VANITAS VANITATIS*
Duchowny gdzież jest? -- o promiennym czole,
I nie porywacz dusz intryg kleszczami,
Lecz na pokory zasłanym popiele,
Z oczyma --
rzeczy przyszłych feniksami,A od kochania
cały w swym aniele;Poufnych nawet srogi słów światłością,
Którego moc jest niemoc, niemoc -- ością,
Którego cichość jak olejek-wonny,
A głośność jako wóz potworo-konny
Z świętego Jana Patmosowych nocy...
Któ
rego wzrusza nawet kształt i wzięcie,Którego prostość jest jako obłocy
Na uciszonym niebie o północy,
A drzwi -- jak świeżo zastygłe pieczęcie,
A okno -- ptastwu przystępne głodnemu,
Widzeniom dobrym i słońcu wschodniemu?...
II
Niewiasta gdzież jest? --
a nie jedna z onychGołębic, które
w klatkach sprzedawanoW koście1e
, kiedy Bóg doń weszedł ranoI po srebrnikach gęsto rozrzuconych
Kazał odchodzić kupcom, mocą znaną...
Niewiasta silna całym serca biciem,
Nie męczennica, za pierwsze pół-życie
Leci
uchne, drugim kamiennym pół-życiem -Tak że gdy złożysz to dni rozpowicie,
To nie zostanie nic... czasami dziécię
Sierota... albo grób gdzie marmurowy
Przedwcześnie zgasłej małżonki-herbowéj!
Albo... w narodzie, co wolności woła,
Wspomnienie głuche cichego anioła,
Wspomnienie święte i niedotykalne,
Choć ja bym wolał wspomnienie
kobiétyMilijon razy mocniej-idealne,
Choć ja bym wolał wspomnienie
Judyty!
III
Szlachetny gdzie jest mąż ? -- narodu sługa,
O którym powieść, i krwawa, i długa,
Nie z
astygnęła w hieroglif pieczęci,Ale się przędzie stalowym wrzecionem,
Które duch jakiś niewidzialny kręci,
Ale się przędzie nad niejednym tronem,
Jak wiersz w powietrzu czczym dziwnie kreślony
Baltazarowi w wieńcu -- bez korony!...
Szlachetny -- który do
wolności mówi:"Przyjdź! a co boli cię, na piersi wylej,
Bom ja spowiednik twój -- powiem orłowi,
Co tam jak piorun trzyma mój przywilej,
Gdyż rzecz-szlachetną czynić jestem dłużny,
Przez sto pokoleń ku tobie podróżny ! ..."
IV
Społeczność gdzie jest? -- co się nie biczuje
Własnymi grzechy co historii-piątek,
Bo zmartwychwstawa co dzień -- co dzień czuje --
Bo nie wydaje na rzeź niewiniątek --
Społeczność, w której starzec nie ciężarem --
Ani młodzieniec trzaskącym pożarem --
Której religią
nie umiarkowanie,Ale religia miarą
... O! poganie...Lecz dość --
-- w narodzie, co o wolność woła,
Lepiej gawędy pisać, kłamiąc sobie,
Że wszystko toczy się jak kute koła,
Że wszystko pięknie... (w gladiatorów-grobie,
Pamiętam, kiedyś znalazłem w Pompei
Śpiącego Fauna z lirą
-- na kamei...)
* Ponieważ krytycy zarzucają autorowi niezrozumiałość, więc rękopism ten oddaje się do pisma wyłącznie katolickiego -- wiadomo jest albowiem, że sąd katolika nie rozpoczyna się przez "
nie rozumiem" --że katolik nie rozumem, tą jedną władzą ducha, ale cało-poczuciem wewnętrznej osoby swej pojmuje - że nie uważa siebie i współczesnych za ostatnich na globie - że ta wreszcie nieskwapliwość w sądzie spowodowała, iż rzeczy mniej dostępne dla przeszłych dochowało nam społeczeństwo chrześcijańskie.