spekulacyjnej, twierdząc, iż będzie on “spekulował w dalszym ciągu”, niezależnie od efektu pierwszych spekulacji. Za przejaw “newrozy pieniężnej” należy uznać także dążność Kromnickiego do jak najszybszego pomnożenia kapitału. Dlatego z oburzeniem opowiadał o kapitalistach belgijskich, zadowalających się małym procentem i nieufnych wobec jego metod. Zamierzone przez niego milionowe zyski z dostaw były niewątpliwie czymś poważniejszym niż “perkaliki” Połanieckiego. Kromnicki, który liczył na podwojenie majątku, podejmuje ryzykowne spekulacje ropą naftową w Baku (gdzie przegrywa konkurencję z Rodszyldami) i monopolizuje, dzięki protekcjom urzędników, dostawy w Turkmenii, angażując w nich cały swój i Anielki majątek9. Jest więc typowym przedstawicielem ukazanej przez pisarza warstwy kapitalistów o szlacheckim rodowodzie.

“Sprawa Głuchowa” odkrywa jeszcze jeden ideowy podtekst powieści – idealizujący pogląd Sienkiewicza na wartość tradycyjnego modelu ziemiańskiego życia i ziemiańskiej gospodarki. Zanim ów pogląd wyrazi pisarz wprost w Rodzinie Połanieckich, ujawni go pośrednio w Bez dogmatu. Idealny majątek – Płoszów, zarządzany “doskonale” przez ciotkę i Chwastowskiego, to nie tylko azyl dla bohatera i miejsce jego pozytywnych odrodzeń – to także wzór ziemskiego majątku. Jako przyszła posiadłość Płoszowskiego (którą ma dziedziczyć po ciotce) stanowi potencjalną alternatywę przyszłych losów bohatera, przygotowanego, dzięki studiom rolniczym, do roli pozytywnego ziemianina. Stabilny ziemiański model życia może być także traktowany jako antidotum na ryzykowny model życia kapitalisty. Nieprzypadkowo w projektach ciotki mieści się osadzenie Kromnickiego po jego bankructwie na jednym z folwarków oraz wymuszenie na nim zobowiązania “porzucenia raz na zawsze spekulacji” (BD, s. 413).

Jednak ów model “ziemiańskiego odrodzenia” nie jest udziałem żadnej z głównych postaci Bez dogmatu; nikt nie wraca do “arkadyjskiego” Krzemienia jak Marynia i Stach Połanieccy.

Widziana przez pryzmat poglądów narratora katastrofa Kromnickiego jest umotywowana na kilka sposobów. Po pierwsze wynika z pośpiesznego i nie kontrolowanego pośredniczenia w dostawach oraz powolności machiny biurokratycznej. Kromnicki postępował jak hazardzista, który licząc na wielką wygraną postawił cały majątek “na jedną kartę”. Drugie odniesienie jest niewątpliwie etyczne: Kromnicki, podobnie jak Wokulski, pragnie wzbogacić się na dostawach dla rosyjskich wojsk w czasie zaborczej wojny, postępuje przy tym egoistycznie sprzedając Głuchów w ręce rosyjskie, a próby jego uratowania nazywa “czystym romantyzmem”.

Mimo to w Bez dogmatu dokonuje się proces “rehabilitacji” Kromnickiego. Zarówno jego reakcja na opowieść Płoszowskiego usprawiedliwiającą “sprzedaż” pięknej Rumunki, jak i samobójcza decyzja po bankructwie nakazują narratorowi przyznać:

“Ja go nie śmiem potępić i powiem otwarcie, że nie mogę się oprzeć pewnemu dla niego uznaniu [...]. Oczyszczał się z niesłusznych zarzutów śmiercią. Nie tylko z powodu samej ruiny. Przypuszczam jednak, że i to by mu wystarczyło. Przypominam sobie jakie poglądy wygłaszał w Gasteinie. Jeśli moja miłość jest newrozą, to niewątpliwie była nią jego gorączka robienia pieniędzy. Gdy to chybiło, gdy ta podstawa usunęła się mu spod nóg, zobaczył przed sobą taką samą otchłań i pustkę, jaką ja widziałem w Berlinie [...]. W każdym razie ja myślałem, że to jest człowiek niższy niż był, nie spodziewałem się po nim takiej energii – i przyznaję, że mu czyniłem krzywdę” (BD, s. 421).

Lektura Bez dogmatu – jak widać chociażby z przedstawionej powyżej “kwestii pieniężnej” – kryje w sobie szereg zaskakujących niespodzianek. To właśnie ekonomiczna strona powieści o “pierwszym” polskim dekadencie nabiera specjalnego znaczenia, gdy obok newrozy Płoszowskiego wyznaczy się miejsce newrozie pieniężnej Kromnickiego. Nie darmo bowiem Płoszowski postawi pytanie: “Ale czy ten Kromnicki lepszy ode mnie? Czy jego płaska pieniężna newroza więcej warta od mojej?” (BD, s. 118). I pytanie to zostawi bez odpowiedzi.

Jest więc Bez dogmatu nie tylko analizą “chorej” duszy Płoszowskiego i ukazaniem katastrofy, do której doprowadza siebie i bliskich “człowiek bez woli”, typ improducivite slave, lecz także obrazem niszczących efektów “gorączki złota”: owej “newrozy pieniężnej”, której uległ rywal głównej postaci powieściowej.

Przypisy

1 H. Sienkiewicz, Listy, t. 1., część druga, Warszawa 1977, s. 117.

2 R. Krafft-Ebing, Nasz wiek nerwowy (Nasze zdrowie i chore nerwy), Warszawa 1886; zob. K. Kłosińska, Powieści o “wieku nerwowym”, Katowice 1988, rozdział I: Teorie neurozy, s. 10-39, cyt. s. 21.

3 “Gorączka złota” (febris aurea) staje się motywem obiegowym w ówczesnej “sztuce z tezą” (por. Z. Sarnecki, Febris aurea; J. Narzymski, Epidemia; K. Zalewski, Z postępem). Podobnie w powieści tendencyjnej.

4 K. Kłosińska, Powieści o “wieku nerwowym”, s. 8.

5 H. Sienkiewicz, Listy, t. 2, część druga, Warszawa 1996, s. 174.

6 H. Sienkiewicz, Bez dogmatu, Warszawa 1958, s. 313. Wszystkie cytaty wg tego wydania, oznaczone w tekście BD.

7 W liście do M. Godlewskiego z 25 stycznia 1890 autor Bez dogmatu pisał, iż cenzura mogła się “już przekonać, że powieść jest czysto psychologiczna [wytłuszczenie – T.B.] i że z polityką nie ma żadnego związku” (Listy I, cz. 2, s. 105).

8 Por. P. Jasienica, Dwie drogi, Warszawa, s. 95 i nn.

9 “Co się tycze Kr. – z naftą była klapa. Z Rotschildami wojna niemożliwa, a on z nimi zadarł. Wycofaliśmy się, ale ze znaczną stratą. Ogromne pieniądze włożyliśmy w dostawy i zdobyliśmy monopol, z tego jednak są albo milionowe zyski, albo może być i odpowiedzialność... Staramy się robić jak najuczciwiej, więc mamy, bo nas płacą w stałych terminach, a ci – od których bierzemy, żądają natychmiast, a w dodatku często dają zły materiał” – list Lucjana Chwastowskiego do brata (BD, s. 328).