KWIAT JAŚMINU

 

Szedł chłopiec z dziewczyną po ciepłym gdzieś lecie,

Rwąc kwiecie jaśminu, gdyż lubił to kwiecie.

 

Całował, a za nim dzieweczka też biała,

Co on pocałował - ona całowała.

 

I potem przysięgła przez najświętsze śluby

Całować na zawsze ten kwiat jemu luby.

 

A chłopiec, by w szczęściu nie zaszła mu zmiana,

Śmierć sobie co rychłą wyprosił u Pana.

 

Że zaś chciał, by kwieciem odżył całowanem,

Zmarł w noc - i jaśminem odkwitnął nad ranem.

 

Oj! biadaż dziewczynie!... gorzko bo płakała!

Aż zbladła od łez tych twarzyczka jej biała...

 

Więc gdy jej pierś wzdętą ból tęskny rozżala,

Rwie kwiecie i ciśnie do ustek z korala.

 

A od tych płomiennych całunków dziewczyny

Omdlewa kwiat biały i staje się siny.

 

I słodko mu więdnąć, gdy listki przechyla,

Iż od tej rozkoszy umiera co chwila.

 

Bo w kwiat, bo w wybrany, co blask z wonią zmącą,

Spłynęła z ust chłopca dusza kochająca.

 

Bo łzy kochającej dziewczyny żałosnej

Były mu zmarłemu rosą wiecznej wiosny.


SPIS WIERSZY