FORTEPJAN SZOPENA
Poemat przypisany A. C. b. prof. Uniwersytetu
"Oh! il y dans la rue un orgue qui joue...
"C'est une Valse! je veux cesser d'écrir et écouter.
"C'est un air de valse que j'ai entendu,
"La musique est une étrange chose!..."
dix mille fois au bal á Londres de 1812-15
BYRON
I
Byłem u ciebie w te dni przed-ostatnie
Niedocieczonego wątku:
Pełne, jak Myth,
Blade; jak świt...
- Gdy życia koniec, szepce do początku:
"Nie stargam Cię ja, nie!... lecz u-wydatnię"
II
Byłem u ciebie w dni te, przedostatnie,
Gdy podobniałeś, co chwila, co chwila,
Do, upuszczonéj przez Orfeja lyry,
W której się rzutu moc z pieśnią przesila,
I rozmawiają z sobą struny cztéry;
Trącając się,
Po dwie - po dwie -
I szemrząc z cicha:
"Zaczął-że on
"Uderzać w ton?...
"Czy taki mistrz, że gra... choć, odpycha?"
III
Byłem u ciebie w dni te, Fryderyku!
Którego ręka, dla swojéj białości,
Alabastrowéj - i wzięcia - i szyku,
I dotknięć chwiéjnych jak strusiowe piuro;
Mięszała mi się w oczach z klawjaturą
Z słoniowéj kości...
I byłeś jako owa postać - którą
Z marmurów łona
Niźli je kuto;
Odejma dłuto
Geniuszu - wiecznego Pigmaliona!
IV
A w tém coś grał - i co zmówił ton - i co powié
Choć się inaczéj echa ustroją,
Niż, gdy błogosławiłeś sam ręką Twoją
Wszelkiemu akordowi:
A w tém, coś grał, taka, była prostota
Doskonałości Perykléjskiéj,
Jakby, starożytna która cnota,
W dom modrzewiowy wiejski
Wchodząc, rzekła do siebie:
"Odrodziłam się w niebie,
"I stały mi się arfą, wrota;
"Wstęgą; ścieżka -
"Chostyję, przez blade widzę zboże:
"Emanuel już mieszka
"Na Taborze!"
V
I była tam Polska, od zenitu
Wszech-doskonałości dziejów
Wzięta, tęczą zachwytu:
Polska - przemienionych Kołodziejów!
Taż sama zgoła
Złoto-pszczoła:
To-ć poznałbym ją na krańcach bytu!
VI
I - oto - pieśń skończyłeś - i już więcéj
Nie oglądam Cię - jedno - - słyszę
Coś - jakby spór dziecięcy:
A to, jeszcze kłócą się klawisze
O niedośpiewaną chęć:
I trącając się z cicha
Po ośm - po pięć...
Szemrzą: czy gra jeszcze? czy nas odpycha?
VII
O! Ty, co jesteś Miłości - profilem
Któremu na imie Dopełnienie...
Te, co w sztuce mianują stylem
Iż przenika pieśń, kształci kamienie -
O! Ty, co w Dziejach zowiesz się: Erą
Gdzie zaś, ani historji zenit jest
Zwiesz się razem: Duchem i literą
I "consumatum est..."
O! Ty - zupełne dokończenie!
Jakikolwiek twój i gdzie Twój znak
Czy w Fidiasu, Dawidzie, czy w Szopenie
Czy w Eschylesowéj scenie?..
Zawsze - zemści się na tobie: brak.
- Piętnem globu tego niedostatek
Dopełnienie go boli
Rozpoczynać wciąż woli
Wciąż wyrzucać przed siebie zadatek
- Kłos, gdy dojrzał jak złoty kometa
Ledwo że go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziarn kruszy,
Sama doskonałość go, rozmieta...
VIII
Oto, patrz Fryderyku, to, Warszawa
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Taka jaskrawa:
Patrz, organy u Fary, patrz, Twoje gniazdo,
Owdzie - patricjalne domy stare
Jak Pospolita-rzecz,
Bruki placów głuche i szare
I Zygmuntowy w chmurze miecz.
IX
Patrz - z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą
Jak przed burzą jaskółki
Wyśmigając, przed półki;
Po sto - po sto - -
Gmach się zajął ogniem, przygasł znów
Znów zapłonął - a owdzie, pod ścianę
Ożałobionych widzę czoła wdów
Kolbami pchane:
I znów widzę, acz, dymem oślepian
Jak, przez ganków kolumny
Sprzęt, podobny do trumny
Wydźwigają - runął - runął - - Twój Fortepian!
X
Ten, co Polskę śpiewał od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wziętą, pieśnią zachwytu,
Polskę, przemienionych Kołodziejów:
Ten sam - runął na bruki z granitu!
I oto jak zacna myśl człowieka,
Potérany jest gniéwami ludzi:
- Tak, od wieka
Wieków - wszystko, co zbudzi..
- I oto jak ciało Orfeja
Tysiąc passyi rozdziéra go w części;
A każda wyje: nie ja!
Nie ja!... zębami chrzęści...
* * *
Lecz Ty, lecz ja uderzmy w sądne pienie
Nawołując: ciesz się późny wnuku
Jękły martwe kamienie:
- Ideał sięga bruku!
Cyprian Norwid
twórczości poety odczytany. Wydanie krytyczne poematu opatrzone wstępem, przypisami i próbą analizy rytmu, Kraków 1949 Tekst pierwodruku wg. T. Filip, Cypriana Norwida Fortepian Szopena. Ze stanowiska