Nr 44, z 4 listopada 1882

Grad kul i dwie bomby. - Czemu nie zginąłem. - Dwie rękawiczki. - Program polityczny ,,Prawdy". Skąd "Wiek" o nim się dowiedział. - Komentarz "Kuriera Polskiego". - Propozycja. - Druga rękawiczka. - Apostrofa autora Polityki nerwów. - Szczęśliwy kogut i "Wiek". - Kto skołatał nawę teatralną. - Pożegnanie starego sitka. - Zmartwienie z powodu czaszki żydowskiej. - Duma pewnego obrońcy i radość w wydziale handlowym. - Świat przewrócony do góry nogami. - Życzliwa rada "redaktorowi" "Wiadomości Bibliograficznych".

Szczęściem, że nie po raz pierwszy wącham proch polemiczny, bo w ubiegłym tygodniu poległbym pod gradem kuł, między którymi były nawet dwie bomby nieprzejednaną złością buchające. Same te dwie bomby, z których jedną rzucił jakiś bezimienny zamachacz (pozwólcie mi użyć takiego wyrazu) z poddasza "Gazety Polskiej", a drugą polski Sacher Masoch z sutereny "Słowa" - same wystarczyłyby do rozerwania mnie na drobniutkie kawałeczki, gdyby nie to moje "szczęście" i gdyby podobne pukawki nie straciły u nas tak dalece swej mocy, że nawet p. Teodor Paprocki, także redaktor za pozwoleniem "Wiadomości Bibliograficznych", może ich używać (o czym patrz niżej). Dzięki tej okoliczności żyję, czuję rację mego istnienia, co więcej, minąwszy spokojnie imiennych i bezimiennych zamachaczów, zatrzymam się tylko przy dwu rzuconych mi rękawiczkach.

Między stopniami cenzury, wydawanej mi co czas pewien przez niektóre dzienniki, nie posiadam ani jednego dobrego (o celujących nie marzę): sprawowanie - złe, z religii - mały, z języka polskiego - niedostateczny, z polityki - mierny itd. Gdy zatem "Wiek" doniósł za ,,Rus[skoj] Myślą", że w redakcji "Prawdy" ułożony został "program polityczny", wiedziałem, że gdzieś przeciw mnie osobiście zagrzmi. I zagrzmiało - w "Kurierze Poznańskim". Słusznaż jest przyczyna owego tru...ru...ru? Rzeczywiście redakcja "Prawdy" ułożyła sobie program polityczny, ale... przed dwoma laty, nim zaczęła wychodzić, i stale go się trzyma. Było to istotnie dość nienaturalnym, że tygodnik nasz wprzód pomyślał, co ma powiedzieć, zanim przemówił, ale stało się. Otóż warszawski korespondent "Russkoj Myśli", prawdopodobnie charakteryzując działalność "Prawdy" (artykułu jego nie znamy), określił jej "program polityczny", o którym jako o nowym "Wiek", oddalony od nas przestrzeniowo o kilkadziesiąt kroków, a spotykający pismo nasze co sobotę, dowiedział się dopiero za pośrednictwem miesięcznika moskiewskiego. Jest to dość często w naszej prasie stosowana metoda "dowiadywania się". Niektóre dzienniki warszawskie wtedy dopiero powtarzają jakąś wieść literacką z przeciwnego obozu, gdy ona przepłynie przez kolumny organów rosyjskich i w tym przepływie nieco się zamąci. Jeżeli, czytelniku, masz choć kroplę krwi prawomyślnej w żyłach, to korzyści czerpania z tych źródeł zrozumiesz. Otóż "Wiek" przez Moskwę dowiedział się o następującym programie "Prawdy": "l) Wewnętrzna praca organiczna, wolna od ryzykownych przedsięwzięć politycznych, 2) jedność i solidarność z innymi plemionami słowiańskimi, 3) pogodzenie się z reformą agrarną z 1864 roku i dążność do polepszenia bytu włościan, 4) wyswobodzenie się z więzów klerykalizmu, kultura cywilna i niezależna, 5) krytyczne badanie przeszłości narodu i protestacja przeciwko narodowemu samozwaństwu, 6) zbliżenie literatury i życia." Formuła ta w pewnej części wyraża wiernie nasze stanowisko, ale ostatnich jej punktów nie zrozumiałbym nigdy, gdyby mi ich łaskawie nie wytłumaczył syjamski brat "Wieku" warszawskiego, "Kurier Poznański". Według tej zacnej duszy "punkt 5 zdąża do oplwania przeszłości naszej i pod firmą walki przeciwko samozwaństwu narodowemu zwalczać chce idealne i szlachetne kierunki, które się w dziejach naszych uwydatniły". Uprzytomnijmy sobie ten wspaniały obieg krwi dziennikarskiej: "Prawda" układa program, "Russkaja Myśl" go określa, "Wiek" odkrywa, a "Kurier Poznański" tłumaczy. Nie będę rozwiązywał zagadki, czemu ten ostatni, mając tak długie uszy, nie może nimi sięgnąć do Warszawy, kiedy sięga do Moskwy, lecz zamiast polemiki zaproponuję mu układ: jeżeli z "Prawdy" przytoczy dowody "plwania" na przeszłość i "zwalczania szlachetnych kierunków, które się w dziejach naszych uwydatniły", my odśpiewamy publicznie całą litanię jego wymysłów, powtarzając "zmiłuj się na nami", ale jeśli nie znajdzie, odetniemy mu te uszy, które tak daleko wyciągnął. Zgoda, poznański czytelniku? Nie bój się, przecież tej operacji dokonamy tylko w przenośni. Tymczasem włóż rękawiczkę, którą nam rzuciłeś, bo tak brudna, że podnieść jej nie mogę.

