Należało było zaraz za żołnierzem komputowym położyć hetmanów albo jeszcze lepiej na froncie jego, jako wodzów i głowy całego wojska. Namieniłem cokolwiek o nich, ale opisać ich ze wszystkim w tamtym miejscu nie szykowało się ze wszystkim do materii wojskowej, ponieważ oni zawsze na sobie nosili dwa charaktery: wojskowy i obywatelski, będąc razem wodzami i senatorami. Zatem kiedy po stanie wojskowym następuje cywilny, tu najwygodniejsze zdało mi się być miejsce do opisu hetmanów.
Skoro który pan otrzymał od króla JMci buławę wielką lub polną, natychmiast - jeżeli używał stroju francuskiego - musiał się przebrać po polsku. Nie wiem, czy to było takie prawo, aby hetmani chodzili po polsku, czy tylko zwyczaj; dosyć, iż był ściśle za czasów Augusta III zachowany. Pierwszy Franciszek Ksawery Branicki, po Janie Klemensie Branickim hetman wielki koronny, złamał to prawo, czyli zwyczaj, nie odmieniwszy używanego od siebie stroju francuskiego, choć wziął najprzód buławę polną, a potem wielką pod panowaniem Stanisława Augusta. Przeciwnie zaś Antoni Kossowski, podskarbi nadworny koronny, nosił się po polsku, choć był generałem regimentu łanowego pieszego pod panowaniem jeszcze Augusta III W tym tylko stosował się do regimentu swego, kiedy chciał albo miał potrzebę pokazać się generałem łanowym, że wdział na siebie suknie koloru regimentowej materii, ale krojem polskim, to jest: kontusz czerwony z żółtymi wyłogami i żupan żółty sukienne, galonkiem wąskim srebrnym do pasa i około rękawów obrzucone, szarfę oficjerską miasto pasa, bot czarny, czapkę z barankiem czarnym, z wierszchem sukiennym żółtym.
Hetmani, lubo byli wraz i generałami swoich regimentów konnych i pieszych mając każdy po jednym regimencie pieszym i po jednym konnym, chodzącymi pod tytułem regimentów buławy wielkiej albo buławy polnej koronnej lub litewskiej, nigdy jednak nie brali na siebie mundurów tych regimentów, ale zawsze używali mundurów usarskiego lub pancernego, wiele razy chcieli pokazywać się po wojskowemu; które mundury, jak na hetmanach, tak na wszystkich wojskowych zimą i latem były zawsze sukienne, i kiedy który oficjer ustroił się w mundur bławatny albo kamlotowy podczas lata, nazywano takiego gaszkiem, choć taka suknia nie miała miejsca w służbie, tylko extra służby, z tą odmianą, że na głowę nie brali czapek mundurowych z barankiem, ale kołpaki sobole z wierszchem aksamitnym karmazynowym albo granatowym. Tych mundurów najwięcej zażywali wtenczas, kiedy się pokazywali w publicznym kształcie, jak to na audiencją publiczną do króla albo na pierwszą sesją do senatu; pomimo zaś tych okoliczności stroili się w rozmaite kolory i materie sukien obywatelskich, jakie kiedy były w modzie, podług pory czasu.
Nie zdarzyło się nikomu pod panowaniem Augusta III widzieć hetmana w stolicy na koniu; pospolicie ta ranga dostawała się starcom, dobrze laty przyciśnionym, a do tego konna jazda już wychodziła z mody, mianowicie u panów wielkich i paniczów, zazwyczaj karety miasto konia w publice używających, wyjąwszy regimentarzów, pułkowników, generałów i urzędników koronnych, którzy przez aplikacją, końcem promocji wyższej lub intratnego starostwa zyskania, jadącemu królowi na sejm do zamku lub senatus consilium konno przed karetą asystowali czasem; co też i hetmanom, ale tylko wojskowi, wyrządzali.
Kiedy hetman wielki koronny albo litewski jachał do króla na audiencją albo na sejm, albo na senatus consilium, karetę jego paradną w sześć koni pod szorami od srebra i złota zaprzężoną kierował stangret i foryś w barwie sukna francuskiego, galonkiem srebrnym lub złotym obłożonej, w pasach atlasowych z frandzlą złotą lub srebrną, podług stosunku do koloru sukna lepiej przypadającego, w żółtych botach z podkówkami wysokimi żelaznymi, pobielanymi cyną albo w cale srebrnymi, w kołpakach wysokich sobolich, kunich albo też barankowych, u których wierszchy długie, sukienne, galonkiem przeszyte, w formę worka okrągłego uszyte, z kutasem srebrnym lub złotym na końcu wiszącym, spadały na lewe ucho. Harapnik u forysia i bicz u stangreta jedwabne, z końcami dla trzaskania głośniejszego włosianymi; trzonek u harapnika i biczysko u bicza stangreckiego malowane kolorem żupana. Kontusz u stangreta i forysia brożkiem, to jest przez pół człowieka wylotem rękawa na lewą rękę zawdziany i z tejże strony wiszący, sznurem złotym lub srebrnym z kutasami na szyję założony, prawą połą, na wierszch podszewką atłasową wywiniętą, za pas przed brzuchem zatchnięty, wydawał podobieństwo do paludamentu, którego dawni bohaterowie zażywali. A że te suknie były buchaste i w stanie szerokie, tak że mógł wygodnie w zimową porę podwlec pod żupan kożuch gruby, przeto w takim stroju siedział stangret na koźle karecianym jak kopa siana, a foryś na koniu jak bachus, osobliwie kiedy był chłop słuszny i wąsaty, czasem od stangreta w leciach starszy. Za stangretem na ławce, czyli niższym koźle, stał paź po francusku albo węgrzynek po węgiersku, albo turczynek po turecku, bogato od złota lub srebra i bławatu ubrani, trzymając się rękami ramion stangreta i stojąc tyłem do karety.
