¦pi owo rycerz, ¶pi bezrozumnie
I raz na zawsze - w d
ębowej trumnie.
Le
ży wygodnie, bo się ułożyłTak, aby nigdy snu nie zatrwo
żył...
Jego kochanka z ró
żańcem w rękuZawodzi, pe
łna skargi i jęku:
"Przysz
łam ci wyznać moje niemoce,Że nie wiem, jak tam spędzasz swe noce?...
Bo odk
±d w ciemnym nocujesz grobie -Ani ty przy mnie - ni ja przy tobie!
Kocha
łam oczy i usta twoje,Wczoraj kocha
łam, dzisiaj się boję!
Boj
ę się szat± w mrok zaszele¶cić,Boj
ę się w my¶li ciebie popie¶cić!...
Trzy dni si
ę w my¶li twój czar promienił,Dzi
¶ nie wiem, ile grób cię odmienił...
Ani mi z tob
± łoża podzielić,Ani urod
± swoj± weselić -
Darmo przymuszam uparte cia
ło,By si
ę twym oczom podobać chciało!
Przy tobie martwym - ja nieszcz
ę¶liwaWstydz
ę się jeno, żem jeszcze żywa!..."
Rozwa
żył rycerz, że w słowach - zdrada,I po dawnemu le
ż±c, powiada:
"Cho
ć mi robaki oczy wyżarły -Nie wstyd mi tego,
żem już - umarły!...
Chocia
ż podziemiec jestem nikczemny -Nie wstyd mi tego,
żem już podziemny!...
Tak
± mam syto¶ć i przepych w próżni,Że mnie od króla Bóg nie odróżni!
Taka noc b
łysła nad życia zbiegiem,Że mi ¶wiat cały - jednym noclegiem!
Ani mi s
łońca, ani mi nieba,Ani mi
ło¶ci twojej potrzeba!
Ani mi zemsty w onej ustroni,
Gdzie krew nie szemrze i miecz nie dzwoni!
Nie znasz ty dumy. nie znasz pogardy
Tych, którzy w ziemi posn
ęli twardej...
W piersi ich - wielka ciszy pot
ęgaI
żaden zawód ich nie dosięga !
I nawet z resztek zsinia
łej wargiNie wydob
ędziesz jęku ni skargi!
Oto w pobli
żu mam ja s±siada,Co ju
ż od serca w proch się rozpada.
Ten ci jest
¶mierci± ode mnie starszy -I
¶pi, na żmijach głowę oparłszy.
Lecz co przecierpia
ł i co zobaczył -Nawet pó
łszeptem wyrzec nie raczył!
Nie ul
żył jękiem niemej żałobie,Nie wyzna
ł nigdy, co przeżył w grobie!...
A wszak ci w trupach taka moc bywa,
Że trup i w grobie wiele przeżywa !
Lecz Bogu chyba, w dzie
ń zmartwychwstania,W twarz rzuci wzgard
ę swego wyznania !"
I zamilk
ł rycerz - dumnie i godnieI po dawnemu le
żał wygodnie.
Jego kochanka z ró
żańcem w rękuOdesz
ła, pełna wstydu i lęku...