I los sierot wplata się niekiedy w dzieje zbiorowości. Trzeba na to jednak niezwykłych rodziców. Osierocone przez Mickiewicza dzieci prędko uznano za “dzieci Polski”, a troskę o nie za “obywatelski obowiązek”1. Kult, jakim otaczano poetę i człowieka, opromieniał całe jego otoczenie, spływał więc też na “sześcioro nieletnich dziatek”, jakie po sobie pozostawił. Ich los nie mógł być Polakom obojętny. Troskę o sieroty przedstawiano jako obowiązek Polaków wobec Mickiewicza. Zarazem jednak te sieroty mogły się Polakom nieźle przysłużyć. Kto i kiedy to spostrzegł – trudno powiedzieć. Akcja charytatywna, jaką wkrótce po śmierci Mickiewicza zaczęto organizować, stała się formą patriotycznej propagandy, manifestacją “przywiązania do Wieszcza” i wyrazem jedności całej polskiej społeczności, związku kraju i emigracji. Składka na rzecz sierot po śp. Adamie Mickiewiczu była jedną z największych i najbardziej masowych akcji patriotycznych między powstaniami.
Troska o sieroty po Mickiewiczu była – jeśli nie powszechna, to w każdym razie szeroka. Inicjatywy mnożyły się, dopełniały. Nawet książę Napoleon uznał za stosowne dać wyraz swemu zainteresowaniu i to on ostatecznie łożył na edukację dwóch najstarszych synów poety2. Czasem jednakże te samoistnie powstające to tu, to tam pomysły i projekty wchodziły w konflikt. I tak na przykład – hrabia Tytus Działyński, o czym doniosły rychło gazety3, postanowił wziąć na siebie wychowanie sierot. Pomysłom tym przeciwstawił się komitet składkowy nakłaniając samozwańczego dobroczyńcę, by włączył się aktywnie do organizowanej właśnie zbiórki. Porozumienie osiągnięto dość łatwo. Hrabia Działyński wpłacił pewną sumę na konto składki, choć mimo to w prasie przez czas jakiś krążyła jeszcze informacja, że polscy arystokraci chcą z dzieci Mickiewicza zrobić służących, a córkę wziąć na guwernantkę4.
W tym konflikcie zaznacza się wyraźnie różnica. Formom prywatnej dobroczynności przeciwstawiono się zbiorową akcją o patriotyczno-propagandowym charakterze. Fundusz Narodowy dla Dzieci śp. Adama Mickiewicza miał być w zamierzeniu jego projektodawców “pomnikiem obywatelstwa”.
Pomysł akcji powstał, jak się zdaje, w kręgu księcia Adama Czartoryskiego. Wiadomo w każdym razie, że to Karol Sienkiewicz opracował tekst Wezwania do składki5, który akcję zapoczątkował. Wezwanie nosi datę 14 grudnia 1855 roku. Cztery dni później, w mieszkaniu Piotra Falkenhagen Zaleskiego spotkała się po raz pierwszy grupa założycielska. Powołano wówczas do istnienia Fundusz Narodowy dla Dzieci Mickiewicza, wybrano Komitet, w skład którego weszli: Ksawery Branicki (prezes), Roger Raczyński i Seweryn Gałęzowski (wiceprezesi), Piotr Falkenhagen Zaleski (podskarbi), Eustachy Januszkiewicz (sekretarz) oraz Józef Kaszyc, Stanisław Małachowski, Karol Sienkiewicz i Franciszek Szemioth (członkowie). Od tej chwili Komitet, a zwłaszcza jego sekretarz i podskarbi, uruchomił zbiórkę i koordynował wysiłki kilkudziesięciu działających w całej Europie kolektorów.
