ROZDZIAŁ SZÓSTY

Gdyśmy już prawie byli na wsiadaniu, nagle zaszłe interesa przymusiły matkę moją do tego, iż mnie do jednego z najcelniejszych królestwa miast wyprawić umyśliła, ażebym tym lepiej rzeczy wykierował. Odwlekła się, z niezmiernym moim i jegomości pana Damona żalem, podróż do cudzych krajów; że zaś te miasto dość było dalekie od domu naszego, dany mi był list do jednego z krewnych, który tam przemieszkiwał. Przyjechaliśmy na to miejsce bez żadnego przypadku; osób, do których się stosował interes, nie zastałem i krewny mój aż za miesiąc miał powrócić.

Gdym więc, ile bez żadnej znajomości, czas dość smutnie trawił, namienił mi jegomość pan Damon, iż szczęście zdarzyło nam dość pomyślną okoliczność; znalazł albowiem w tymże mieście znajomą sobie damę, baronową de Grankendorff, która urodzeniem Polka, niedawno owdowiawszy przyjechała z cudzych krajów dla objęcia znacznej na siebie spadłej substancji i przez kilka niedziel w tym mieście bawić umyśliła.

- Nie przyjmuje w dom swój, tylko afidowanych przyjaciół, i waszmość pan, gdy tam będziesz przeze mnie introdukowanym, staraj się, żebyś o jej tu bytności przed nikim nie wspominał.

Wziąwszy więc naprędce instrukcją, jak mam sobie w tak dystyngwowanej kompanii postępować, uzbrojony w dobrą fantazją, pierwszy krok nie bez wewnętrznego wzruszenia uczyniłem na teatrum wielkiego świata.

Weszliśmy zatem do domu dość przystojnego, w którym znajdowała się białogłowa jedna podeszła i córek dwie tej damy. Po pierwszych ukłonach i ceremoniach odezwała się gospodyni, iż ma sobie za honor przyjmować tak dystyngowanego kawalera; prezentowała mnie zatem całej kompanii, w której było czterech ichmościów bardzo maniernych , a jakom uważał, przyjaciół jegomości pana Damona; często albowiem z nim po cichu rozmawiali. Uderzyła mnie w oczy butelka wina szampańskiego, którąm na stole postrzegł; koło niej leżało kilka grów kart i wszystkie inne do tego rzemiosła narzędzia. Jeden z czterech ichmościów nie dał się długo rozmowom szerzyć i gdy ruszony wyskoczył czopek, pienistym winem zaczął zdrowie przybyłego do kompanii gościa. Nie mogłem tego na sobie przewieść, żebym ochoczej gospodyni zdrowa nie wypił, a gdy obeszły rzęsiste koleje godnej konsolacji , pomyślnych sukcesów etc., wino, rozweselające serce, przydało ustom wymowy na oświadczenie, jak byłem uszczęśliwiony tak miłym posiedzeniem.

Twarz jejmość panny baronównej starszej zdała mi się przedziwna; jużem chciał wstęp czynić do pożądanej z nią konwersacji, gdy mi ofiarowano karty i uczyniono przeto dywersją wynurzenia afektów. Ochota długo w noc trwała; ja zaś, obudziwszy się nazajutrz około południa z ciężkim bólem głowy, gdy piłem herbatkę, dowiedziałem się od jegomości pana Damona, iż i pieniędzy niemało wygrałem, i pozyskałem serce jednej z tych bogiń, która mnie była dnia wczorajszego wymownym uczyniła. Nie mógł się wypowiedzieć pan Damon, z jaką satysfakcją zapatrywał się na moją piękną prezencją, i upewnił, iż pozyskałem estywacją matki, a starsza jejmość panna baronówna coś męce niż dobrą przyjaźń ku mnie powzięła.

