ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Wkrótce po tej konwersacji odebrałem wiadomość o śmierci matki mojej. Mimo naturalną z przyszłej swobody satysfakcją uczułem żal prawdziwy z tej straty. Uśmierzył się z czasem, a natychmiast snuć się w imaginacji poczęły rozmaite projekta. Podróż do cudzych krajów największą we mnie czyniła impresją. Jakoż, nie wyjeżdżając z Warszawy, uczyniłem wszystkie dyspozycje i przygotowania do drogi. Nowy mój mentor ułożył plamę przyszłej mojej peregrynacji; a gdy w pośrodku tej pracy dla mnie podjęte widziałem go nieco pomieszanym, przyznał mi się, iż dla pewnych bardzo nagłych interesów przymuszony był szukać na kredyt pięćset czerwonych złotych; ofiarowałem mu natychmiast moje usługi i chcąc pokazać wspaniałość animuszu wyliczyłem tysiąc bez karty i bez prowizji.

Skorom się w grubej żałobie pokazał, właśnie jakby czarny kolor miał jakiś osobliwy przymiot do pociągania ku sobie serc ludzkich, zobaczyłem się otoczonym kompanią najmodniejszych kawalerów; damy na mnie lepiej poglądać zaczęły; szły kolejno obiady i wieczerze - jegomość pan Doświadczyński był duszą każdego posiedzenia. Gdy więc pozostałe po matce pieniądze z domu przywieziono, połowę wziął faraon z kwindeczą, resztę kupcy i rzemieślnicy.

Układając plantę podróży mój przyjaciel to mi najprzód przepisał, abym w gotowiźnie wziął kilka tysięcy czerwonych złotych i weksel od bankiera na tyle drugie. Nie chcąc czasu wyjazdu przedłużyć napisałem do mego plenipotenta, żeby na kontraktach lwowskich zastawił jedną lub dwie wsi moich dziedzicznych, a pieniądze jak najprędzej przywoził do Warszawy. Uczynił zadosyć i z większą, niźlim się spodziewał, punktualnością rozkazom moim - zamiast albowiem dwóch wsi trzy zastawił. Przyjechał zatem ze złotem ważnym, obrączkowym, do Warszawy, a prędkość jego w dostawieniu pieniędzy tak mnie zniewoliła, iżem go obligował, aby w niebytności mojej nie tylko interesami, ale i rządem substancji mojej chciał się zatrudnić. Podjął się, nie bez wstrętu, tak wielkiej pracy, szeroce mi przekładając, jaki czyni heroizm, gdy się podaje może na ludzkie obmowy, na narażenie krewnym pańskim, na niebezpieczeństwo własnej straty etc. Ażebym te sprawiedliwe skrupuły przezwyciężył i dał dowód statecznego przy-wiązania, zapisałem mu prostym długiem na jednej wiosce kilkanaście tysięcy złotych. Dopieroż kontent z dobrego uregulowania interesów, serio o przyszłej drodze myśleć począłem.

Już była upakowana połowa garderoby, gdym odebrał list od mojego plenipotenta, w którym mi donosił, iż bytność moja koniecznie potrzebna w Lublinie na poparcie sprawy, której on sam był przyczyną namówiwszy mnie, abym gwałtownie wypędził z dziedzicznej wioski jednego sąsiada na fundamencie dawnych mojej familii do tejże wioski pretensji. Udałem się po radę do mego podufałego przyjaciela i na tym stanęło, abym pojechał wystarawszy się wprzód o listy instancjalne do deputatów. Zacząłem więc wizyty i zyskałem od kilku panów ten pożądany paszport do sprawiedliwości narodowej. Jeden z jaśnie wielmożnych, do którego właśnie w wigilią grając, w kwindeczy trzysta czerwonych złotych przegrałem, najchętniej pomoc swoją przyobiecał i na wieczerzą do siebie zaprosił. Zasiadłszy do stolika, czując obowiązek wdzięczności, takem umiał kształtnie z piątkami uciekać, iż nazajutrz rano, niżelim się jeszcze obudził, przyniesiono rekomendacjalne listy votantz sigillo, a na każdym było P.S. ręką własną mojego protektora. Znalazłem niedawno ,jeden z tych listów, nie wiem dla jakiej przyczyny nie oddany, i słowo w słowo przepisany, dla lepszej czytelnika w podobnych może okolicznościach informacji tu go kładę:

Jaśnie wielmożny Mości Panie N. N.

Mnie wielce Mości Panie i Bracie!

Wiadome mi są arcyzbawienne i doskonałe Jaśnie Wielmożnego Waszmość Pana sentymenta, w każdej okoliczności wydawające się, a tym bardziej w tym stopniu, w którym, obczyzna czułej jego pieczołowitości powierzyła administracją sprawiedliwości świętej. Sitiens iustitiam Jegomość Pan Doświadczyński, Mój Wielce Miłościwy Pan, udaje się do łaskawej Jaśnie Wielmożnego Waszmość Pana protekcji, u wiedząc o tej przyjaźni, którą mnie z dawno zaszczycasz, prosił mnie, abym za nim wniósł prośby moje. Gdy go Jaśnie Wielmożny Waszmość Pan dzielną łaską swoją wesprzeć raczysz, dasz dowód statecznej ku mnie przychylności i wzbudzisz do wypełnienia skutecznego tych obowiązków, z którymi mam honor zostawać

Jaśnie Wielmożnego Waszmość Pana

szczerze życzliwym bratem

i uniżonym sługą

N.N.

P.S. Mój serdecznie kochany przyjacielu, bądź łaskaw na rekomendowanego, a nie zapominaj o rekomendującym.


POPRZEDNI SPIS TREŚCI NASTĘPNY