STOLICA
I
O! ulico, ulico...
Miast, nad którymi krzyż:
Szyby twoje skrzą się i świécą
Jak źrenice kota, łowiąc mysz.
II
Przechodniów tłum, ożałobionych czarno
(W barwie stoików*),
Ale wydąża każdy, że aż parno
Wśród omijań i krzyków.
III
Ruchy dwa i giesty - dwa tylko:
Fabrykantów, ścigających cóś z rozpaczą,
I pokwitowanych z prac, przed chwilką,
Co tryumfem się raczą...
IV
Konwulsje dwie i dwa obrazy:
Zakupionego - z góry - nieba
Lub fabrycznej ekstazy -
O... kęs chleba.
V
- Idzie Arab, z kapłańskim ruszeniem głowy,
Wśród chmurnego promieniejąc tłoku:
Biały, jak statua z kości słoniowej -
Pojrzę nań... wytchnę oku!
VI
Idzie pogrzeb, w ulice spływa boczne
Nie-pogwałconym krokiem;
W ślad mu pójdę, giestem wypocznę,
Wypocznę okiem!...
VII
Lub - nie patrząc na niedobliźnionych bliźnich lica -
Utonę myślą wzwyż:
- Na lazurze balon się rozświéca,
W obłokach?... krzyż!
*
Czarny kolor odzieży przejęli chrześcijanie od stoików.