O częstowaniach i pijatykach sejmikowych

Panowie i można szlachta częstowali się na sejmikach uczciwie potrawami wybornymi i trunkami dobrymi, najwięcej winem węgięrskim, którego im gdzie więcej i lepszego dawano, tym większa tam była schadzka.

Drobna szlachta nie mięszała się z panami, miała swoje osobne stoły po różnych gospodach, a w lecie po sadach i podwórzach pod szałasami, gdzie ich przez ciąg sejmiku karmiono i pojono; przy każdym takowym stole albo raczej garkuchni znajdował się jeden i drugi z ramienia pańskiego sługa albo przyjaciel, dowódzca do ochoty. Potrawy dla drobnej szlachty nie były wykwintne, pospolicie mięsiwa: wołowe, wieprzowe, baranie, cokolwiek kur, gęsi, indyków, pieczono i warzono pieprzno, słono i kwaśno, aby się lepiej do trunków zaostrzało pragnienie. Gdy weszły w modę do stołu łyżki, noże, widelce i serwety (jako się o tym napisało pod artykułem o stołach i bankietach ), dawano dla szlachty drobnej łyżki drewniane i blaszane, noże i widelce jak najtańsze, serwety i obrusy jak najpodlejsze, ponieważ to wszystko nakrycie szlachta owa między siebie rozebrała, a czasem i obrus na kawałki porozrzynała i rozerwała tak, że kredencerz nie miał co ze stołu zbierać, chyba jeżeli zdążył jaki półmisek albo talerz cynowy uratować; reszta naczyń drewnianych, glinianych i blaszanych, tej uczcie służących, poszła na rabunek.

Od rana dano wódki raz, drugi i trzeci, postawiono na stole kilka bochnów chleba, kilka brył masła i kilka pieczeniów w zrazy pokrajanych, co naprędce w stojączki między siebie rozerwano; kto czul po tym posiłku pragnienie, dano mu piwa. Z resztą obżarstwa wstrzymowano ich, aby mogli utrzymać się przy zmysłach i władzy do roboty sejmikowej, na którą ich podług czasu do kościoła lub na cmentarz, gdzie się miał sejmik odprawiać, zaprowadzono nauczonych, co mają utrzymować lub czemu mają przeszkadzać. Po skończonej sesji prowadzono te roty do swoich garkuchniów, gdzie zaczęty obiad stykał się z wieczerzą, a ta ciągnęła się do północka albo i białego dnia, gdy nie mogąc się wszyscy razem pomieścić do stołu, jedni po drugich zasiadali, czasem po dwa i po trzy razy po przespaniu lub wyładowaniu napakowanego żołądka, kładli kawalce pieczeniów nie tylko w brzuchy, ale też w kieszenie i torby, co wolno było. Do gospodarza należało dostarczać ustawicznie jedzenia i napoju. Ordynaryjnie taką szlachtę pojono winem z gorzałką zmięszanym, dla prędszego zawrotu głowy, i piwem dla ochłody pragnienia. Pijąc tedy na przemianę raz owę mięszaninę wina z gorzałką, drugi raz piwo, prędko się i niewielkim kosztem popili. Popiwszy się, wywracali się i tam zaraz, gdzie który padł, spali: przy stole, pod stołem, pod płotem, na środku ulicy, w rynsztoku, w błocie, gdzie kogo nogi taczające się zaniosły i powaliły.

Po smacznym śnie, choć nie w puchowej pościeli, ujrzał się jaki taki bez czapki, bez pasa, bez szabli, a czasem do koszuli obrany od jakiego łotra albo i kolegi trzeźwiejszego. W takowym stanie szedł do pryncypała, od którego był na sejmik sprowadzony, po nadgrodę poniesionej szkody. Jeżeli pryncypał utrzymał się przy swojej pretensji, wziąwszy górę nad przeciwną partią, nadgradzał wżwyż rzeczone straty swoim adherentom, dawał inne pasy za pasy, czapki za czapki, suknie za suknie, w co wszystko panowie burzący opatrywali się dostatecznie, wybierając się na sejmiki; jeżeli zaś tych fantów z starej garderoby, z tandety i od dworskich swoich nazbieranych na ten koniec brakło, bonifikował pieniędzmi, nie czyniąc w takowej nadgrodzie żadnej trudności dla drugiego razu. Ale jeżeli się pryncypał z partią i pretensją swoją nie utrzymał, a do tego musiał uciekać z sejmiku, aby nie był rozsiekany, szlachcic, który był przy nim, za czerwony złoty, a najwięcej dwa, na rękę wzięte, pozbył bez nadgrody sukni, szabli etc., czasem jeszcze do tego ręki, ucha lub kawała szczęki wyciętej, albo w cale i życia; bo nie tylko że się z przeciwnikami partii swego pryncypała rąbać musieli, popierając interes pański, ale też, popiwszy się, sami się między sobą o lada co rąbali. Tę drobną szlachtę zwozili panowie na sejmiki brykami, a po skończonym sejmiku rozpuszczali do domów pieszo, zamknąwszy garkuchnie i zniknąwszy im z oczu. Takie były traktamenta domowe i sejmikowe przez całe panowanie Augusta III.

 


OPIS OBYCZAJÓW