AKT 3

(W Miropolu u reb Ezryela. Obszerna izba, z prawej strony drzwi do dalszych izb. W ścianie środkowej drzwi na ulicę. Z obu stron drzwi ławy bożniczne, w ścianach okna. Z lewej strony, wzdłuż całej prawie ściany, szeroki stół nakryty białym obrusem. Na stole kromki chały[1]. Na przedniem miejscu fotel. W prawej ścianie ołtarz i mała arka rodałów. Naprzeciw niewielki stół, kanapa, kilka stołków. Wieczór. Szabas się skończył, przed chwilą zmówiono modlitwę wieczorną. Gabaj[2] Michael rozkłada na stole kromki chały. Obok arki rodałów siedzi Meszulach w otoczeniu gromadki chasydów. Niektórzy siedzą osobno wertując księgi. Na środku izby przy małym stole stoi 1 i 2 chasyd. Z dalszych izb dochodzi cichy śpiew: „Boże Abrahama, Izaaka i Jakóba”[3].

 

1 CHASYD

Wielce osobliwe historye opowiada przychodzień... Zgroza słuchać...

2 CHASYD

A to czemu?

1 CHASYD

Głębokie w nich tajemnice, niepojęte... Może to uczeń reb Nachmana z Bracławia...[4] Kto wie...

2 CHASYD

Starsi słuchają, snać nic złego (podchodzą do gromadki otaczającej Meszulacha)

3 CHASYD

Opowiedźcież nam jeszcze co!

MESZULACH

Późno. Czas krótki.

4 CHASYD

Przecież rabbi nie rychło jeszcze wyjdzie.

MESZULACH (opowiada)

Na końcu świata wznosi się wysoka góra, a na jej szczycie leży wielki kamień. Z kamienia tryska czyste źródło. Na drugim zaś końcu świata bije serce świata, albowiem każda rzecz ma swoje serce, a świat wszystek - jedno ogromne serce. Owóż serce świata nie spuszcza wzroku z czystej krynicy i widokiem jej nasycić się nie może. I tęskni serce świata i wyrywa się spragnione ku czystemu źródłu, a zbliżyć się doń nie może, ani na krok jeden. Bo, gdy serce z miejsca tylko się ruszy, traci z oczu szczyt góry, a razem ze szczytem czystą krynicę. A żyćby przestało, gdyby przez jedną chwilę czystego źródła widzieć nie mogło. Ze sercem zaś świat wszystekby zamarł. A czysta krynica własnego nie posiada życia, lecz tym żywie czasem, który jej serce świata udziela. A serce daje krynicy tylko jeden dzień. A kiedy mija dzień, śpiewa krynica pieśń ku sercu świata. A serce wzajem ku źródłu pieśnią rozbrzmiewa. A śpiew ich płynie po świecie a z pieśni promienne snują się nici i snują się od jednego serca do drugiego, poprzez serca wszystkich rzeczy... A mąż pewien prawy i święty wędruje po świecie i zbiera ze serc promienne pasma i przędzie z nich tkaninę czasu. A kiedy uprzędzie dzień życia, oddaje go sercu świata, a serce oddaje go krynicy. A czyste źródło żywie jeszcze jeden dzień ...

3 CHASYD

Rabbi idzie! (Wszyscy zamilkli, powstali z miejsc. Z drzwi na prawo wychodzi Reb Ezryel, staruszek w białej jupicy i lisim kołpaku.