Składka była zorganizowana i przeprowadzona wzorowo. Utworzono rozgałęzioną strukturę. Komitet powoływał kolektorów, wyposażał ich w ponumerowane kwitariusze, z których każdy zawierał określoną ilość dokładnie oznaczonych kuponów. Datki były wpisywane na nich dwukrotnie. Jeden odcinek pozostawał u kolektora, drugi przeznaczony był dla datkodawcy. Po wykorzystaniu całego kwitariusza kolektor przesyłał go wraz z zebraną sumą skarbnikowi, od którego dostawał pisemne pokwitowanie (także na znormalizowanym formularzu). Co pewien czas publikowano rejestry osób datkujących i wysokość datku. Składka – według projektu – trwać miała nie dłużej niż dwa lata. I rzeczywiście, ostatnie posiedzenie Komitetu odbyło się 26 listopada 1857 roku, w drugą rocznicę śmierci Mickiewicza.
Przez cały ten czas zebrano 103 680 franków, znacznie mniej niż się na początku spodziewano. Gdy w końcu grudnia 1855 roku na koncie Funduszu było już około 70 000, Januszkiewicz pisał w uniesieniu do Wrotnowskiego: “sądzę, że do 250 000 dojdziemy po dwóch latach. Pięknie to i chwalebnie”. Nadzieje okazały się przedwczesne. Po pierwszej wielkiej fali darowizn – Czartoryski sześć tysięcy, Raczyński piętnaście, Wołowski cztery, Branicki dwadzieścia pięć – pieniądze zaczęły płynąć wolniej (przez pierwsze trzy miesiące 1856 roku zebrano łącznie 16 000), aż wreszcie zamieniły się w cienką strużkę. Do końca, a więc z górą półtora roku, udało się zebrać zaledwie nieco więcej niż dziesięć tysięcy franków.
Nie o wielkość sumy jednakże szło organizatorom, lecz o masowość udziału. Januszkiewicz pouczał nawet jednego z kolektorów, Zenona Kołakowskiego, “że od obcych zbierać nie należy, chyba usilnie zapragnie kto dać ofiarę – a od swoich jak najmniej, bo idzie o podpisy, a nie o pieniądz, który skądinąd nadejdzie”. Godne uwagi jest również wskazanie dotyczące udziału “obcych”. Na Fundusz nazwany “narodowym” powinni, wedle założeń, składać się Polacy. I tak też się stało. Ostateczny udział cudzoziemców wyniósł około 1 procenta całej sumy.
W składce wzięło udział około ośmiuset datkujących. Duża część z nich włączyła się w pierwszych trzech miesiącach. Praca niektórych kolektorów, zwłaszcza na prowincji i w kraju, trwała jednak do końca, choć – co zrozumiałe – biegła coraz wolniej. Podobne osłabienie tempa zaznacza się w pracach Komitetu, który zrazu spotyka się co kilka, kilkanaście dni, od maja 1856 co kilka miesięcy, w całym 1857 roku natomiast tylko dwa razy. Niezależnie od tego prasa (przede wszystkim “Wiadomości Polskie”, choć także prasa galicyjska6) co pewien czas przynosiła informacje o przebiegu składki. Poziom zainteresowania obniżał się łagodnie. Ani na chwilę nie wygasło ono jednak zupełnie. Niektóre datki napłynęły już po zamknięciu ostatniej listy. Przeważająca część datkujących należała do emigracji. Kolekta na terenie Kraju przebiegała bardzo opieszale i nie przynosiła zadawalających efektów. Wpłynęła na to odległość od Paryża, a także obawa przed ewentualnymi represjami ze strony miejscowej administracji. Sprawa ta stała się przedmiotem dyskusji podczas jednego z posiedzeń Komitetu. “Członkowie Komitetu – czytamy w protokóle – każdy w szczególności opowiadał swe usiłowania czynione dotychczas nadaremnie, aby otrzymać ofiary z kraju. Na większą część listów żadnej nie dano odpowiedzi; niektórzy w bojaźni zapewne upraszali, aby o tym przedmiocie więcej do nich nie pisano; inni na koniec z pogłoski, jaka krążyła, że ogromne już sumy zebrane zostały, dostateczne na utrzymanie dziatek Mickiewicza, szukali w niej usprawiedliwienia swojego odmówienia, tłumacząc je potrzebą użycia pieniędzy na wsparcie miejscowych nieszczęść. Jednym słowem, obojętność, nieumienie ocenienia jedynej okazji, jaka się dziś przedstawiła Polsce, okazania, że żyje w chwale wieszcza swojego, że umie być mu wdzięczną; są to symptomata bolesne i rozpaczające, które tu zapisujemy wszakże z nadzieją, że nasze usiłowania może obudzą tę ospałość”. Niewielki udział Kraju w składce został również skomentowany w drugiej liście składających się. Ponawiane wezwania i napomnienia przyniosły w końcu jakiś skutek. Do marca 1856 roku napłynęło z Polski siedem tysięcy franków. Ostatecznie zaś swój “dług zaciągnięty wobec Mickiewicza” Kraj ocenił na ok. 30 000 franków.
