Nr 9, z 4 marca 1893

Genialny wynalazek. - Sposoby oszczędzenia prac w pisaniu. - Blankiet w literaturze. - Kilka wzorów ofiarowanych bezinteresownie na użytek publiczny. - Korzyści wydawców. - Skarga komitetu obywatelskiego. - akcent odezwy. - Jawność składek i wstydliwość ofiarodawców. - Czy kobiety mogą być ogrodniczkami. - Dwa błędy. - Praktyka rozcinająca węzeł kwestii teoretycznej.

To, co niżej powiem, jest najrzetelniejszą prawdą. Zgłosił się do nas pewien człowiek, genialny w pomysłach praktycznych, z całym szeregiem wynalazków i prośbą, ażebyśmy mu pomogli w świat je wprowadzić i odpowiednio wyzyskać. chociaż nie mogliśmy nie uznać ich rzeczywistej wartości, musieliśmy odmówić poparcia materialnego, na które nas nie stać. Wtedy on zwrócił się do kilkunastu innych redakcji, gdzie mu odpowiedziano, że wynalazki jego z nieznacznymi zmianami są ad dawna znane i stosowane. Zniechęcony upoważnił nas do ogłoszenia i oddania na użytek publiczny swych myśli, co też, spełniając jego zacną wolę, na tym miejscu czynię.

Wiadomo, że nie tylko biura, urzędy, kantory, banki i wszelkiego rodzaju instytucje publiczne, ale nawet osoby prywatne, posługują się tzw. blankietami, t j. papierami, na których wydrukowany jest pewien stale powtarzający się tekst i tylko pozostawione w nim puste miejsca dla wpisania wyrazów i wyrażeń zmiennych. Blankietów takich używamy do wekslów, kwitów, kontraktów, najmu mieszkań, paszportów, książek służbowych itd. Łatwo ocenić, ile dzięki im społeczeństwa ucywilizowane oszczędzają sobie bezpotrzebnej i bezużytecznej pracy. Co dawniej odrabiała gromada pisarzów, kancelistów, urzędników, to dziś załatwia maszyna drukarska, pozostawiając ludzkim rękom tylko drobne dodatki. Ten sam akt, który jeszcze przed dwudziestu laty wymagał paru godzin pisania, dziś wychodzi gotów w ciągu kilkunastu minut. Myśl rozszerzenia i przeniesienia blankietów na dalsze dziedziny życia nasuwała się całkiem naturalną drogą, zwłaszcza gdy w jakiejkolwiek z nich dostrzeżono pewną, często lub ciągle powtarzającą się stałość tekstów. W ostatnich czasach zaczęto się nimi posługiwać nawet w korespondencji prywatnej. Po co np. lekarz z rozległą praktyką ma co dzień pisać kilkanaście razy: "Szanowny kolego. Służyć będę na konsylium u p... dnia... o godzinie... z szacunkiem", kiedy może sobie to na arkuszach listowych wydrukować i wstawiać tylko daty z nazwiskami.

Zdawało się, że jedna sfera życia, wyłączająca jednostajność, pozostanie na zawsze zamknięta dla blankietu, mianowicie literatura i prasa periodyczna. Zauważono jednak, że i ona powoli otwiera mu swe podwoje. Czytelnicy pism codziennych niezawodnie dostrzegli, że pewne doniesienia podawane są stale z jednakowymi tytułami: wyrodna matka (dzieciobójczyni), przez własną nieostrożność (robotnik fabryczny, skaleczony lub zabity przez maszynę), na posterunku (robotnik kolejowy, zgnieciony przez wagony) itp. Tego już reporter pisać nie potrzebuje. Obecnie ustaliła się nawet forma tych doniesień. Więc czytamy np. zawsze: "Wczoraj spadł z rusztowania mularz... Podniesiono go ze złamaną rękę i obrażoną głową. Po udzieleniu mu doraźnej pomocy lekarskiej odesłano go do... Śledztwo w toku." Tu blankiet jest całkiem usprawiedliwiony.

Wszystko to jednak są wiadomości drobne, stereotypowe raporty dzienne, które muszą być jednostajne jak wpisywane w nich wypadki. Schematyzm wszakże zaczął objawiać się tam, gdzie z pozoru nie było dlań miejsca - w pracach literackich. To właśnie dojrzał człowiek genialny, o którym wyżej wspomniałem. Zauważył on, że nie tylko w wiadomościach brukowych, ale w wielu artykułach i utworach, powtarzają się stale te same zdania, że więc można w nich również zastosować blankiety. Mam właśnie pod ręką kilka przez niego ułożonych, które przedstawię czytelnikom jako dowody doskonałego pomysłu.