REB EZRYEL (podchodzi powoli do stołu znużony i zamyślony i ciężko opada na fotel Michael staje po prawej ręce, chasydzi siadają do stołu, starsi na ławach, młodsi stają za nimi. Michael dzieli między nich chałę. Reb Ezryel podnosi głowę i nuci cichym, drżącym głosem)

Da hi seudata de Dawid małka meszicha ...[5] (wszyscy wtórzą intonując cicho mistyczno - smętną meiodyę bez słów. Pauza. Reb Ezryel głęboko westchnął, podparł głowę rękami i siedzi przez chwilę pogrążony w myślach. Przerażająca cisza. Reb Ezryel podniósł głowę i mówi cicho, drżącym głosem) Opowiadają o świętym Bal-Szemie, oby jego zasługę nam poczytano. (Pauza) Pewnego razu do Międzybuża przybyli kuglarze, którzy po ulicach pokazują sztuki. Owóż przeciągnęli linę ponad rzekę, a jeden chodził po linie nad nurtem. By oglądać cudo, zbiegła się gawiedź z całego miasteczka. I przyszedł także święty Bal-Szem i stanąwszy pośród ludu przypatrywał się linoskokowi. Owo wielce zadziwili się uczniowie jego, że kuglarskim przypatruje się sztuczkom. A na to święty Bal-Szem: „Przyszedłem zobaczyć, jak to człowiek nad głęboką przechodzi przepaścią. I w duchu rzekłem: „Gdyby człowiek tyle pracował nad duszą, ile ów nad ciałem - ponad jak głębokiemi otchłaniami mogłaby dusza przechodzić po cieniuchnem pasmie życia!” (Głębokie westchnienie, chasydzi w zachwyceniu spoglądają na siebie)

1 CHASYD

Głębokie słowa!

2 CHASYD

Święte słowa!

REB EZRYEL (cicho do Michaela, który się nachylił doń)

Obcy jest w izbie...

MICHAEL (rozgląda się)

To wysłannik, Meszulach, snać kabbalista...

REB EZRYEL

Z jakiem do nas przybył posłannictwem?

MICHAEL

Nie wiem. Czy prosić, by wyszedł?

REB EZRYEL

Broń Boże. Przychodniowi powinną cześć oddać należy, proś, by usiadł. (Michael nieco zdziwiony podaje Meszulachowi stołek. Nikt tego nie zauważył. Reb Ezryel spojrzał na jednego z chasydów, który zanucił mistyczną melodyę bez słów. Pauza. Reb Ezryel jak poprzednio) Świat Boży jest wielki a święty. Najświętszą krainą na świecie jest Erec Izrael[6]. W niej najświętszy gród to Jeruszalajim, w Jeruszalajim najświętszym miejscem była Świątnica, a w niej Najświętszy Przybytek. (Mała pauza) Na świecie żyje siedmdziesiąt ludów, a z nich najświętszy - lud Izraela. Lewici, to najświętsze pokolenie wśród synów Izraela, a z pośród Lewitów Kohanim[7]. Wśród Kohanim najświętszym był arcykapłan. (Mała pauza) Rok ma 354 dni, a wśród nich dni świąteczne. Wyższa świętość opromienia sabbaty. Pośród sabbatów najświętszy Jom Kipur[8], sabbat sabbatów. (Mała pauza) Siedmdziesiąt języków jest na świecie, a wśród nich najświętsza Mowa Święta. Najświętszą jest Tora w Mowie Świętej, a w Torze Dziesięcioro przykazań. W Dziesięciorgu przykazań nad wszystko świętszem jest Imię Boga, Szem hawaja[9]. (Mała pauza) A raz do roku, w oznaczonej godzinie jednoczyły się cztery Najwyższe Świętości, gdy w Jom Kipur arcykapłan wchodził do Najświętszego Przybytku i wymawiał Imię Boże... I ta oto godzina bez granic była świętą i straszliwą i wielce groźną dla arcykapłana i ludu izraelskiego. Albowiem jedna niezbożna, grzeszna myśl arcykapłana, a świat runąłby w odmęt zagłady. (Pauza) Gdziekolwiek człowiek wzrok ku niebu wznosi, tam - Przybytek Najświętszy, każdy człowiek, którego Pan Bóg stworzył na obraz swój i podobieństwo, to arcykapłan, każdy dzień jego żywota, to Jom Kipur, każde zaś słowo, które wymawia z nabożeństwem jest Imieniem Boga, Szem hawaja. I dlatego grzech każdy i nieprawość każda, którą człowiek popełnia, ściąga na świat zagładę. (Drżącym głosem) Poprzez mnogość utrapień i katuszy, poprzez wędrówki i wcielenia rwą się dusze ludzkie jak dziecinka do piersi matki - do źródła swego, do Tronu Chwały na wysokościach. A bywa - gdy dusza wyżyny już osiąga, nagle zwycięża szatan i dusza ulega, i tem niżej upada, im wyżej się była wzniosła. A wonczas ginie świat i gaśnie światłość we wszystkich chramach i wszystkie płaczą sfery... (Pauza, jak gdyby budząc się) Dzieci, dzisiaj skrócimy pożegnanie sabbatu. (Pod wrażeniem słów reb Ezryela wszyscy prócz Michaela wychodzą w milczeniu. Mała pauza)

