Nr 52, z 30 grudnia 1882
"Żyj szczęśliwie, bracie Gallusie, tego wszyscy pożądają." Ponieważ zaś ty, mój czytelniku, podzielasz owo zdanie z Seneką i jego przyjacielem, a dzisiejszy numer ,,Prawdy" przybędzie do ciebie w nowym roku, więc spodziewasz się od niego stosownych życzeń. Według Seneki "szczęśliwym nazwać można tego tylko człowieka, który nie jest rzucony poza prawdę", a więc życzę ci wejścia w prawdę (nie myślę o prenumeracie), to znaczy wiecznego niezadowolenia - nie szczęścia. "Lepiej być niezadowolonym człowiekiem - powiada Mill - niż zadowolonym wieprzem." Nie wszyscy ludzie zgodziliby się na ten gust, mimo to ja was, czytelnicy, do niego namawiam. Najszlachetniejsze życie jest cierpieniem. Przed kilku tygodniami H. Spencer, zwiedzając Amerykę, miał mowę publiczną, w której powiedział: najchętniej zapisałbym się na zdanie, że żyjemy nie dlatego, ażeby uczyć się i pracować, lecz uczymy się i pracujemy dlatego, aby żyć. Pierwszy i najpotrzebniejszy cel, jaki zbieranie wiadomości dla życia mieć powinno, polega we wszelkich okolicznościach na tym, ażeby życie uczynić możliwie zadowalniającym i zupełnym. Każdy inny cel uczenia się stoi w drugim rzędzie. Rozumie się też samo przez się, że pierwszym i najbezpośredniejszym celem pracy jest wytworzenie tego wszystkiego, czego potrzebujemy do możliwie zupełnego i zadowalniającego życia, podczas gdy wszystkie inne cele zajmują również plan drugi. A jednakże w panującym obecnie mniemaniu to. co należy do drugiego rzędu, tak przywłaszczyło sobie miejsce pierwszego." Business! Niech mi daruje szanowny mistrz, ale całe to rozumowanie wydaje mi się zbyt jankesowskim. Ogólnych celów ludzkich nie rozumiem, pojmuję tylko osobiste. Każdy dąży w swoją stronę, co najwyżej tylko grupy spotykają się na wspólnej drodze. Dla jednego celem życia jest zbadane konstelacji Panny na niebie, dla drugiego badanie panien na ziemi. Jeżeli zaś nauka podaje nam do ust puchar ze słodyczą to zawsze są w nim gorzkie krople niezadowolenia. Żadne zdobyte ogniwo wiedzy nie sprawia nam przyjemności, bo jej łańcuch ciągnie się w nieskończoność. Gdzie się zatrzymać, gdzie nasycić pragnienie, gdzie zawołać: dosyć, więcej nie żądam?! Nigdzie, więc trzeba ciągle łaknąć i widzieć się wiecznie nienasyconym. Szczęśliwe mogą być tylko wieprze - w ogóle istoty, które poprzestając na chwilowych rozkoszach, nie spoglądają w bezdenną otchłań tajemnic bytu. Kto się zbliża do jej krawędzi, odchodzi z zawrotem głowy i rozpaczą. Największy mędrzec miewa często chwile, w których ze smutkiem wątpi o całym swoim poznaniu i wyznaje, że mimo wszystkich światełek, połyskujących w ciemności, która nas otacza, żyjemy w nieprzerwanej nocy. Noc i wieczna noc. W dali błyszczy mdławo nadzieja wszechwiedzy, ale zdaje się, jak gdyby ona była błędnym ognikiem, a mozolny pochód ludzki wcale nas do niej nie zbliżał. Idziemy zmęczeni, poranieni o twardą drogę, a końca jej nie widać. Szczęśliwi ci tylko, którzy zrzekają się postępu, siadają przy niezmierzonym gościńcu i zrywają sobie kwiaty nad jego brzegami. Najwytrwalsi wloką się i cierpią. Witają świat płaczem i żegnają go zawodem. Muszą oni dźwigać nie tylko siebie, ale nadto ciągnąć leniwych, którzy w pochodzie ustają. I to ma być zadowolnienie życia? Ale to jest jego chwała. Człowieka istotnie przeklęła natura. Wszczepiła mu pragnienie wszechwiedzy, a uchyla przed nim tylko skrawki tajemnic.
Cóż robić. I ból rodzącej matki, i złość szkodnika, i terroryzm głupca, i pazury tygrysa, i upór osła - wszystko to są pierwiastki życia nieprzyjemne, ale konieczne. Dlaczegóż nie mielibyśmy sobie wzajemnie tego nieszczęścia życzyć? A więc życzę wam, ażebyście byli niezadowolonymi ludźmi. Przykre powinszowanie! Ach, tak łatwo je zmienić na miłe! Włożyć bombonierkę z cukierkami lub przycisk do papieru w ręce jakiegoś salonowca i poprosić go, ażeby wypowiedział słodką formułę życzeń noworocznych. Nie chcecie? Widocznie są gorycze, od których umysł nasz się wstrząsa, które jednak ciągle pije. Taką goryczą jest wątpienie. Więc wznieśmy odważnie piołunowy toast życia! [...]