CZAPLA, RYBY I RAK

 

Czapla stara, jak to bywa,

Trochę ślepa, trochę krzywa,

Gdy już ryb łowić nie mogła,

Na taki się koncept wmogła.

Rzekła rybom: "Wy nie wiecie,

A tu o was idzie przecie".

Więc wiedziec chciały,

Czego się obawiać miały.

"Wczora

Z wieczora

Wysłuchałam, jak rybacy

Rozmawiali: wiele pracy

Łowić wędką lub więcierzem;

Spuśćmy staw, wszystkie zabierzem,

Nie będą mieć otuchy,

Skoro staw będzie suchy."

Ryby w płacz, a czapla na to:

"Boleję nad waszą stratą,

Lecz można temu zaradzić,

I gdzie indziej was osadzić;

Jest tu drugi staw blisko,

Tam obierzecie siedlisko,

Chociaż pierwszy wysuszą,

Z drugiego was nie ruszą".

"Więc nas przenieś!" - rzekły ryby:

Wzdrygnęłą się czapla niby;

Dała się na koniec użyć,

Zaczęłą służyć.

Brała jedną po drugiej w pysk, niby nieść mając,

I tak pomału zjadając.

Zachciało się na koniec skosztować i raki.

Jeden z nich widząc, iż go czapla niesie w krzaki,

Postrzegł zdradę, o zemstę się zaraz pokusił.

Tak dobrze za kark ujął, iz czaplę udusił.

Padła nieżywa:

Tak zdrajcom bywa.


BAJKI