92. Zazula

Za dawnych czasów żyła wielka i bogata kniahini, która koniecznie chciała wydać swoją córkę młodą za starego pana. Młoda kniahinka opierała się długo rozkazom matki, lecz gdy ją ani przekonać, ani ubłagać żadnym sposobem nie mogła, zezwoliła na wszystko i dzień ślubu naznaczony został. Zaledwie słonko zajaśniało, przygotowania się rozpoczęły na wielkim dworze i młodą kniahinkę przystrojono do ślubu; lecz jeszcze wianka nie miała, jeszcze druhny nie zanuciły pieśni kładąc go na głowę dziewicy.

Już wszyscy w cerkwi czekają, a nie widać panny młodej; posyłają, nie masz jej w komnatach starego dworca. Biega sama po ogrodach księżna i przy zmroku wieczora szuka, woła, prosi, błaga nadaremnie; głos tylko jakiś śmiejący rozlega się wokoło. —  Kryj się więc na wieki! — zawołała rozgniewana matka — i na wieki się odzywaj!

Niezadługo usłyszano dziwne chichotanie, a wkrótce kuku, głos nowo utworzonego ptaka. Tak kniahinka przemieniła się w kukułkę. Pamiętna wszelako na ród, z którego pochodziła, zbyt dumna, aby miała sama robić gniazdo, a tym więcej nudzić się dni kilkanaście na jajach: łapie przeto małego ptaka i na jajach siedzieć mu każe. Sama doziera, aby starannie dopełniał włożonego nań obowiązku; a jeżeli w nim dostrzeże zuchwałą chęć ucieczki, przywiązuje go włosiem za nogę do gniazda.

I, z tak wysokiego rodu pochodząc, kukułka nie tylko w wysiadywaniu jaj i usłaniu gniazda cudzą wyręcza się pracą, w podróży nawet ma przy sobie małego ptaszka, który jak wierny giermek żywność swej pani niesie.

 


PODANIA I LEGENDY