Trzecie księgi, które w sobie zamykają trzeci wiek człowieka poczciwego, to jest już starszych lat jego, które mu przypadają od śrzednich lat jego aż do powinnego dokończenia jego

 

KAPITULUM X

1. GDY JUŻ POCZCIWY CZŁOWIEK ROZWAŻY POWINNOŚĆ ŚMIERCI, JAKO JEJ MA CZEKAĆ I JAKIEGO ŻYWOTA DO CZASU SWEGO PRZYSZŁEGO UŻYWAĆ MA
Przyrodzenia nikt zgwałcić nie może
Bywają też więc ludzie starzy, co niecirpliwie a nierozmyślnie przypadki czasów swych znoszą, a drudzy więc i czasy swoje, i starość swoję przeklinają; co wszytko bezrozumnie czynią, gdyż przyrodzenia żadny zgwałcić ani zwyciężyć nie może. Abowiem widzisz, jako niebo, miesiąc, słońce, ony ślachetne stworzenia, ustawicznie biegać, pracować a w koło około ziemie toczyć się muszą. Widzisz, jako czasy idą każdego roku: wiosna nastawszy, ziemię ogrzawszy, zioła i drzewa rozliczne zazieleniwszy i kwiatki rozlicznie umalowawszy, lato za sobą przywodzi, w którym też w gorącości jego, gdy już wszytkich rzeczy, co wiosna zaczęła, dokona, ludzie niemałej pracej z owymi krzywymi żelazy używają; za latem zasię błotna jesień przychodzi, a za jesienią zaziębła a niewdzięczna zima. Widzisz też, iż się miesiąc ustawicznie odmieniać a odnawiać musi. Widzisz, że dzień w noc, a noc w dzień ustawicznie się tak mienić a zawżdy się mieszać muszą. Rzeki bystre nigdy ciec nie przestaną. Także i ziemia wedle czasu każdą powinność swą okazać musi: z czasem się zazielenić, z czasem zażółcić, z czasem nazbyt zagorzeć, z czasem nazbyt rozmoknąć musi, także i zmarznąć a stwardzieć jako kość musi. A coż, gdy przyrodzenie wszytkich rzeczy swą powinność niesie, a Pan Bóg jeszcze od wieków tak postanowić raczył, a ktoż tego Pana i Jego postanowienie kiedy zgwałcić albo zwyciężyć może? A ktoż kiedy przyrodzeniu, od Niego postanowionemu, jaki gwałt albo jaką moc uczynić może?
Czas człowieczy jako rok bieżący
A czemuż byś też ty miał być dziwniejszy, mój miły bracie, gdyż widzisz, iż niebo, ziemia, rozliczne płanety, czasy i wszytki przypadki swym porządkiem już aż do skończenia świata tak się toczyć muszą, a ty byś tylko miał narzekać na przyrodzenie swoje? Azażeś już nie przetrwał wiosny onej nadobnej, zazieleniałej młodości swojej? Azażeś już nie przetrwał onego rozkosznego lata i jesieni, z którymi wszytki żywności przypadają, onych wesołych a wdzięcznych śrzednich czasów swoich? A gdyś już przyszedł do zimy a do chłodniejszych czasów swoich, a czemuż byś też nie miał już też użyć wdzięcznego pokoiku swego, jako on dobry gospodarz, który nanosiwszy lecie a w jesieni wszytkiego pełne kąty swoje, już też sobie rozkosznie wszytkiego używa w ciepłej izbie albo przy kominku swoim? Abowiem nie może być dom żaden tak pięknie fundowany albo upstrzony, aby z czasem swym poczyrnieć, prochem a pajęczyną przypaść nie miał; a więc by go już zarazem rozwalić albo się im obrzydzić? Azaż go nie lepiej omywać, albo znowu pomalować, oblepiać, pobijać, aby przed się stał w onej mocności swej, póki może być?

