7. O Piotrze Duńczyku

Piotr Duńczyk był to pan wielki i hojny, kochał się był w żonie króla swego gdzieś tam daleko, w duńskim kraju; król zazdrosny kazał mu miecz rozpalony do oczu przyłożyć i tak go pozbawił wzroku, a potem do Polski wyprawił. Żal mu było oczu i uspokoić się nie mógł, że ociemniał. Cóż więc czyni? Oto jedzie do Krakowa po radę do tamecznego biskupa; biskup idzie do kościoła na modlitwy, aby go Bóg oświecił; a pomodliwszy się gorąco wyszedł i powiedział do pana Piotra: — Piotrze! Wystaw trzy klasztory i siedm kościołów, a Pan Bóg ci wzrok powróci. A kiedyż to będzie, a długoż to tego czekać? — zapytał się Piotr z niecierpliwością, jak to zwyczajnie wielcy panowie, kiedy im się czego zechce. — Czyń, co mówię — odrzekł biskup — wystaw trzy klasztory i siedm kościołów, a Pan Bóg ci wzrok powróci.

Dopiero to Piotr Duńczyk bierze się do budowli i zewsząd cieśli i mularzy sprowadza; ale cóż potem, oto chciał być mędrszym od biskupa i wystawił trzydzieści klasztorów i siedmdziesiąt kościołów. Na nic się to wszystko nie przydało i po staremu był ciemny. Powraca więc do Krakowa do biskupa, a ten go ofuknie: — Cóż to za pycha, człowiecze! Co za nieposłuszeństwo Wszakżem ci trzy klasztory i siedm kościołów stawiać kazał. Idź i czyń, jak ci rozkazano.

Nieborak tą rażą pychę zdjął z serca. Postawił trzy klasztory i siedm kościołów i natychmiast przejrzał.

 


PODANIA I LEGENDY