... WTEDY TY, MATKO!
[brak tytułu i początku wiersza]
Wtedy Ty, Matko! przez zrządzenie Boże
Uprzedzasz wszystkich,
drogę znając drugą:I stajesz cicho, gdzie drobne jest łoże -
A świécy jasność pokrywszy prawicą,
Cień-ręki rzucasz wielki jak komnata,
Którego palce szyte błyskawicą
Drżą - i baldakin stąd nad dzieckiem lata...
Niemowlę śni coś, a gwiazdy się świécą.
II
Kiedy zaś uśnie jakie społeczeństwo
Organem,
który całość uczuć dawa,I niewidzialne nastanie męczeństwo
Tego, co czuwa, lub co raniej wstawa,
I oziębi się wszelkie pokrewieństwo;
Choć w okna już jasność już zamży bladawa -
Sen jeszcze radzi stałe bezpieczeństwo
I szepta jeszcze, że płonna obawa;
Choć czujność? stanie się rzemiosłem stróżów,
Pieczołowitość? nadzorców urzędem,
Pewność? trwałością niepewnych przedmurzów,
Ciepło ogniska? gościnności względem...
I jednak - choć już słońce na trzy chłopy
Wstawszy, odeszło w safirowe stropy -
Sen
, niesłychanie podobny do jawu,Trwa
, sprzeciwiając się Bożemu prawu;Ty! wtedy znowu,
drogę znając drugą,Nie czekasz, aż się rozmówi gość z sługą,
Lecz za dom cały czuwasz niewidzialnie -
Ty! społeczeństwa stawszy się za-sługą,
Kryjesz znów światłość okrutną-realnie
!III
Niechże Ci będzie
"cześć", jak jest rzeczono;Nie tylko kochaj - więc miej dla Rodziców
Układność wdzięku i mowę pieszczoną
Lub przyrodzone uśmiechnięcie liców
(Które do łani ma téż sarnię młode,
Z wymion jej pijąc - jako z dzbanu wodę);
Owszem - jak słowa nieodmiennie stoją:
"Będziesz czcił Ojca i czcił Matkę twoją
!"