POWIEŚĆ
1
Opiszę najprzód mego bohatera,
Jak chodzi do szkół i chłostę pobiera:
Z zadowoleniem wielkim czytelników,
Przeczuwających powieść-narodową
,Pełną cybuchó
w, facecyj i krzyków...(Nie dokończoną wciąż, więc zawsze nową!)
2
Gdzieniegdzie
farsę dwuznaczną, francuską,Przebiorę w kontusz; indziej przypowiastkę
Gburną osłonię wełnianą krakuską:
Rozegżę starców i spłonię niewiastkę;
Tymczasem heros wnijdzie w a
rmię ruskąI już dobiegnie rangi oficera...
(Gdy młodszy jego brat chłostę pobiera!)
3
Tu zrobię małe - lecz rzewne - zboczenie,
Wracając na wieś mego bohatera;
Opiszę kuchnię: sosy i korzenie,
I jak się złoty hydromel podbiera;
Pannę ośpiewam, gdy swe ł
zy ociera,Potem znów ucztę i znów rozrzewnienie!
4
Końca takowej nie ma odysei,
Przeprowadzonej krwią przez pokolenia;
Wiersz każdy z wierszem, jak krańce alei,
W perspektywiczne z-wieją się odcienia,
Lipowym z góry osypując kwiatem
Przechadzają
ce tam i sam... istnienia -Cichość... gdzieniegdzie śmiech... lub groźba batem.
5
I - jako w Danta piekle narodowym
(Więcej toskańskim niż stara Florencja!) -
Tak - w mojej pieśni - zamiotem wirowym
Zbierze się cała poezji esencja:
Czytelnik kichnie?...
niechaj będzie zdrowym!(Z tego jest respekt starszych i atencja...)
6
Lecz! Pod stopami drżą mi sarkofagi,
Wzdryga się Niebo i piorun rozlega:
Że pióro więcej miałoby powagi,
Bielejąc martwo gdzieś u stawu brzega!
Tam - podjąłby je dziki chłopiec nagi
,Nie-ukształcony literat
... kolega!...