Nr 25, z 18 czerwca 1881

Wyścigi, wystawa rolnicza i jarmark wełniany. - Wpływ tych uroczystości na ożywienie obywatelstwa. - Przykładem p. Onufry. - Projekt taniego wydawnictwa dzieł Mickiewicza. - Konkury o Kolej Iwangorodzko-Dąbrowską. - Projekt dla dwu obrazów. - Dostatek Osad Rolnych. - Argus.

Byłoby to co najmniej niegrzecznym, a w każdym razie niesłusznym, gdybym dzisiejszego sprawozdania nie rozpoczął od wystawy rolniczej na placu Ujazdowskim, jarmarku wełnianego i wyścigów konnych. Pominąwszy bowiem ważność ekonomiczną tych faktów, posiadają one wielką doniosłość moralną - wywierają wielki wpływ na usposobienie naszego ziemiaństwa. Chciałbym bardzo, ażeby mieszczuchy zobaczyli choć raz naszych panów zgromadzonych około Kiejstuta (koń p. Grabowskiego). Ile ognia w tych zwykle szklanych oczach, ile życia w leniwych ruchach, jaki zapał, gotowość do poświęceń... w biegu z najwyższymi przeszkodami! Nie tylko prawdziwy Kiejstut, ale sam Stefan Batory nie zdołałby wzbudzić równego uniesienia w tych przedstawicielach rodów, którym, jak nas zewsząd zapewniają, Opatrzność kazała prowadzić ludy, a oni prowadzą konie.

Czego Kiejstut i jego koledzy oraz koleżanki - Ajax, Woltyżer, Hilda - dokonywają w wyższych sferach ziemiaństwa, to piękna "para" lub "czwórka" sprawia w średnich. Idźcie na wystawę rolniczą i patrzcie: p. Onufry, którego zwykle trzeba palcem szturgnąć dla przekonania się, że żyje, teraz na widok rześkiej, dobrze zaprzężonej i powożonej pary lub czwórki macha rękami, dmucha przed siebie, wydaje okrzyki, słowem, objawia nadmiar sił żywotnych. Jeżeli u nas są ziemianie obojętni na oświatę ludu, na literaturę, na sprawy społeczne, to z pewnością nie ma obojętnych na piękny inwentarz. Ów p. Onufry, o którym miałem zaszczyt wspomnieć, ciągle drzemie i tylko od czasu do czasu budzi się, gdy mu sąsiad doniesie o sprowadzeniu rasowego ogiera, stadnika lub barana. Wszystkie reformy państwowe nie wywierają na nim żadnego wrażenia, na wszystkie projekty ręką macha, od wszystkich postępów plecami się odwraca i ten oto nieczuły, zdaje się, p. Onufry z chwilą otwarcia wystawy rolniczej kipi życiem i nawet we snach zachwyca się ideałami inwentarza.

Nie dość tego, p. Onufry ma na jarmarku wełnę, a ponieważ za karę, że ostrzygł owce, żona jego strzyże nożycami magazynów, ma więc sposobność naocznego przekonania się o szybkości przemiany wełny na materię i aksamit, a przeto o jej użytku. Wywozi z domu kilkanaście wańtuchów owczego runa do Warszawy, a za tydzień przywozi kufer pysznych strojów, czyż to nie dowód, że przemysł robi cuda i że owca jest zwierzęciem bardzo pożytecznym? Musiałby więc nie posiadać żadnego zmysłu socjologicznego ten, kto by wystawom, wyścigom i jarmarkom chciał odmówić dobroczynnego wpływu na obywatelstwo nasze. Gdyby nie te uroczystości, popadłoby ono w stan zupełnego odrętwienia, zwyciężone przez pisarzów gminnych i serwituty włościańskie. Wielbiąc ten skutek, wzdycham do czasów, w których oczy naszej szlachty skrzyć się będą iskrami tego samego ognia na widok innych objawów postępu narodowego, który dziś rozgrzewa ją na widok pięknych czwórek i ujmujących par wołów.

Tymczasem ciekawy jestem, czy też na zjeździe naszych ziemian skorzystają te sklepy, do których oni zwykle w interesie żon i córek zaglądają - księgarnie. Ktoś w "Tygodniku Ilustrowanym" podał projekt taniego wydania dzieł Mickiewicza. Żałuję mocno, że jest to dopiero projekt. Gdyby był urzeczywistnionym, na trybunie wyścigowej, na kioskach wystawy i ścianach magazynów wełny przybiłbym następujące ogłoszenie: "Za resztę drobnych, wydanych w magazynie ubiorów męskich lub damskich, za oszczędzony kurs kawalerskiej jazdy dorożką pierwszej klasy, za zmniejszenie stawki totalizatora, za obniżenie szyku w restauracji - dostać można komplet dzieł Mickiewicza." Sądzę, że tak ponętnemu wezwaniu nikt by się nie oparł. [...]

 


LIBERUM VETO