PIEŚŃ BEZIMIENNA

 

Gdy po bezdrożach starej Hellady

Brzmiały rapsody z nutą muzyczną

Pieśń Odysei i pieśń Iliady,

Czyliż nie były pieśnią uliczną?

I może nieraz z łodzi handlarskiej

Spodlona dusza Fenicjanina,

Szydząc z Homera doli harfiarskiej,

Czciła Plutusa, nie Apollina.

 

Gdy pośród gruzów przetlałej Romy

Zabrzmiały słowa ewangeliczne,

Głosząc świat prawdy, wprzód niewiadomy,

Były to także szmery uliczne!...

I jakiś pretor czy retor może,

Tonąc w rozpuście, niezdolny czynu

Bluźnił wyroki i słowa Boże,

Od ulicznego pojęte gminu!

 

Podobnie dzisiaj, zastęp handlarzy

I retorowie z chłodnym sumieniem,

Zamiast maluczkim stanąć na straży,

Lud nasz obrazy rażą kamieniem...

Nie brak tam zbrodni, nie brak tam brudu,

Gdy namiętności z nędzą się sprzęgną...

Ale, na Boga, wszak w głębi ludu

Jak na dnie morza perły się lęgną!

 

Handel nie zbawi - i nie roznieci

Ducha miłości - ducha ofiary.

U społeczeństwa najmłodszych dzieci

Tlą jeszcze iskry pieśni i wiary.

Niech raczej zgłuchnie ten gwar giełdowy

I te rozprawy ekonomiczne -

Niżeli pacierz nasz Chrystusowy

I nasze swojskie śpiewy uliczne.

(1857)


SPIS WIERSZY