MICHAEL (podchodzi do stołu, niepewnie)

Rabbi! (Reb Ezryel popatrzył nań smutnym, znużonym wzrokiem) Rabbi, przybył Sender Brynicer...

REB EZRYEL (jakby powtarzając)

Sender Brynicer... wiem ... wiem...

MICHAEL

Wielkie nieszczęście go spotkało. Dybuk, zlituj się Boże, wstąpił w jego córkę.

REB EZRYEL

Dybuk w nią wstąpił... wiem...

MICHAEL

Przywiódł ją do Was...

REB EZRYEL (jakby sam do siebie)

Do mnie?... Dlaczego do mnie?... Czemże ja jestem?

MICHAEL

Rabbi, toć do Was z całego świata jadą.

REB EZRYEL

Świat... ślepy świat... Za ślepym pastuchem ślepe biegną jagnięta... Gdyby z oczu spadło im bielmo, nie do mnieby szli, lecz do Niego, który jeden mocen jest powiedzieć: „Ja”.

MICHAEL

Rabbi, wyście wysłannik Jego...

REB EZRYEL

Tak mówią, a ja... ja nie wiem... Czterdzieści lat jak tu siedzę, a do dziś dnia nęka mnie jeszcze niepewność, azalim ja wysłannik Boga. Niekiedy czuję tę blizkość do Niego i wtedy nie dręczy mnie zwątpienie, wtedy czuję w sobie moc, by zdzierżeć władztwo nad światami. Ale często pewność mnie opuszcza, wtedy-m ja mały i słaby jakoby dziecię. I mnie samemu wonczas pomocy trzeba.

MICHAEL

Rabbi, pamiętam... Pewnego razu zastukaliście do moich drzwi o północy. I do rana odmawialiśmy thilim[10],wilżąc łzami karty mszału.

REB EZRYEL

To było niegdy. Ninie jeszcze mi gorzej. (Drżącym głosem) Czego oni chcą? Jam stary i słaby. Ciało tęskni za odpocznieniem, a dusza pragnie samotności. A do mnie ciągną wszystkie utrapienia, wszystka żałość świata. Każda skarga, każda prośba nieszczęśliwych jak cierń wbija się w me ciało. Już mi sił nie staje... Nie mogę!...

MICHAEL (przerażony)

Rabbi! Rabbi!

REB EZRYEL (łkając)

Sił mi nie starczy! Nie mogę! (Płacze)

MICHAEL

Rabbi! Wam zapominać nie wolno, że za Wami stoją całe pokolenia sprawiedliwych i świętych. Ojciec Wasz reb Iciele błogosławionej pamięci, i dziad Wasz wielki reb Welwele, uczeń Bal-Szema...

