LATO NA WOŁYNIU

 

łąka huśtawka

sznury pogody chrzęszczą

rozwiewa się nieba kaftan

w rozkołysaniach

kołyszą się gałęzie pachnąc szczęściem

tryumfowania

 

od chmur dalekich do suchych skał

młot słońca połysk

moich stóp chwała

tratuje wołyń

unosimy się falisty dym

to słoneczna głowa i ja

opadamy jak zgaszony wybuch

krąży fosforyczny rym

napowietrzną rybą

z rozkoszą gwiżdżę w czerwcowy czad

skaczę kołuję tętnię

25 lat

nagiego ciała ogień

ręce ptakami w niebie

wiatrem nad trawą nogi

to pięknie

 

to pięknie słuchaj

gdy karminowy grzebień

południa żłobi upał

gdy lazurowym koniem do nas

przyfruwa z gorącej przestrzeni

asonans

ukochanej ziemi

 

hej

 


SPIS WIERSZY