TOAST ŚWIĘTOKRADZKI

 

Żem nieraz wchodził z wami w złośliwość zażyłą,

Mistrze zgrzytów i chrzęstów, z których pieśń się czyni,

Więc mi dano się o was zadumać w świątyni,

Gdzie już nic się nie staje, prócz tego, co było...

 

Tu - wybucha z witrażów tak tęczowy płomień,

Że ty - bogu, a tobie - bóg wyda się tęczą,

I obydwaj, zarówno pełni oszołomień,

Posłyszycie, jak wasze westchnienia współdźwięczą.

 

Lecz ja dłoń świętokradzką wyciągam w rozblaski

Aż po kielich, drzwi złotą dwutarczą strzeżony!...

Na dnie jego krwi Pańskiej koral zaczajony

Ustom, skorym do wina, nie poskąpi łaski!

 

Więc gdy mi takie wino uderza do głowy

Mocą nieba całego aż do nieboskłonu -

Czyż nie jestem - o, bracia, nieufni do zgonu -

Opojem znad lazurów i sam - lazurowy?

 

Czyliż teraz mój okręt. szalony beztroską,

Dość się hardo na zdradnej nie załamie rafie?

I czyż - bóstwem pijany - do was nie potrafię,

Znawcy znawstwa samego, przemówić dość bosko?...

 

Za wszystkich, których słońca promienista rózga

Chłoszcze za żądz natręctwo i skrzydeł bezbożność,

Aż ich kiedyś - złocących swej kary wielmożność -

Grom, zawistny o złoto, w proch cenny rozdruzga !

 

Za skazanych na znoje czatów i wywiadów -

Gdziekolwiek się wałęsa ich płonna tęsknota!

Za tych, co mając żądła, poszukują jadów -

Gdziekolwiek ich przydybie ta żądeł zgryzota!...

 

I za tych, którym nagle, na wiosnę czy jesień,

By pogardzić kwiatami - nie dostało chwastu!...

I za tamtych, co z wszelkich uniesień lub wzniesień

Warci jeszcze takiego wzniesienia toastu!

 

Za tę całą drużynę zgiełkliwą i rojną,

Co otuchę donośnym wezwałaby rogiem -

Za ich żywot pokrętny i śmierć niespokojną

Wznoszę kielich. po brzegi pieniący się bogiem !...



BOLESŁAW LEŚMIAN:  WIERSZE