REB EZRYEL (opamiętał się podnosi głowę)

Przodkowie moi... Mój ojciec świątobliwy, trzykrotnie mu się objawił prorok Eliasz. Wuj reb Meir Ber, który podczas „Szma Izrael”[11] wstępował w niebo... Dziad, wielki reb Welwele, który martwych budził. (Zwrócił się do Michaela) Zali wiesz Michaelu, że dziad mój, wielki reb Welwele wypędzał dybuka bez Imion, bez zaklinań, samym tylko krzykiem, jednym okrzykiem! W ciężkiej godzinie zwracam się do niego, on zaś krzepi me siły. I teraz mnie nie opuści. Przywołaj Sendera. (Michael wychodzi i wraca z Senderem)

SENDER (wyciągnąwszy ręce z płaczem)

Zmiłujcie się rabbi! Ratujcie jedyne dziecko moje!

REB EZRYEL

Jak to się stało?

SENDER

W samą chwilę ślubu. Skoro jeno chosen...

REB EZRYEL (przerywa mu)

Nie o to pytam. Jak to się stać mogło? Jeno w owoc, który gnić zaczyna czerw wtargnąć może.

SENDER

Rabbi! Córka moja, skromna, czysta i bogobojna, a woli mej nie sprzeciwia się.

REB EZRYEL

Kara za grzechy ojców spada niekiedy na dzieci.

SENDER

Gdybym czuł brzemię jakowejś przewiny, czyniłbym pokutę...

REB EZRYEL

Zali pytano dybuka, kto on jest i dlaczego wstąpił w córkę twoją

SENDER

Nie odpowiada. Lecz po głosie poznano w nim młodzieńca z naszej jesziby, który przed kilku miesiącami umarł nagle w bożnicy. Parał się sprawami Kabbali i przez nieziemskie moce porażony został.

REB EZRYEL

Przez jakie moce?

SENDER

Powiadają, że przez niedobre... Na kilka godzin przed śmiercią mówił do przyjaciela, że z grzechem walki prowadzić nie należy i że w Szatanie, zlituj się Boże, świętości jest iskra; chciał także przy pomocy czarów zdobyć dwie beczki dukatów...

REB EZRYEL

A ty go znałeś?

SENDER

Tak... jadał przy moim stole.

REB EZRYEL (wpatruje się badawczo w Sendera)

A może-ś mu przykrość sprawił, może-ś go zawstydził? Przypomnij sobie.

SENDER

Nie wiem... Nie pamiętam! (Z rozpaczą) Rabbi, jam przecież słaby tylko człowiek. (Pauza)

REB EZRYEL

Wprowadź dziewicę. (Sender wychodzi i wraca natychmiast z Fradą, która wiedzie za rękę Leę. Leah zaparła się w progu i nie chce wejść)

SENDER (z płaczem)

Zlituj się dziecko, nie zawstydzaj mnie przed rabbim. Wejdź!

FRADE

Wejdź Leinko, wejdź gołąbko!

LEAH

Chcę, ale nie mogę!

REB EZRYEL

Dziewico! Rozkazuję ci: wejdź! (Leah przekracza próg i podchodzi do stołu) Usiądź!

LEAH (siada posłusznie. Nagłe skoczyła z miejsca i krzyczy nie swoim głosem)

Puśćcie mnie! Nie chcę! (Chce uciekać, Sender I Frade ją zatrzymują)

REB EZRYEL

Dybuk, rozkazuję ci: powiedz kto jesteś?

LEAH (DYBUK)

O rabbi z Miropola! Kto jestem, sami wiecie, przed obcymi zaś imienia mego nie wyjawię.

REB EZRYEL

O imię nie pytam. Kto jesteś?

LEAH (DYBUK) (cicho)

Jam z tych, którzy nowych dróg szukają.

REB EZRYEL

Ten nowych szuka dróg, kto z prostej zboczył drogi.

LEAH (DYBUK)

Zbyt wązka...

REB EZRYEL

Tak mówił już jeden, który więcej nie wrócił. (Pauza) Dlaczegoś opętał dziewicę?

LEAH (DYBUK)

Jam jej przeznaczony.

REB EZRYEL

Wedle świętej Tory naszej, zmarłemu między żyjącymi przebywać nie wolno.

LEAH (DYBUK)

Nie umarłem.

