JOHN BROWN
John Brown á M. H. L Val[le]:
Autant que j'ai pu en juger dans ma vie, les hommes braves sont les seuls desquels on puisse attendre qu'ils soient humains envers un ennemi tombé ; les lá ches prouvent leur courage par leur fé rocité -- Christ -- le grand capitaine de la liberté , aussi bien que du salut, qui comme il é tait pré dit commenç a la mission en la proclamant -- Christ, dis-je, a trouvé bon de m'enveler l'é pé e d'acier que j'ai porté pour un temps, mais il en a mis une autre dans mes mains -- l'é pé e de l'espoir. -- A tout prendre, je ne suis nullement dé sappointé . Je l'ai é té beaucoup touchant moi-me me, pour n'avoir pas é té á la hauteur de mes propres plans -- mais maintenant je me sens entierement soumis, me me en cela, car le plan de Dieu é tait infiniment meilleur sans aucun doute -- autrement je ne me serais pas é carté du mien.
1
Jak orły w klatce zamknięte drucianej
Siadują przez dzień, niewoli pamiętne,
Lecz z świtem, oczy przetwierając smętne,
Do lotu skrzydłem biją w twarde ściany --
Aż, uderzywszy tak co świt o kraty,
Pierze im z ramion obite wiatr niesie,
I każdy pierzom swym dziwuje się,
Na skrzydłach krwawe oglądając łaty --
I wraca głowę ze skrońmi płaskiemi
Odpoznawając się w klatce -- na ziemi! --
2
Tak, wy! -- szlachetni, różnego narodu,
Wolności świtów zamknięci orłowie,
Przed czasem zgaśli konspiratorowie,
Młodzieńcy w grobach lub starcy za młodu --
-- Zdawałoby się, że czasów zakony
Własnymi łamiąc muszkuły i nerwy,
Co potem w dziejach, to czynicie pierwej
Na samych sobie -- jak święty-szalony --
Wracając co wiek z oczyma błędnemi
Do odpoznania się -- w klatce, na ziemi!
3
Lecz oto właśnie tam, gdzie wolność sama
Całą się stawa tradycją narodu,
Na wskroś otwartą z wschodu do zachodu,
Gdzie dzieje nie są jak gmach, lecz jak brama --
Właśnie że owdzie, w Ameryce młodej
,Starzec wiekowi swoim równy wiekiem,
Iż człowieczeństwem dzielił się z człowiekiem
Krętszy mającym włos, czarne jagody,
Starzec szlachetny -- i Mojżesz Murzynów,
Głowę swą idzie nieść z głowami synów!
4
O! -- ten na trumnie mu przygotowanej
Siadłszy, z więziennym gdy rozmawia sługą,
Słuchajcie, ludy! -- bo ubiegnie długo
Nim się buntownik tak umiarkowany
Narodzi światu -- nim wódz tak ogromny
I szubienicznik tak arcy-szlachetny --
Tak dzielny starzec, ojciec tak bezdzietny! --
Aż się narodzi taki bezpotomny!
--Że wasze wszystkie wystawy-arcydzieł
Niewarte jego szubienicy i dzieł! --
5
Wkrótce już -- sędzie sami sobie skłamią,
By gwiazd-dwanaście Ameryki zbladło;
Sprawiedliwości przepęknie źwierciadło --
Na czoło starca kapelusz załamią,
Deskę usuną spod stopy
zdradzonej --On -- rzeknie: "Amen" -- i nogi skinieniem,
Jak jeździec konia swego ze strzemieniem,
Odepchnie cały świat zeźwierzęcony! --
I będzie plamą na słońcu czerwonym,
I plamą będzie na oku strwożonym. --
6
Ach! Waszyngtonów i Kościuszków cienie,
Mężów, co z kończyn obcego narodu
Niańczyć ci przyszli -- Ameryko! -- z młodu,
By nie zwać
cudzym cudze wyzwolenie --Czy, patrząc z szczytów, gdzie jest źródło wzroku,
Cienie te z czasem nie zmylą się raczej?
I wołającym o pomoc, w rozpaczy,
Czarny pokażą sztandar na obłoku --
A ludzie bladzi, stłumieni i cisi
Rzekną, iż -- w Brownie Ameryka wisi?