PSALM 109

Deus, laudem meam ne tacueris

 

Boże, którego chwała w mych uściech wieczna,

Nie chciej krzywdy mej milczeć: oto wszeteczna

Gęba na mię się targa; język fałszywy

Ludziom żywot mój hydzi, da Bóg, uczciwy.

 

Nienawiść na mą skazę zewsząd dociera

I wszytki swe fortele na mię wywiera;

To za swoje życzliwość i chęć odnoszę,

Nie ciesz, Panie, złych ludzi, nie ciesz mną, proszę!

 

Ci, którzy dobrodziejstwo z rąk moich brali,

Teraz mi to wszytkim złym, zdrajcę, oddali;

Kogom ja wielce ważył, kogom miłował,

Ten mi to nienawiścią dziś obdarował.

 

Niechaj że mu też za to tyran panuje,

A boku nieprzyjaciel nie odstępuje;

U sądu niechaj będzie krzyw naleziony,

A jegoż niech mu barziej szkodzą obrony !

 

Niech na ziemi nie będzie wiek jego długi,

A po nim dostojeństwo bierze kto drugi!

Sierotami niech jego dzieci zostaną,

A żona nieszczęśliwa wdową stroskaną!

 

Synowie dom od domu chleba niech proszą,

A przed nędzą z ojcowskich pustek się noszą!

Niechaj go z majętności lichwnik wyzuje,

A obcy w jego pracy sobie lubuje!

 

Niechaj go nikt nie wesprze w jego trudności

Ani ma nad potomstwem jego litości!

Wszytek naród niechaj miecz razem powinie,

A ich imię niech z nimi pospołu ginie!

 

Niechaj Pan występ ojca jego pamięta

I co kiedy zgrzeszyła matka przeklęta,

Niechaj to przed oczyma będzie Pańskiemi,

Który pamięć ich wszytkę zgładzi na ziemi.

 

A to, że i on w swojej popędliwości

Zapamiętał wszelakiej zgoła ludzkości

Upadłego żebraka przenaszladując

I śmierć utrapionemu jawnie gotując.

 

Ponieważ tak przeklęctwo tedy miłuje,

Niechajże je zły człowiek na sobie czuje;

Iż go błogosławieństwo wielce mierziało,

Daj to, Panie, aby go wiecznie mijało,

 

Jako drugi członki swe okrył odzieniem,

Tak on zewsząd obłożon jest złorzeczeniem;

A to też jako woda w jego wnętrzności

I jako tłusty olej wpiło się w kości.

 

Bodajże się tym płaszczem wiecznie nakrywał

I tegoż pasa na swe boki używał:

Tę pomstę, to przeklęctwo, da Bóg, uczuje,

Ktokolwiek bez mej winy na mię fołdruje.

 

Boże mój, Ty bądź ze mną, prze imię swoje

Ty mię ratuj, bo wielkie są łaski Twoje!

A jam człowiek upadły, człowiek wzgardzony

I na sercu nieznośnym żalem strapiony.

 

Jako cień pochylony, gdy słońce gaśnie,

Tak i ja, nieszczęśliwy, niszczeję właśnie.

Tak się umykam, tak się kryję po świecie

Jako konik czując chrzęst bliskich nóg lecie.

 

Od głodu ledwe nogi włóczę, a ciało

Uschło, jako wilgości w kościach nie zstało;

Przyszedłem do wszech niemal ludzi w ohydę;

Głową, widzę, kiwają, gdziekolwiek idę.

 

Wspomóż mię, mocny Boże, a w mej żałości

Podeprzy mię z onej swej dawnej litości!

Niech rękę Twoje znają, niechaj się dowie

Zły człowiek, żeś Ty łaskaw na moje zdrowie.

 

Niech on klnie, Ty błogosław; niech się morduje,

A darmo; sługa zaś Twój niech się raduje.

Niechaj lekkość jako płaszcz na się oblecze,

Niech hańbę wzuje ten, kto fałsz na mię wlecze.

 

A ja więc Panu dzięki będę oddawał

I Jego chwałę w gęstym ludzie wyznawał,

Który czasu potrzeby stał przy ubogim

I bronił go przeciwko tyranom srogim.

 


PSALMY