Także też ty starość swą, gdy na cię przypadnie, a już byś ją sobie obrzydzić miał, jako zły gospodarz stary dom dla zabrukania jego? Sam się osądź, iżby to nie był prawy rozum twój. Ale jako on rzymski hetman: gdy Rzymianie świat posiadali, tedy między hetmany miasta, zamki i krainy rozdawali; dostała się też jednemu Sparta, miasto nie barzo ozdobne przeciwko inym miastom; chciał onę Spartę porzucić, drugi mu powiedział, iż "źle uczynisz, bo widzisz, iż zawżdy lepiej każdą rzecz starą sobie scelować, a nowej czekać niżli ani nowej, ani starej nie mieć. A tak ja tobie radzę: Spartam, quam nactus es, adorna" to jest: gdyć się Sparta dostała, już jej sobie nie mierź, a jako możesz, radszej ją sobie przychędażaj; będzieć się potym podobała.

Także też ty, gdyś przyszedł ku swym szedziwym latom swoim, a iż ci się już działem ta Sparta dostała, już jej sobie nie mierź, już ją sobie przychędażaj nadzieją a uważną stałością swoją, już ją sobie, jako dobry gospodarz on stary dom swój, ochędażaj, pobijaj, ocieraj, boć i dłużej potrwać może, i lepszej rozkoszy, gdy ji sobie chędożyć a zdobić będziesz, w nim użyć możesz, niżli byś ji przez swą niedbałość zaplugawił a omierził sobie.

2. STAREGO ROZLICZNE POCIECHY
Pociechy starego
Azaż ty nie masz czym tego poczyrniałego domku swego, tej starości swojej, zachędożyć a nadobnie zafarbować? Pociechami rozlicznymi swymi, gdy będąc w pokoiczku swoim, opuściwszy rozliczne burdy, frasunki a kłopoty świata tego, będziesz używał rozkoszy swojej, patrząc na ony sprawy swoje, któreś sobie sprawił i postanowił za czasów dużości swojej. Ano sobie siedzisz w nadobnym domku, któryś sobie zbudował wedle myśli swojej, ano łóżeczko nadobnie usłane stoi dla odpoczynienia twego, anoć synowie służą, jeślić je Pan Bóg dał, i z żonkami swymi, wymyślając ci potrawki wedle czasów swoich; anoć jeden przyniesie ptaszków, drugi zajączków, białe głowy - kurek, owoców rozlicznych, że bezpiecznie możesz rzec w onym wdzięcznym pokoju swoim: "Używaj, moja miła duszo, bo masz wszytkiego dosyć."

Przechodzisz się zasię do sadków swoich, do rybniczków twoich, którycheś sobie namnożył za możniejszych lat swoich: ano rozliczne owoce wiszą przed oczyma twymi, ano rybki skaczą, ano jagniątka, koźlątka igrają, ano wnuczątka za nimi przed oczyma twymi, jako wdzięczne kurczątka, skacząc biegają, anoć gruszeczki, jagódki zbierając przynoszą, jako mogą się przysługują; ano stada bydła rozliczne, jako od Jopa, z wrót twoich pędzą, ano się pola ony zielenią, coś sobie rozkopał za możniejszych czasów swoich. A przeczże ty sobie masz mierzić starość swoję? A przeczże jej sobie owszem nie masz poczytać za rozkoszne a uspokojone czasy swoje? A owszem, Panu Boguś powinien dziękować, iż ci się dał przebić przez ony srogie burdy, rozterki a kłopoty świata tego, a dał ci doczekać wdzięcznego pokoja twego i czasów twoich.