Składka na dzieci Mickiewicza nie była w owym czasie niczym osobliwym. Składki organizowano bez przerwy, choć żadna z nich chyba nie osiągnęła tak dużych rozmiarów. Składano się na wszystko – na puchar pamiątkowy, na pomnik nagrobny, na medal upamiętniający, na trumnę Kazimierza Wielkiego7. Kilka lat później ogłoszono składkę “na oddanie czci pośmiertnej śp. Karolowi Sienkiewiczowi”8, który był jednym z inicjatorów składki mickiewiczowskiej. Porównanie obydwu składek pozwala ustalić ówczesną skalę. W bardzo dobrze przygotowanej składce na Sienkiewicza wzięło udział ok. 150 osób, które zebrały sumę 1931 franków. Nie był to w owym czasie zły wynik.
Zarządzano też innego rodzaju składki. “Demokrata Polski”, powołując się na “Timesa”, informował: “Ludność polska nie objawiała dotąd żadnej skłonności i nie brała udziału w rozmaitego rodzaju składek dobrowolnych a zarządzanych przez władze rosyjskie. Wezwanie ministerium marynarki do składki na mieszkańców Sewastopolu nie znalazło także posłuchania w prowincjach Polski, co nader nieprzyjemne wrażenie wywarło na rząd rosyjski. Minister zatem spraw wewnętrznych powołał administracyjną radę królestwa, aby nakazała wszystkim miejscowym władzom wszystkich pięciu guberni zawezwać wszystkich burmistrzów i wójtów do zażądania od każdego członka gminy składki na korzyść rannych w Sewastopolu «walczących za sprawę chrześcijaństwa» i tych, którzy cały swój majątek tam stracili. Burmistrze więc i wójtowie sporządzili listy subskrypcyjne i czy w ten czy w ów sposób każdy wieśniak zmuszony był dać mały datek. Wmawiają w biednych ludzi, że jest to dobrowolna ofiara, że nie ma przymusu, lecz że muszą cokolwiek bądź złożyć”9. Uczestnicy składki emigracyjnej inaczej jednak rozumieli zasadę dobrowolności.
Składka na dzieci Mickiewicza ma dla historyka literatury badającego dzieje kultu poety fundamentalne znaczenie. Organizacja składki była bardzo dobra. Składka ogarnęła swym zasięgiem całą społeczność emigracyjną we Francji i w Anglii, a także duży krąg osób w kraju. Wezwanie do składki można więc uznać za rodzaj ankiety w sprawie Mickiewicza – ankiety przeprowadzonej systematycznie i szeroko kolportowanej. Kto w niej wziął udział? Kto datkiem deklarował swój “szacunek dla Mickiewicza”? Istniejące dokumenty pozwalają niezwykle precyzyjnie zrekonstruować rozbudowaną strukturę wszystkich prawie uczestników składki. Znamy ich na ogół z imienia i nazwiska, miejsca zamieszkania, pozycji społecznej. Informacje te pozwalają wykroczyć poza metaforyczne przybliżenia (i emocjonalne formuły) i wyznaczyć faktyczny zasięg popularności Mickiewicza w rozmaitych, zwłaszcza emigracyjnych środowiskach.
