Toast w Poznaniu

 

Chwilę tylko w braterskim złączeni uścisku,

Spoczęliśmy na sercach wielkopolskiej braci;

Ale dosyć nam było przelotnego błysku,

By ten węzeł jedności, co nigdy nie traci

Swojej mocy pomimo nieszczęść i rozdziałów,

Wzmocnić teraz uczczeniem wspólnych ideałów.

 

Dosyć było nieznanej dotychczas rodzinie

Połączyć swoje dłonie i z oczu wyczytać

Tajemnicę braterstwa, co z serc w serca płynie,

By się o nic nie troszczyć i o nic nie pytać,

Ale wszystko odgadnąć z pierwszego wejrzenia

I łzami wypowiedzieć dzieje pokolenia.

 

Zdawało się na chwilę, że to cud prawdziwy!

Że jasna przeszłość z grobu wiekowego wstała

I przyszła błogosławić naród wiecznie żywy

W garstce, co się nad Warty brzegami spotkała,

I że królewskie cienie śpiących tutaj Piastów

Słuchały rozjaśnione wzniesionych toastów!

 

I chociaż to sen tylko, żeśmy połączeni,

Choć ta mara całości wraz z rozstaniem pryska,

Jednak dla ducha nie ma granic i przestrzeni

I miłość do jednego skupi nas ogniska,

Gdzie przechowując skrzętnie cnót ojczystych zaród

Nie zapomnim: że jeden stanowimy naród.

 

Połączyła nas dziwna braterstwa potęga,

Której z naszego łona przemoc nie wydarła!

Dziś widzim, jak daleko poza grób swój sięga -

Więc choć nam powiadają: "Ta ziemia umarła",

To my, czując, jak polska wydziera się dusza -

Wołamy jednomyślnie: "Jednak się porusza".

 

Ta myśl, którą wynosi m z naszego spotkania,

Ta wiara w polskie serca, której nic nie zmieni,

Niechaj będzie zarazem słowem pożegnania

Od tych, co Was kochają jak bracia rodzeni -

I w ostatnim uścisku, w cichej łez wymowie,

Wznoszą po raz ostatni: Wielkopolski zdrowie!

8 lipiec 1868


ADAM ASNYK: POEZJE