3. CZYTANIE - WIELKA ROZKOSZ
Z czytania rozkosz staremu
Azaż nie rozkosz, jeśliże czytać umiesz, układszy się pod nadobnym drzeweczkiem między rozlicznymi pięknymi a woniającymi kwiateczki, albo także zimie na nadobnym a rozkosznym łóżeczku swoim, iż się rozmówisz z onymi starymi mędrcy, z onymi rozlicznymi filozofy, z których najdziesz wielkie pociechy starości swojej, w których najdziesz wielką naukę ku każdej rozważnej sprawie swojej? A chcesz li się też czym ochłodzić albo pocieszyć, azaż nie najdziesz onych rozkosznych historyj o dziwnych sprawach onych ludzi rycerskich a ludzi poważnych, którym się i podziwować, i z ich dziwnych spraw ucieszyć się możesz? A chcesz li się też pośmiać, azaż nie znajdziesz onych krotofilnych fabułek onych mądrych ludzi, z których się i nacieszyć, i nauczyć się zawżdy czego możesz? A czasem się też udasz do proroków, do apostołów, do ewanielistów, abyś też wiedział powinność swoję, a nie dał się unosić w powinności swojej od plotek rozlicznie wymyślonych świata tego, gdyż Pan nie chce cię za własną owcę sobie poczyść, nie będziesz li też słuchał własnego głosu jego, a udasz się za głosem sprośnego najemnika, któryć tylko będzie bęczał i ryczał jako wół dla pożytku swego. A toć snadź będzie napilniejsza już na tej drodze tego wędrowania twego, abyś się pytał co naprościej drogi do Pana swego a do onego wdzięcznego miejsca swego, dokąd cię już pewnie wiedzie powinność twoja, a prawie już masz jako pewną obietnicę do Niego. Bo to wdzięczna rzecz jest każdemu, kto w drogę jedzie albo idzie, iż nie przydzie na błędne a na omylne drogi, jedno iż prosto a bezpiecznie sobie jedzie albo idzie, wiadomym a torowanym gościńcem swoim.

A jeśliże sam czytać nie umiesz, więc komu inszemu kazać, co by i nadobnie przeczedł, i rozwiódł, a stąd już i pociecha twoja rozmnażać ci się może w każdym zamyśleniu twoim, i powinność twoja tak być postanowiona może, iż będziesz zawżdy stał jako mur, w którym jeszcze żadnej rysy niemasz, przed oblicznością Pana swego. A jeśli też masz ten dostatek, więc też każesz sobie czasem albo na luteńce, albo na jakim symfonaliku nadobnie zagrać a pocieszyć zafrasowaną myśl swoję i serce swoje. Przyjedzie do ciebie przyjaciel, azaż nie rozkosz, gdy się z nim namówisz, naśmiejesz? A on ci będzie powiadał przygody a przypadki ludzkie, co się komu przygodziło, a ty sobie jedno będziesz rozważał a wspominał, iż się też to wszytko działo za czasów onych młodszych lat twoich.

4. STARY WIEK W DZIWNEJ OBRONIE PAŃSKIEJ
Obrona Pańska dziwna nad wiernym
A czemuż ty sobie masz mierzić starość swoję albo się ją brzydzić? A owszem by się w niej kochać, iż cię opuściły burdy a rozliczne kłopoty świata tego, a tyś je też opuścił, a owszem o nie nic nie dbasz, a będąc postanowiony w nadobnym a spokojnym żywocie swoim, jużeś tego pewien, iż nie tak często możesz obrazić Pana swego. A jeśli Go obrażać nie będziesz, a czegoż się inego masz nadziewać, jedno wielkiej łaski a dobrodziejstwa, a błogosławieństwa Jego, gdyż nad takim każdym jest pilne oko święte Jego, a nad każdym takim podniósł możną rękę Swoję, strzegąc go, aby i włos nie spadł z głowy jego. Także i aniołom Swym rozkazał, aby była na wszem pilność ich a straż pewna od każdego niebezpieczeństwa jego.
Mat. w X kapi. w Psalmie XC
A nie rozkoszże to, bracie miły, być w pokoju od burd, od kłopotów świata tego, być w pokoju a w obronie Pana swego od każdego nie widomego nieprzyjaciela swego? Już czart, z daleka dysząc a dziwując się, zaglądać musi, a pomyślając sobie: "Co to jest za pan, iż go tak pilnie strzegą a iż nie mogę mieć ani przystępu, ani żadnej przyczyny do niego?" Już cię też ciało trwożyć nie może, gdyż przyszło do uspokojenia swego; już też świat tobą nazbyt kołysać nie może, gdyżeś porzucił wszytki obrzydłe burzki a sprawy jego. A czegoż już czekać masz? Tylko jeszcze onej ostatniej rozprawy, abyś się rozprawił a rozsądził z onym ostateczniejszym nieprzyjacielem swoim, z śmiercią swoją, wedle wolej Pańskiej, której się nic nie będziesz lękał, gdy tak będziesz nadobnie postanowionym we wszytkich sprawach swoich.

