Starym uwaga

 

Mości Panie weteranie,

Dość świat szumi, nim ustanie:

Z tych szumów rozumów

Nabądźmy, nie błądźmy.

 

Młody może, stary musi

Bryknąć, bo go kaszel dusi:

W tym leki z apteki

Nie radzą, ba! zdradzą.

 

Mój staruszku przy garnuszku

Darmo zgoła warzysz zioła.

Nic piwko choć z śliwką!

Na dziady pasz rady.

 

Wybacz, proszę, że cię bodzę

W pospolitej wszystkim drodze

Twój łubek, pałubek

Zawlecze, uciecze.

 

Zamiast konia śmierć pogonia.

Kijek w ręku, ty bez łęku

I oklep, gdzie twój sklep

Pospieszysz, ucieszysz

 

Sukcesorów nie bez sporów.

Srebrnej rosy złote włosy

Poczubią, cię zgubią,

Jak ścierwo Rozerwą.

 

Raz zapłaczą, stokroć skaczą,

Że już trupa cna chałupa

Nie widzi, bo zbrzydzi,

"Won gnoju Z pokoju!"

 

Cała płata, tam do kata!

Stare grzyby choćby ryby

Pożarły, potarły.

Brząk łuska, nie łuska!

 

Złota siatka ta im matka

I ciotulą. Precz, babuło!

Trzos bratem z Eufratem.

Pieniążek to bożek.

 

Panie łysy, tyś od misy

Pierwszy w groby, Do żałoby:

Peruka oszuka,

Na włosy są kosy.

 

W oczach mary, okulary

Śmiało stawią, nie zabawią,

Za czasek już w piasek

Zdrobniejesz, spróchniejesz.

 

Starość stęka! bo w niej męka

Nieustanna: kasza, manna,

Choć żuje, nie czuje

Posiłku w lat schyłku.

 

Kwaśna mina i ponura,

Dziad nie stąpi bez kostura:

Śmierć wita, z lat kwita!

Motyka spotyka.

 

Starzec ślepy oraz głuchy,

Słaby z nosa spędzić muchy

Wszak zgoła nie zdoła:

Jak bryknie, "Gwałt!" krzyknie.

 

Przy swym zysku łez w ucisku

Nie ukoi. Mysz się boi,

Choć czasem z zapasem

Ma kota ze złota.

 

Dziad nazywa garby: "Skarby":

Śmierć na skarby ma swe karby

Bez liku, bez szyku

Podbiera, zawiera.

 

Krzywo chodzi, garb przeważa.

Niechaj każdy mocno zważa,

Kto słyszy: szczur, myszy -

Parada dla dziada.

 

Wszyscy wiecie, dziad jak dziecię:

Śmierć przylepka, grób kolebka,

Kożuszki w pieluszki

Sposzyje, spowije.

 

W grobie dobrze dość na dziada,

Bo ucichnie wszelka biada:

Nie męka, nie stęka,

Nie licho, śpi cicho.

 


SPIS WIERSZY