Za karetą stało dwóch albo trzech lokajów, dwóch pajuków, wszyscy suto i bogato ubrani, lokaje po niemiecku, pajucy po turecku. Wedle karety szło czterech hajduków. Przed karetą waliła się wielka liczba pacholików i masztalerzów; za nimi w odległości kilku kroków sadzili się na skocznych koniach dworzanie hetmańscy, pułkownicy, generałowie i towarzystwo na rezydencji będący albo też jaką łaskę u hetmana pozyskać chcący; za tymi wszystkimi jechał przed forysiem tuż koniuszy hetmański i za nim masztalerz jego i nigdy koniuszy nikomu, choćby z najdystyngwowańszych, miejsca tego nie ustępował.
Z dwóch stron przy samych drzwiach karety jechali dwaj paziowie albo dwaj pokojowcy hetmańscy. Począwszy od zadnich kół karety szli janczarowie dwiema liniami równymi, maszerując kolej w kolej, którędy szła kareta, choćby w największe błoto, a jeszcze w żółtych botach, które gdy się raz i drugi uszargały do stracenia glancu, dawano im co raz świeższe. Między janczarami, za karetą, prowadziło dwóch pajuków bogato ubranych, trzymając przy pysku, konia hetmańskiego, dobierając pospolicie siwego albo w cale białego; kulbaka bogata od złota i kamieni robotą turecką i dywdyk z materii takiejż bogatej okrywał konia, cały zad aż po kostki zadnich nóg, czyli mówiąc po rostrucharsku, aż po pętlinę. Przy kulbace po jednej stronie wisiał podłuż konia miecz rycerski: był to oręż długi jak dwa razy szpada, przy rękowieści szeroki jak szabla, u końca wąski jak szpada, w pochwie bogatej, okrągłej, srebrnej, marcypanową robotą; rękowieść długa, okrągława, bez krzyża, także od srebra, z kamienia drogiego. Po drugiej stronie koncerz, to jest dwa noże proste obosieczne, na pięć ćwierci łokcia długie, w końcach okrągłe, w jednej pochwie grubej, okrągłej, srebrnej, także marcypanową robotą, z której trzonki cienkie, bogate tych nożów wyglądały. Taki nóż miał wszystkę formę noża żydowskiego rzeźnickiego od dużego bydła. Na przedniej kuli kulbacznej wisiał ogon koński biały w siatce złotej lub jedwabnej, złotem przerabianej, do połowy tegoż ogona długiej, bujając się po nogach koniowi idącemu. Ogon ten w korzeniu swoim osadzony był w gałkę podługowatą złotą lub pozłocistą, diamentami i innymi świetnymi kamieniami sadzoną, i zwał się taki ogon buńczuk, znak i naśladowanie tureckich wezyrów. Drugi taki ogon wisiał z drugiej strony kulbaki, a trzeci przy uchu końskim przypięty. Na wierszchu głowy, między uszami, kita z piór strusich w tulejkę bogatą, kameryzowaną osadzona.
Ile razy hetman wielki, tak koronny, jak litewski, jechał na audiencją publiczną do króla, do książęcia prymasa lub którego posła zagranicznego, albo na sejmową lub senatorską sesją, zawsze z taką kalwakatą. Boty poszargane od janczarów odbierano do skarbu i tymi prowidowali obuwie należące kuchtom, stajennym pospolitym, stróżom i innym posługaczom dworskim. Marszałek też hetmański takimi botami należące swoim służalcom obuwie zastępował, albo gdy tego nazbyt było, szewcom za małą cenę odprzedawał, osobliwie gdy się sejm przez swój czas sześcioniedzielny ciągnął, a słoty panowały.
Hetmani polni mieli przed karetą swoją i za karetą równą jak hetmani wielcy kalwakatę, wyjąwszy janczarów i konia, których nie mieli.
