PUSTOTA

 

Oj, pustotaż to, pustota!

Otworzyła stare wrota,

Pokazała ząbków rządek.

Gdzie tu głowa? gdzie rozsądek?

Na takową trudna rada,

Bo się dusi, co zagada,

Wypatrzy się jak na stracha,

"Jak cię zwali?" Ha, ha, ha, ha!

"No jakże cię, dziewczę, zwali?"

Gadaj do niej, gadaj dalej!

Albo wstydem się obleje,

Czerwieni się, gdy się śmieje.

 

Kto rad wiedzieć, co w tej głowie,

Od niej samej się nie dowie,

Nic tam jeszcze lub niewiele,

Ale w sercu wciąż wesele.

Z czego? niech się kto zapyta:

Że noc schodzi, że dzień świta,

Że południe, że odwieczerz,

Więcej pewno nie docieczesz,

Że się gwiazdki świecą w niebie,

Że szczęśliwa sama z siebie,

Że kwiat rośnie, że wiatr szumi,

Że chłop młóci, kowal kuje,

I że wszystko dobre czuje,

A nic złego nie rozumie.

"Czego ty się śmiejesz, pusta,

Powiedzże mi raz, dziewczyno?"

A ta wpija usta w usta:

"Tak was kocham, matusino!"

I na łonie matce siada;

Rada by się kołysała.

A matusia jej powiada:

"To ty myślisz, żeś ty mała?"

"Matusieńko - prosi Józka -

Jeszcze, jeszcze daj całuska!"

 

Więc matusia, jakby w tęczę,

W jedynaczkę patrzy swoją;

Ci, co tam przed Bogiem stoją,

Czy szczęśliwsi - nie zaręczę.

Co tam róża, konwalija?

Ona śliczna jak niczyja!

Ale matki uśmiech krótki;

Popatrzyła na te łatki,

I na oczy biednej matki

Napłynęły jakieś smutki.

Koszulina połatana,

Sukieńczyna z tego spada;

Jej dziewczyna rozgadana,

Ale matka nic nie gada.

"Cóż ja dam ci, co zarobię?

Kto to weźmie?" - myśli sobie...

I milczenie się przedłuża.

Że przedłuża, któż się zdziwi?

Ludzie gonią niepoczciwi

Za groszami, a to róża...

Ma ta biedna myśleć dużo!

Czy nie zwiędniesz, śliczna różo?


WIERSZE TEOFILA LENARTOWICZA