Uczęszczaliśmy codziennie do tego domu tak wielce przyjemnego; uznawałem coraz większe progresy w sentymentach jejmość panny baronównej, ale mnie dziwiła odmiana szczęścia w karty: przez pierwsze albowiem dwa dni powróciłem się do domu z korzyścią, zaś od tego czasu i w tryszaka dziewiątki mnie mijały, i w mariasza pamfil ode mnie stronił; na koniec gdym chciał rewanżować w pikietę, musiałem się z tuzami pożegnać, a co najgorsza, i z pieniędzmi, tak dalece, iż gdyby nie znajomy w mieście kredyt matki mojej, dawno by już było trzeba do domu powracać. Cieszył mnie w takowym utrapieniu jegomość pan guwernor nadzieją odmiany szczęścia i sam o sobie powiedał, iż grając raz w chapankę z kardynałem de Fleury, przez jedną noc przegrał był sto sześćdziesiąt tysięcy liwrów; nazajutrz zaś i przegrane pieniądze odegrał, i jeszcze zostało mu się w zysku czterdzieści tysięcy. Na dobitkę zaś pocieszenia przydał z misternym uśmiechem, iż kto w kochaniu szczęśliwy, w kartach zyskować nie może. Byłbym z całego serca gry przestał, ale to było na przeszkodzie, iż jejmość panna baronówna starsza, która była zniewoliła serce moje, rada sama zabawiała się kartami, a jam był w jej partii. Oprócz ustawicznej przegranej gnębiły mój worek bardzo częste, a jakby na przemiany kolejno następujące urodziny i imieniny jejmość pani baronowej i jej pociech; nie obchodzić zaś tych uroczystości wiązaniem i ucztą byłoby to wykroczyć przeciw wspaniałości umysłu i sentymentów, od jegomości pana Damona zaleconych.

Już mijał czwarty tydzień proby sentymentowej, gdy raz na kolacji jegomość pan Damon, winem nieco rozgrzany, przemówił się z jednym kawalerem naszej kompanii. Z początku dość politycznie dawali sobie do wyrozumienia wzajemne nieukontentowanie; od słowa do słowa przyszło do tego, iż adwersarz jegomość pana Damona nazwał go oszustem i filutem. Nie mogąc wytrzymać tej zniewagi jegomości pana markiza, porwałem się z miejsca, tamten do szpady, w momencie wszyscy do oręża. Stał się rozruch wielki i bitwa powszechna, z naszym jednak awantażem, albowiem przeciwnik jegomości pana Damona dostawszy ciosu padł na ziemię. Po długiej utarczce tamci tył podali; ja ich goniąc wyparowałem na ulicę; obskoczony od żołnierzy, odbieżony od wszystkich w tym punkcie, gdy bagnety ucinać zamyślam, nie wiem, pałaszem czyli berdyszem w głowę cięty, padłem bez zmysłów na pobojowisku.

Co się dalej ze mną stało, nie pamiętam; to wiem, iż gdym pierwszy raz oczy otworzył, zobaczyłem się w miejscu nieznajomym; a gdym się spytał, gdzie gestem, dowiedziałem się, iż byłem w kordygardzie . Prosiłem natychmiast otaczających mnie żołnierzy, ażeby przyszedł do mnie oficer mający nad nimi zwierzchność; przyszedł natychmiast i gdym mu nazwisko moje powiedział, zaraz mnie własną karetą odesłał do stancji. Niech każdy osądzi, co się ze mną wtenczas działo, gdym tylko cztery mury zastał i tę niepocieszną od zdziwionego gospodarza nowinę, iż jegomość pan guwernor dnia wczorajszego w nocy, zabrawszy wszystkie rzeczy, pocztą wyjechał opowiedziawszy wprzód, ażem ja go już był uprzedził odebrawszy wiadomość o śmierci matki mojej.

Strapiony niezmiernie, zacząłem czynić starania, aby się dowiedzieć o zbiegłym Damonie, ale usiłowania moje były niewczesne. Chciałem się o nim informować w domu jejmość pani baronowej, ale i tej nie zastano; pokazało się albowiem naówczas, iż to była awanturnica, od niedawnego czasu w tym mieście bawiąca, która kilku młodzieży powabami mniemanych córek swoich złudziła i oszukała. Za pewne zaś bojąc się dla siebie złych konsekwencji, po ostatnim przypadku uciekła z zabranym łupem nieostrożne, młodzieży.


POPRZEDNI SPIS TREŚCI NASTĘPNY