WŁODZIMIERZ MAJAKOWSKI HYMN DO OBIADU

 

Sława wam, idące na obiad miliony,

jak stado bydła puszczone na potraw!

którzyście wymyślili beafsteaki; buliony

i różnego jedzenia tysiące potraw,

 

Choćby pocisków młotem twardym

tysiące Reimsów udało się rozbić -

tak samo będą nóżki miały pulardy,

i oddychać tak samo będzie rostbeaf.

 

Żołądka nie zarazi wieczności taniec

wielkością śmierci dla nowej ery!

Żołądek nie może chorować na nic,

oprócz appendycytu i cholery!

 

Niech w sadle z oczek zostaną szpary,

i tak ci je na próżno ojciec poznaczył.

Na ślepą kiszkę, choć włóż okulary,

kiszka i tak nic nie zobaczy.

 

Tak, ci nie gorzej. Możesz mu mięć za złe:

Gdybyś miał same usta bez czaszki i wypchnął

od razu do ust by ci wlazła

cała faszerowana tykwa.

 

Leżże spokojnie bezoki, bezuchy,

z pierogiem w garści zamiast bukietu,

a dzieci twoje na twoim brzuchu ,

będą ci grały w krokieta. .

 

Śpij, niech nie wmącą się w sen twój zdrowy

eksplozje jakieś, co światem trzęsą.

Dużo jeszcze mleka mają krowy

i moc na świecie wołowego mięsa.

 

Gdy ostatniemu wołu poderżną gardło

i kłos ostatni na bułki zerwą,

ty, żeby z głodu ci się nie zmarło, -

z gwiazd sfabrykujesz konserwy.

 

A jeśli umrzesz od kotletów i bulionów,

na pomniku wypisać każemy ci wdzięczni:

"Na tyle to i tyle kotletów milionów,

twoich czterysta tysięcy".

 


SPIS WIERSZY