REB EZRYEL

Rzuciłeś nasz świat i wracać ci tu nie wolno, aż zadmą w wielki szofar[12]. I dlatego nakazuję ci, abyś opuścił ciało dziewicy, aby nie uwiędła żywiąca gałązka z wieczystego drzewa Izraela.

LEAH (DYBUK) (krzyczy)

Rabbi z Miropola! Znam potęgę i wszechmoc Waszą, wiem, że rozkazujecie aniołom i serafom, ale mnie siła Wasza nie przemoże. Iść już nie mam gdzie. Przedemną zagrodzone wszystkie ścieżki, zamknięte wszelkie drogi, zewsząd czyhają złe duchy, by mnie pochłonąć. (Drżącym głosem) Nigdzie miejsca nie znalazłem: ani w niebie, ani na ziemi, ani na żadnym z niezliczonych światów... A skoro teraz zgorżkniała, wyklęta i błędna, dusza moja znalazła odpocznienie, wy stąd wygnać mnie chcecie? Litości, przekleństwami nie ścigajcie mnie

REB EZRYEL

Błędna duszo! Litości pełen dla ciebie, chcę wszystko uczynić, by uwolnić cię od duchów-niszczycieli[12].Ale ciało dziewicy opuścić musisz.

LEAH (DYBUK) (stanowczo)

Nie opuszczę jej!

REB EZRYEL

Michael, przywołaj z bożnicy dziesięciu ludzi. (Michael wychodzi i wkrótce wraca. Za nim dziesięciu żydów, którzy stają przy ścianie) Święte zgromadzenie! Zali mocy i prawa mi udzielasz, abym z ciała dziewicy wygnał ducha, który z dobrej woli opuścić go nie chce?

DZIESIĘCIU ŻYDÓW

Rabbi! Udzielamy Wam mocy i prawa, byście z ciała dziewicy wygnali ducha, który z dobrej woli opuścić go nie chce!

REB EZRYEL (wstaje)

Dybuk! Duszo człowieka, który rzucił nasz świat, z mocy świętego zgromadzenia, nakazuję ci, ja Ezryel, syn Hadassy, abyś opuścił ciało dziewicy Lei, córki Chany, opuszczając zaś nie ukrzywdził ani jej ani żadnej inszej istoty żywiącej. Lecz, jeśli

nie usłuchasz, wystąpię przeciw tobie z zaklinaniem, przekleństwem, klątwą...z wszystką siłą wyciągnionego ramienia. A jeśli usłuchasz, przyrzekam duszę twą podnieść i oczyścić i rozpędzić duchy niszczycielskie, które cię okrążają...

LEAH (DYBUK) (krzyczy)

Klątw waszych nie lękam się i nie wierzę obietnicom waszym. Niemasz potęgi na świecie, któraby mi pomogła, ani wyżyny tak świetlanej jak miejsce odpocznienia mego i niemasz otchłani ciemniejszej od tej, co mnie czeka! Nie wyjdę!

REB EZRYEL

W Imieniu Wszechmocnego Boga po raz ostatni zaklinam cię i rozkazuję, abyś ją opuścił. Jeśli nie posłuchasz, rzucę na ciebie klątwę „chejrem[14] i wydam cię duchom niszczycielom!

(Przerażająca pauza)

LEAH (DYBUK)

Zespolony z przeznaczoną mi od Boga Wszechmocnego, nie rozłączę się z nią po wieki wieków.

REB EZRYEL

Michael, niechaj wszystkim przyniosą śmiertelne koszule. Siedm przynieś szofarów, siedm czarnych gromnic, potem ze świętej arki wyjm siedm zwojów Tory. (Przerażająca pauza. Michael wychodzi i wraca ze szofarami i czarnemi gromnicami, za nim Meszulach niosący koszule)

MESZULACH (liczy koszule)

O jedną koszulę za dużo. (Rozgląda się) A może tu w izbie brak kogo?

