Z HORACJUSZA

 

1

Nie złoto i nie kość słoniowa

Połyskują w zaciszy mojej;

Ni pachnąca belka cedrowa

Na kolumnach z bazaltu stoi.

 

2

Ni natrętnym komu dziedzicem

Stałem się, jako człek szczęśliwszy;

Ni posługiwam się szlachcicem,

W klienta go pierw zamieniwszy.

 

3

Wiarę tylko, lub skrę natchnienia,

Od niebios wprost ubogi biera --

Bez łaski, możnych utrudzenia,

Zaściankowa starczy mu sfera.

 

4

O ! człowiecze, dzień po dniu idzie

I księżyc się z księżycem zmienia,

Gdy ty w grobowej piramidzie

Marmur czerpiesz na twe przedsienia.

 

5

Bai morskiej przeklęte fale

Cofnęły się przed twymi plany --

Byś miał kędy zabijać pale,

Sąsiad z progów bywa wygnany!

 

6

Po ostatni raz mąż i żona,

Na ojczyste pojrzawszy łany,

Załamują drżące ramiona,

Penaty swe tuląc w łachmany --

 

7

Gdzież nareszcie właściwszy z gmachów

Zamieszkacie? nienasyceni!

Ziemi czeluść nie ma dwóch dachów:

Nędzarz czy król? nie ujdą cieni -- --

 

8

Nie złoto cłem na Styksie wcale!

Ni bystra Prometejów wiedza;

Charon czeka na was, Tantale!

-- Cierpiących zaś Charon uprzedza.