Przed pałacem hetmana wielkiego trzymała pierwszą wartę chorągiew janczarska, drugą węgierska, trzecią gwardia piesza koronna, na galerii przed pokojami czwarty haubtwach z dragonii regimentu buławy. Przy drzwiach zaś pokoju, w którym leżała na stoliku buława, i przy sypialnym hetmańskim pokoju stali na warcie unteroficjerowie od gwardii z pikami, czyli szpontonami. Przedpokoje hetmańskie były zawsze napełnione towarzystwem na rezydencji i oficjerami na ordynansie będącymi, prócz innych osób różnej rangi, wojskowych i cywilnych, to dla interesu, to dla zabawy, to dla atencji panom hetmanom schodzących się.
Władza hetmańska była pewnymi prawami określona, które nie są moim zamiarem, bo nie są obyczajami, o których ja pisać przedsięwziąłem. Prawa są prawidłem obyczajów, obyczaje zaś często z swego prawidła zbaczają.
Hetmani władali wojskiem samowładnie, jak im się podobało, nie odnosząc się w tym ani do sejmu, ani do senatus consilium. Komisja radomska była to jurysdykcja najwyższa wojskowa, obejmująca samych nawet hetmanów, kiedy w czym nad pozwoloną sobie władzą wykraczali. Ale dekrety tej komisji tyle miały wigoru, ile go jej hetmani udzielić raczyli, czyli to w własnych sprawach swoich, czyli też w cudzych w protekcją swoją wziętych. Widzieliśmy tej władzy moc w sprawie ordynacji ostrogskiej.
Janusz książę Sanguszko, bezpotomny i ostatni wspomnionej ordynacji posiadacz, pod pozorem, że ta ordynacja od ustawy swojej aż do jego czasów przez żaden sejm nie była aprobowana, ale przez kilka sejmów z góry w reces puszczona, a kiedy pod panowaniem Augusta III wszystkie sejmy zrywane o ordynacji wspomnionej żadnej wzmianki nie uczyniły, wspomniony książę Janusz zażył tego zamilczenia do zbogacenia kasy swojej, na debosz wypróżnionej; pokrajał na sztuki i porozdawał rozmaitym osobom tęż ordynacją, rezygnacje sposobem dziedzicznych dóbr przedanych poczyniwszy.
Nie podobał się ten krok Janowi Klemensowi Branickiemu, hetmanowi wielkiemu koronnemu, więc jako stróż całości Rzeczypospolitej, donatariuszów z dóbr nabytych ordynackich powyganiał i całą ordynacją ostrogską wojskiem koronnym zajechał, nie udając się wprzód do żadnej magistratury po rozprawę z książęciem Sanguszkiem, który takowym postępkiem hetmańskim ogołocony ze wszystkiego, począł wołać gwałtu przez manifesty wielkie i obszerne, z których powstała wrzawa między panami. Rozdzielili się na dwie partie, a że hetmańska była mocniejsza, postępek jego przez senatus consilium został pochwalony. Dobra ordynackie tymczasem do rezolucji sejmowej w administracją z pomocą wojskową Szołdrskiemu, generałowi wielkopolskiemu, oddane.
Gdy się zaś hetman ukontentował pokazaniem swojej mocy, pod którą Sanguszko rad nierad musiał się upokorzyć, rzeczy zostały powrócone do dawnego stanu. Sanguszkowi oddano w posesją ordynacją, zawiesiwszy ważność donacjów do rezolucji sejmu.
Sejmiki, sejmy, trybunały, komisja radomska takich i tych miewali deputatów i posłów, jakich i których hetmani wielcy mieć chcieli. To jednak trzeba rozumieć względem innych panów, którzy hetmanom oprzeć się nie mogli. Co się albowiem tycze Czartoryskich, miała w sobie tyle siły zjednoczonej, iż i hetmanom sprzeciwić się mogła, jako się o tym obszerniej pod reasumpcją trybunałów wyraziło.
Patenty na wszystkie rangi cudzoziemskiego autoramentu wydawali hetmani, także na porucznikostwa i chorąstwa w chorągwiach polskich, tak poważnych, jako też lekkich. Same generalstwa regimentów i rotmistrzostwa chorągwi polskich należały do szafunku królewskiego. Co wszystko pomnażało wielce władzą hetmańską; wyjąwszy bowiem generałów i rotmistrzów, którzy promocją swoją, czyli zaszczyty, winni byli królowi, reszta wojskowych oficjerów zapatrywała się na hetmanów, jako na swoich twórców, mniej dbając o króla, od którego nie spodziewała się żadnego wywyższenia. Jeżeli albowiem zawakował jaki regiment albo chorągiew polska, pospolicie dawał go król któremu z panów, choć ten ani w tym regimencie, ani w tej chorągwi, ani wcale w wojsku nie służył.
W mocy także hetmańskiej było wszelkie ukaranie wojskowej osoby wszelkiej rangi, nawet i śmiercią, a to przez krygsrecht w dwudziestu czterech godzinach, lubo przykłady takiego rygoru nie dały nam się widzieć; dosyć, że taka była powszechna między wojskowymi o władzy hetmańskiej opinia, którą hetmani najczęściej w tajaniu oficjerów krnąbrnych i zdrożnych wspominali, choć do skutku nie przywodzili.