REB EZRYEL (zaniepokojony, jakby przypomniał sobie)

Prawda, bez zezwolenia rabina zboru, klątwy „chejrem” rzucać nie można. Michael zabierz szofary, gromnice i koszule. Weź laskę moją, idź do rabina Szymszona i proś go w mojem imieniu, aby natychmiast tu przybył. (Michael zabiera szofary i gromnice i wychodzi z Meszulachem niosącym koszule. Reb Ezryel do dziesięciu żydów) Tymczasem oddalcie się. (Wychodzą. Pauza. Reb Ezryel podnosi głowę) Sender! Gdzie ojcowie z chosenem?

SENDER

U mnie w Brynicy zostali na szabas.

REB EZRYEL

Niechaj w mojem imieniu zapowie im goniec, by w Brynicy czekali na mój rozkaz.

SENDER

Natychmiast ślę gońca.

REB EZRYEL

A tymczasem wyprowadź twą córkę.

LEAH (ocknęła się, swoim głosem, drżąca)

Nianiu! Ja się boję... co oni z nim chcą uczynić? czego oni chcą odemnie?...

FRADE

Nie lękaj się dziecino! Rabbi wie co czyni. Rabbi nikomu krzywdy nie wyrządzi. (Wraz z Senderem wyprowadza Leę)

REB EZRYEL (głęboko zatopiony w myślach, jakby budząc się)

I jeśli w niebie inaczej nawet sądzono, złamię ten sąd. (Wchodzi reb Szymszon)

REB SZYMSZON

Pokój z Wami, rabbi!

REB EZRYEL (wstaje na przywitanie)

Pokój z wami, rabbi! Siadajcie! (Reb Szymszon siada) W bardzo ważnej sprawie trudziłem Was do siebie. Dybuk, ulituj się Boże, nawiedził córkę żydowską i nijak opuścić jej nie chce. Ostateczny pozostał więc sposób: klątwą „chejrem” go wypędzić! Dajcie mi tedy Wasze przyzwolenie a zasługa wybawienia duszy w niebie poczytaną Wam będzie.

REB SZYMSZON (westchnął)

Klątwa „chejrem” to kaźń ciężka dla żyjącego, a straszliwa dla umarłego... Skoro jednak innej już nie masz drogi, a Wy, człowiek świątobliwy i boski klątwy użyć chcecie, daję przyzwolenie... Ale przedtem jeszcze muszę Wam, rabbi, wyjawić tajemnicę, która dotyczy tej sprawy.

REB EZRYEL

Mówcie!

REB SZYMSZON

Pamiętacie rabbi, będzie temu z dwadzieścia lat, gdy z Brynicy przyjeżdżał do Was uczony młodzieniec chasydzki, Nyssen, syn Ryfki.

REB EZRYEL

Powędrował na obczyznę i tam pomarł młodo.

REB SZYMSZON

Tak... I tenże Nyssen, syn Ryfki trzykrotnie tej nocy ukazał mi się we śnie i zażądał, bym Sendera na Sąd Tory z nim pozwał.

REB EZRYEL

Czegóż żąda od Sendera?

REB SZYMSZON

Powiedział mi tylko, że Sender krew jego przelał.

REB EZRYEL

Jeśli kto wzywa bliźniego przed Sąd Tory, rabin wysłuchać ich musi. A zwłaszcza, gdy czyni to umarły, który mocen jest pozwać przed Sąd Boga... Lecz jaki to związek ma z dybukiem?

REB SZYMSZON

Słuchajcie. Doszło mnie, że zmarły młodzieniec, który wstąpił jako dybuk w córkę Sendera, to był syn Nyssena... Opowiadają nadto o jakowemś słowie, jakie Sender dał Nyssenowi, a którego nie dotrzymał...

REB EZRYEL (zamyślił się)

Jeśli tak, wypędzenie dybuka odkładam do jutra w południe. Jeśli Bóg pozwoli, po modlitwie rannej urok snu Wam odczynimy, Wy zaś przywołacie zmarłego na Sąd Tory. A potem klątwą „chejrem” wypędzę dybuka...