Podniosę natomiast inną. "Redaktorze "Prawdy" - woła autor broszury pod tytułem Polityka nerwów - który religię tylko szanujesz, ale jej nie protegujesz, zapewniam cię, że więcej tym złego robisz, niźli sądzisz, że robisz dobrego. Chcesz dobrze, robisz źle. Idealizm powinien być realnym, bo idealizm bez realizmu - głupstwem, jak realizm bez idealizmu ohydą. Wraz z drugimi, co szerszą skalę życia przeszli, przestrzegam cię, że stargasz żywot swój na walce i pracy, a dodatnich owoców ani dla siebie, ani dla społeczeństwa swego, mimo niepospolitego talentu, wielkiej pracy i niezaprzeczonego idealizmu, nie ujrzysz!"

Autorze broszury Polityka nerwów, moja słaba "protekcja" dla religii jest zbyteczną, skoro większość pisarzów polskich o niej tylko myśli. Ze wszystkich pierwiastków, składających nasze życie duchowe, ten jest najlepiej zabezpieczony. Wierzę najmocniej, że gdyby naród nasz został Łazarzem cywilizacji, nie przestanie jak Łazarz się modlić. Dzban pobożności jest tak pełny, że nic już do niego dolać nie mogę. Za to inne są próżne, a jeśli w nie wpuszczę choć jedną kroplę, nie "stargam żywota" i "ujrzę dodatnie owoce". Zresztą, szanowny badaczu nerwów politycznych, żaden niewolnik przekonań nie staje na rynku do wynajęcia się żywiołom zwycięskim, lecz służy idei wiernie, chociażby ona z jego zgonem zgasła. Niestety, nie używam ani swobody, ani zdolności indyka, która mu pozwala raz zaczerwienić swe korale, a drugi raz sinymi uczynić. Szczęśliwy indyk, szczęśliwy kogut, którego pan czy chłop, ksiądz czy niedowiarek kupi, on jednakowo będzie piał dla wszystkich - ja nie! [...]

 


LIBERUM VETO