Ta “ankieta” posiada walor nie tylko statystyczny. W licznych dokumentach wydawanych przez Komitet składkowy, w relacjach i reakcjach prasy rodzi się retoryka oficjalnych wypowiedzi o Mickiewiczu – komplementarna wobec retoryki funeralnej, objawiającej się w nekrologach, kazaniach, mowach pogrzebowych (trzecia retoryka uformowała się w nurcie wspomnień, czwarta w egzegezach dzieła). Tak więc ewentualna analiza zgromadzonych dalej dokumentów pozwoliłaby uchwycić moment narodzin języka, którym mówiono o Mickiewiczu w drugiej połowie XIX wieku.
Listy kolektorów to z kolei raporty z prowincji. Dają one wgląd w życie emigrantów, w które nagle wkroczył Wielki Umarły, odsłaniają miejsce, jakie zajmował lub dopiero zajął w ich życiu codziennym. Ta obfita korespondencja zawiera więc “świadectwa lektury” – świadectwa swoiste, bo odnoszące się do Mickiewicza “jako całości”, zarówno do poety, jak do człowieka polityki.
Dokumenty związane ze składką zainteresować mogą nie tylko mickiewiczologa. Mówią one – i to niemało – o środowiskach emigracyjnych we Francji i w Anglii. Pozwalają zrekonstruować sieć powiązań między poszczególnymi osobami biorącymi udział w składce, a także między Paryżem i prowincją, między emigracją i krajem. Powiązania te tworzą strukturę średniego szczebla, znajdując się w opozycji do – z jednej strony: ujęć statystycznych, z drugiej: sfery jednorazowych kontaktów między konkretnymi osobami. Nawet rejestry datkujących mają wymowę nie tylko statystyczną. Imiona pojawiające się w tych rejestrach to świadectwa postaw, opowiedzenia się za wartościami, których uosobieniem był Mickiewicz. Tak oto stosunek do “wieszcza” pozwala odtworzyć portrety “słuchaczów”.
1
Cytaty pochodzące z przedstawianych dalej dokumentów oznaczane są tak jak w spisie treści, tj. za pomocą litery odpowiadającej kolejnej części i liczbą porządkową.2
Informowały o tym m.in. “Nowiny” (1856, nr 8 z 17 I, s. 63). W liście Seweryna Gałęzowskiego do Bohdana Zaleskiego mowa o tym, że Napoleon zatroszczył się o edukację synów Mickiewicza, ponieważ nie chciał, “aby cokolwiek z funduszów składkowych było na to użytym” (cyt. za: J. Tretiak, Bohdan Zaleski na tułactwie, t. 2, Kraków 1914, s. 336).3
Pisał o tym m.in. paryski dziennik “Journal des Débats” (1855, 22 décembre, s. 2).4
Por. “Czas” 1856, nr 4.5
Informację taką podaje Seweryn Goszczyński (por. Dziennik Sprawy Bożej, oprac. Z. Sudolski, t. 1, Warszawa 1984, s. 542).6
Por. “Wiadomości Polskie” 1855 nr 7, s. 28; 1856 nr 8-9, s. 32-34; nr 11-12, s. 48; nr 20, s. 80; 1857 nr 9, s. 37; nr 16, s. 73; nr 18, ss. 81-82, 101-102; nr 45, s. 205.7
Por. J. Buszko, Uroczystości kazimierzowskie na Wawelu w roku 1869, Kraków 1970, s. 17.8
Wydrukowany tekst składki – Bibl. Pol. Rkps 531, IV, k. 831.9
“Demokrata Polski”, R. XVIII, 20 listopada 1855, s. 16.