Blankiet przeglądu politycznego. "Konflikt, który zdawał się zagrażać pokojowi europejskiemu, został szczęśliwie zażegnany. Widnokrąg polityczny dzięki... wypogodził się tak dalece, że go już nie zaciemnia żadna chmura. Wprawdzie od strony... podnoszą się małe obłoczki, ale nie zapowiadają burzy. Negocjacje dyplomatyczne, których filiację nam sygnalizowano, kontynuują się dalej w gabinetach. Spodziewać się należy, że w zachowaniu się mocarstw okaże się możliwość porozumienia się" itd.

Blankiet sprawozdania teatralnego. "Autor podjął jedną z najdonioślejszych tez, ale jej nie umiał wyzyskać. Jego figury są starymi szablonami, odświeżonymi nieco trafną obserwacją. Kochanek za mało (lub za dużo) ma zapału, naiwna - za mało (lub za dużo) prostoty, rezoner zbyt przypomina... Co do teściowej i cioci, mamy lepszy typ w... Jeden tylko stary sługa, chociaż nie dorównywa... jest postacią żywą. O podstarzałej kokietce powiedzieć można to tylko, że jej model... mizdrzy się lepiej" itd.

Blankiet krytyki naukowej. "Pan... ogarnął całą wiedzę w swym przedmiocie, zużytkował ją umiejętnie i przystępnie. Dziwi nas tylko, że nie wspomniał o naszym rodaku... który miał te same myśli, chociaż ich szerzej nie rozwinął" itd.

Blankiet wspomnienia pośmiertnego dla literata. "Nie błyszczał światłem geniuszów, ale cichą pracą zasłużył sobie na pomnik trwały w sercach ziomków. Toteż wszyscy koledzy po piórze znaleźli się koło trumny nieboszczyka, żegnając go szczerym żalem. Nie był to rozum zimny, lecz ogrzany cnotą. Często nawet najbliższemu kółku znajomych niewiadoma była jego serdeczna uczynność, którą ofiarował każdemu, kryjąc starannie swą pomocną rękę. Może obdarowani dotąd nie odgadują, kto był ich przyjacielem. Mamy nadzieję, że szybko znajdzie się wydawca, który zbierze jego rozrzucone po pismach artykuły i ogłosi je w książce stanowiącej cenny nabytek dla literatury. Niech ci, zacny druhu, lekką będzie ziemia, którą tak ukochałeś" itd.

Blankiet nekrologu księdza. "Dnia... we wsi... zmarł miejscowy proboszcz, kapłan cnót wielkich. Zaraz po przybyciu odnowił świątynię. Parafian swych kochał jak dzieci i jak najczulszy ojciec troskał się nie tylko o ich dobro wieczne, ale i doczesne, nie skąpiąc ani rady, ani pomocy. Toteż osierocone owieczki z nieutulonym żalem pożegnały swego czcigodnego pasterza. Na cmentarzu słychać było rzewne płacze i szlochania" itd.

Blankiet nekrologu obywatela ziemskiego. "Okolica... poniosła dotkliwą stratę przez zgon... właściciela folwarku... Był to człowiek wielkiego rozumu i serca. Znakomity gospodarz, nieoceniony sąsiad, szczery przyjaciel ludu, pozostawia po sobie żal powszechny. Jak pojmował i spełniał swe obowiązki obywatelskie, świadczy fakt, że gdy we wsi... spaliła się cała zagroda chłopska, nieboszczyk posłał biednemu włościaninowi furę... Dopiero teraz dowiedziano się o tym szlachetnym czynie" itd.

Niech czytelnik nie sądzi, ażeby powyższe teksty nadawały się tylko do pewnych szczególnych wypadków. Ponieważ bowiem artykuły polityczne, sprawozdania teatralne i wspomnienia pozgonne brzmią w naszej prasie zwykle jednako, bez względu na to, do kogo i czego się odnoszą, więc wynalazca powyższych blankietów mniema, że one dadzą się zastosować nawet wtedy, gdy np. Europie nie grozi żaden "konflikt", gdy zmarły literat swą dobroczynność okazywał w zaciąganiu długów, których nigdy nie spłacał, obywatel kochał lud w młodych dziewczętach, a czcigodny pasterz strzygł swe owieczki. Pogląd bardzo słuszny. Bo jeżeli my nie rozróżniamy ściśle ani ludzi, ani rzeczy i najodmienniejszym wystawiamy też same kwity i dyplomy uznania, po co marnować pracę na ciągłą pisaninę pewnych frazesów, które stale mogą być wydrukowane w odpowiednich blankietach? Dla wydawców byłaby to olbrzymia oszczędność w kosztach produkcji. Teraz polecają oni napisać wspomnienie pozgonne o jakimś literacie, obywatelu ziemskim lub czcigodnym kapłanie; wprowadziwszy blankiety, kazaliby je tylko wypełnić nazwiskami i datami; teraz płacą kilka rubli za cały artykuł, a wówczas płaciliby kilkanaście kopiejek za parę wyrazów lub wierszy. Zwracam na tę korzyść uwagę interesowanych. [...]

 


LIBERUM VETO