PURYTANIZM

(z listu do M.S)

 

Na purytanizm, jak na rzecz obrzydłą,

Czemu się gniéwam (pytasz); primo: wcale

Że się nie gniewam na najczystsze mydło -

Którego pianę, to jest wartość, chwalę -

Pozwól mi tylko gęsiém skréślić piórem

(Które pluskało się przez żywot cały),

Że mydło nie jest rzeziebnym marmurem;

Dobre na bańki, nie - na ideały!

 

*

Zaś ideały są wryty, jak czyny -

Cokolwiek o nich trzyma gmin obecny,

Robiąc swych wielkich mężów z stearyny*

(Sposób dość tani, ale bardzo nie-cny)

 

*

Słowem - że w mydło wierzę niezachwianie;

Lecz gdyby kto chciał, abym przez to samo

Wziął się do pracy: stawić z nim mieszkanie

Bogów - gościnne tryumfalną bramą -

Z tak niesłychanie przeczystej materii -

Jak purytanizm - to zrobiłbym może

Nie kościół, ale... utrapienie Boże -

Alabastrowe, jak śniegi w Syberii!

 

*

I byłbym biały, jak owa dziewica

Biała, w szelestnéj sukni atłasowej,

Mająca perły i jaźmin u lica -

Bez przyganienia - od stopy do głowy.

Lecz skąd? te perły... dla niej tajemnica

(Bo jest niewinną, i o tym - ni mowy!)

Pókąd się perły nie rozpłaczą gradem,

Pozostawując cierniowy dyjadem. -

 

*

Ergo: uważam za istne prawidło

(W którego kole się zaklętym kręcę),

Że marmur - marmur, zas mydło jest mydło:

Że robić z mydła - to umywać ręce!

Lubo, gdy wspomnę praczki polskie, które

Ponad stawami cóś klepią, jak chmurę

Ociężałego wilgocią i mrokiem -

Aż poprawują fartucha pod bokiem -

I amazonne ręce swoje błocą...

(Z czego ktoś piękny zrobiłby obrazek,

Iż stawy te się słońcem złocą) -

Dwakroć oceniam MYDŁA-WYNALAZEK

 

* Popiersia sławnych mężów odlewają dziś z czyszczonego łoju, zwanego stearyną.