SZEWCZYK

 

W mgłach daleczeje sierp księżyca,

Zatkwiony ostrzem w czub komina,

Latarnia się na palcach wspina

W mrok, gdzie już kończy się ulica.

Obłędny szewczyk - kuternoga

Szyje, wpatrzony w zmór odmęty,

Buty na miarę stopy Boga,

Co mu na imię - Nieobjęty!

 

Błogosławiony trud,

Z którego twórczej mocy

Powstaje taki but

W¶ród takiej srebrnej nocy!

 

Boże obłoków, Boże rosy,

Na¶ci z mej dłoni dar obfity,

Aby¶ nie chadzał w niebie bosy

I stóp nie ranił o błękity!

Niech duchy, pal±c gwiazd pochodnie,

Powiedz± kiedy¶ w chmur powodzi,

Że tam, gdzie na ¶wiat szewc przychodzi,

Bóg przyobuty bywa godnie.

 

Błogosławiony trud,

Z którego twórczej mocy

Powstaje taki but

W¶ród takiej srebrnej nocy!

 

Dałe¶ mi, Boże, kęs istnienia,

Co mi na cał± starczy drogę -

Przebacz, że wpo¶ród nędzy cienia

Nic ci, prócz butów, dać nie mogę.

W szyciu nic nie ma, oprócz szycia,

Więc szyjmy, póki starczy siły!

W życiu nic nie ma, oprócz życia,

Więc żyjmy aż po kres mogiły!

 

Błogosławiony trud,

Z którego twórczej mocy

Powstaje taki but

W¶ród takiej srebrnej nocy!

 



BOLESŁAW LE¦MIAN: WIERSZE