Te procesje bywały zawsze publiczne: w miastach po rynku, w wsiach po ulicy około kościoła. W miastach, w których są jakie kościoły, obowiązane jest duchowieństwo, tak świeckie, jako też zakonne, tudzież magistraty i cechy asystować procesji pryncypalnego kościoła. Każdy zakon asystował tej procesji idąc parami za swoim krzyżem od braciszka niesionym, oprócz jezuitów, którzy od asystencji z krzyżem bullami rzymskimi i dekretami z różnymi biskupy - chcącymi ich przymusić do równej z innymi zakonami asystencji-wygranymi byli uwolnieni. Cechy wszystkie asystowały tej procesji z chorągwiami i świecami. Warszawska konfraternia kupiecka z muszkietami, z których, po wniściu duchowieństwa cum Sanctissimo do kościoła, przed tymże kościołem po trzykroć wydała ognia. Dzieliła się ta konfraternia na dwa bataliony: używający niemieckiego stroju formowali jeden batalion, noszący polską suknią formowali drugi. Kolor sukien w obu batalionach rozmaity. Komendanci batalionów jak najbogaciej ubrani dystyngwowali się: niemieccy szarfami i szpontonami oficjerskimi tudzież kapeluszami, białym piórem strusim obłożonymi, polscy buławami hetmańskimi i kołpakami sobolimi. Każdy batalion swój ogień wydawał osobno raz po raz trzy razy, a za każdym ogniem chorąży czyniąc chorągwią salutacją wyrabiał nią różne sztuki, do której i ta należała, że czasem przez szybkie nią miotanie w różne strony i w cyrkuł wykręcanie zawadził w łeb jakiego spektatora nieostrożnie nawinionego albo tłokiem napchniętego. W dokazywaniu chorągwią Niemcy celowali Polaków, ale za to Polacy zawsze w dawaniu ognia przepisowali Niemców, którym rzadko kiedy udało się razem wystrzelić, chociaż przybierali do siebie dla lepszego ładu unteroficjerów od gwardii koronnej.
Strzelanie jedno jest, które czyni różnicę między procesjami za panowania Augusta III i procesjami za panowania Stanisława Augusta, pod którym pomienione strzelanie z rozkazu dworu, na damy lękliwe względnego, zarzucono; i kupcy tylko ci, którzy są w magistracie albo chcą z dewocji, z świecami, bez chorągwiów procesji asystują, trzymając miejsce po zakonach przed świeckim duchowieństwem. W Warszawie dla tej procesji, którą zawsze prowadził i prowadzi biskup lub prymas, a król niemal zawsze jej asystuje, robią pomost z tarcic dokoła rynku, począwszy od wielkich drzwi kościoła farnego, dla wygodniejszego chodzenia królowi, celebransowi i panom orderowym, tak baldekin unoszącym, jako też za królem idącym. Z obu stron pomostu we dwie linie stoi uszykowana gwardia koronna piesza, nie puszczająca motłochu w środek, a nawet i z okazalszych nie każdego. Około baldekinu cum Sanctissimo i około króla z senatorami i dystyngwowanymi damami postępuje wraz z procesją gwardia konna; za Augusta III tę służbę odbywali jego nadworni drabanci, lecz na końcu panowania, gdy mu król pruski zabrał wszystko wojsko pod Pirną w Saksonii, odbywała taż gwardia konna.
Niosącego Sanctissimum żaden z panów świeckich nie unosi pod ręce, jak jest gdzie indziej zwyczaj, ale prałaci dają mu tę pomoc, jeżeli bywa potrzebna. Wyglądający z kamienic oknami na procesją, którymi najwięcej są damy, muszą zamykać okna, gdy się procesja zbliża, a to dlatego, żeby te obiekta wabiące wzrok do siebie nie czyniły dystrakcji nabożeństwu-i wielce nieprzyzwoita rzecz jest, żeby głowy tych lalek nad Sanctissimum górowały. Tak bywało wszystko za Augusta III; tak jest i za dzisiejszego Stanisława Augusta, oprócz strzelania, które i po innych miastach i wsiach było do tej procesji, tak jak i na rezurekcją, używane.