REB SZYMSZON

Ponieważ Sąd Tory między żyjącym a zmarłym to wielce osobliwa i ciężka sprawa, Wy Rabbi, stańcie nad sędzie i Sąd poprowadźcie.

REB EZRYEL

Zgadzam się. Michael! (Wchodzi Michael) Każ wprowadzić dziewicę. (Sender i Frade wprowadzają Leę. Leah siada‚ oczy jej wciąż zamknięte) Dybuk, zostawiam ci jeszcze pół doby. Lecz jeśli jutro w południe nie wyjdziesz po dobrej woli, wydobędę, cię mocą straszliwej klątwy. (Pauza. Sender i Frade chcą wyprowadzić Leę) Ty Senderze tu pozostań! (Frade wyprowadza Leę) Sender! Czy pamiętasz przyjaciela swego z przed lat, Nyssena, syna Ryfki?

SENDER (przestraszony)

Nyssen, syn Ryfki? On przecież umarł...

REB EZRYEL

Wiedz, że tej nocy trzykrotnie rabinowi ukazał się we śnie (wskazuje na reb Szymszona) i żądał, aby ciebie na Sąd Tory z nim zawezwał.
SENDER
(wstrząśnięty)

Mnie na Sąd Tory?... Biada mi!... Czego chce odemnie? Co czynić rabbi?...

REB EZRYEL

Nie wiem, o co cię winuje, ale sąd przyjąć musisz.

SENDER

Uczynię jak każecie.

REB EZRYEL (innym tonem)

Nie trać czasu! Natychmiast puść do Brynicy najszybsze konie, by ojcowie z chosenem jutro przed południem tu stanęli. Skoro tylko dybuk opuści córkę twą, postawisz baldachim ślubny.

SENDER

Rabbi! Może teraz wzgardzą związkiem i nie zechcą przyjechać. (Meszulach ukazuje się na progu)

REB EZRYEL (z mocą)

Każ im tedy obwieścić, iż ja rozkazałem... Ale bacz, by chosen na czas przyjechał.

MESZULACH

Chosen zarychło przybędzie. (Zegar wybija północ)

(Zasłona).


[1]Kromki chały - napoczęcie chały przed posiłkiem odbywa się z błogosławieństwem.
[2]Gabaj - sekretarz rabina wzgl. cadyka.

[3]Boże Abrahama, Izaaka i Jakóba - dzień liczy się od jednego wieczora do drugiego. Z zapadnięciem ciemności w sobotę kończy się szabas; wówczas odmawiają kobiety powyższą modlitwę.

[4]Reb Nachman z Bracławia - reformator chasydyzmu.

[5]Da hi seudata - oto uczta Dawida króla pomazańca!

[6]Erec Izrael - ziemia Izraela.

[7]Kohen, l. mn. Kohanim - kapłan u starożytnych Hebrajczyków.

[8]Jom Kipur - Sądny Dzień.

[9]Szem hawaja - dosł. imię bytu: Imię Boga jako symbol bytu. Bóg rzekł: „Jestem, który jestem”...

[10]Thilim - psalmy.

[11]Szma Izrael - „Słuchaj Izraelu, Bóg twój jest Bogiem jedynym!” Zwrot modlitwy, w którym żarliwość osiąga najwyższe napięcie.

[12]Wielki szofar - szofar - róg, przyjście Mesyasza.

[13]Duchy-niszczyciele - diabły.

[14]Chejrem - najstraszliwsza kara religijna, równa interdyktowi kościoła katolickiego. Klątwa chejrem przy ponurym aparacie czarnych gromnic,

rogów i koszul śmiertelnych obok osobistych skutków dla dotkniętego, zupełnego wyjęcia z pod prawa i ochrony społecznej, obkłada przekleństwem także wszystkich tych, którzyby do skazańca przybliżyli się, lub w jakikolwiek sposób pomocy i schronienia mu użyczyli.

 

AKT DRUGI

DYBUK

AKT CZWARTY