[WESOŁY JESTEM, WESOŁY]
Wesoły jestem, wesoły
i śmieję się do łez;
choć jesień już na poły,
kwitnący czuję bez.Wesoły jestem, jary
choć czasy idą burz; -
widzę z otuchą wiary
kwitnących ogród róż.Wesoły jestem, świeży - - -
- cóż to? na marach trup?
To ciało tylko leży,
lecz duch jak ognia słup.Wesoły jestem, młody,
już zbywam zbytnich piór,
już idę w krąg swbody,
już słyszę gwiezdny chór.Już słyszę, biją dzwony
wysoko w niebios strop -
trup dawno pogrzebiony -
duch niesie pełny snop.Ach, któryż jestem żywy,
czy ten, co leci wzwyż -
czy ten, co zmarł szczęśliwy,
ściskając w dłoni krzyż - ?Czy ten, co skrzydeł loty
przez żywot miał związane -
czy ten, co ciska groty
o krzemień gwiazd krzesane - ?Czy ten, co legł przykryty
kirami i całunem -
czy ten, co mija szczyty
i drogę tnie piorunem - ?Czy ten, co legnie zmożon
przed świątyń własnych progiem -
czy ten, co niezatrwożon
na sąd chce stanąć z Bogiem - ?O, chcą, ode mnie chcą,
by hart był zawsze w sile,
by wciąż ich wzruszał łzą,
podniosłą łzą na chwilę.By hart był w dźwięku słów,
by jęk był pełen siły,
by dreszczem wstrząsnął znów
i żywych, i mogiły.Lecz nie spostrzegli snadź,
żem dość już chyba gadał,
by siłę Chóru znać,
by Chór mi odpowiadał.więc dzisiaj muszę rezc
tym, co w mym Chórze żyli,
niech wiersze rzucą w piec,
bo oni się - - gapili.Sierpień 1905
[U STÓP WAWELU MIAŁ OJCIEC PRACOWNIĘ]
U stóp wawelu miał ojciec pracownię,
wielką izbę białą wysklepioną,
żyjącą figur zmarłych wielkim tłumem;
tam chłopiec mały chodziłem, co czułem,
to później w kształty mej sztuki zakułem.
Uczuciem wtedy tylko, nie rozumem,
obejmowałem zarys gliną ulepioną
wyrastającą przede mną w olbrzymy:
w drzewie lipowym rzezane posągi.
[JAKŻE JA SIĘ USPOKOJĘ]
Jakże ja się uspokoję -
pełne strachu oczy moje,
pełne grozy myśli moje,
pełne trwogi serce moje,
pełne drżenia piersi moje -
jakże ja się uspokoję...
[NIECH NIKT NAD GROBEM MI NIE PŁACZE]
1
Niech nikt nad grobem mi nie płacze,
krom jednej mojej żony,
za nic mi wasze łzy sobacze
i żal ten wasz zmyślony.2
Niech dzwon nad trumną mi nie kracze
ni śpiewy wrzeszczą czyje;
niech deszcz na pogrzeb mój zapłacze
i wicher niech zawyje.3
Niech kto chce grudę ziemi ciśnie,
aż kopiec mnie przywali.
Nad kurhan słońce niechaj błyśnie
i zeschłą glinę pali.4
A kiedyś może, kiedyś jeszcze,
gdy mi się sprzykrzy leżeć,
rozburzę dom ten, gdzie się mieszczę,
i w słońce pocznę bieżeć.5
Gdy mnie ujrzycie, takim lotem
że postać mam już jasną,
to zawołajcie mnie z powrotem
tą mową moją własną.6
Bym ją posłyszał, tam do góry,
gdy gwiazdy będę mijał -
podejmę może po raz wtóry
ten trud, co mnie zabijał.22-ego lipca 1903. Rymanów