5. PRZYPADKI ŚWIATA TEGO NIC WIERNEMU NIE STRASZNE
Frasunk nadzieją ma być ukrucon
Bo jeśliby też co czasem nie po myśli na cię przypadło, albo choroba, albo frasunk jaki, już masz wyżej napisane wszytki pociechy i wszytki obrony, jako się wierny cieszyć ma w przygodach swoich. Abowiem nie rozumiej temu, abyć to przyszło z gniewu albo z jakiej niełaski Pańskiej, gdy będziesz zawżdy chodził tak, jakoś słyszał, w tym pobożnym, pomiernym a poczciwym postanowieniu twoim, bo albo cię będzie próbował jako Jopa, jeśliżeś Mu stały w swojej wierze a iż o Nim nie zmienisz nadzieje swojej, a jeśli nie będziesz gdzie indziej szukał oprócz Niego rady a nadzieje o wspomożeniu swoim. A pewnie, iż gdy cię tak zastanie, iż tak jako Jopowi nagrodzi sowito pociechy twoje. Bo też Pan czasem i dla sławy a chwały Swej karze wierne Swoje, aby nad nimi, gdy je skarze, a potym zasię pocieszy, okazał możną hojność bóstwa Swego, aby się niewiernicy dziwowali, jako ten Pan ze złego dobre, a z smętku pociechę zawżdy, jako raczy, uczynić może nad wiernymi Swymi.
Jan w III kapitu.
Ano masz tego pewny przykład nad onym ślepo narodzonym, którego Pan jaśnie oświecić a hojnie pocieszyć przed onymi niewiernymi jerozolimskimi tłuszczami jawnie raczył, gdy pytali: "Panie, wiemy za grzech pomstę; przecz ten tak był skaran tą ślepotą? Jeśli on zgrzeszył, jeśli rodzicowie jego?" Pan powiedzieć raczył, iż "ani on, ani rodzicowie jego, ale tak był na to sprawion a zgotowan, aby się nad nim okazała możność a chwała Boga żywego."

Także też tego patrz i na Tobijaszu w onym srogim zaślepieniu jego; także też tego patrz i na Danielu, w onym dole między srogie lwy wsadzonym; także tego patrz na Dawidzie, na Jonaszu, na Hesterze, na Zuzannie, na Judycie, jako Pan dziwnie wierne Swe upatrować a cieszyć je raczył. Ale kto by się tego naliczył, jako dziwnie Pan moc bóstwa Swego zawżdy okazował nad wiernymi Swymi? Także też ty o sobie to rozumiej, a nic w tym nie wątp, iż jeśliby co na cię przypadło nie po myśli twojej w tej starości twojej, albo choroba jaka, albo przygoda jaka, pewnie się tym ciesz a tego bądź ist, iż albo cię Pan próbuje, albo chce nad tobą okazać możność bóstwa Swego, iż On to wszytko umie odmienić, a każdy smętek w prędką pociechę obrócić, kiedy jedno raczy.

6. ZŁYM CZEMU PAN DOBRZE CZYNI
Złym dobre na złe się obraca. W Psalm. XXXVI
Acz też czasem widasz, że się i złym zdarza po myśli, ale różna pociecha ich od pociechy wiernych a cnotliwych, bo tym Pan jedno do czasu płaci ony też doczesne powinności ich, bo się wżdy w imię Jego krzcili, wżdy też kiedy czasem co dobrego udziałają. Ale ty ich doczesne dobrodziejstwa rychło się im zasię w smutek a w wieczny upadek obrócą, abowiem i sprośne bywa dokończenie ich, i srogie a żałosne roztarganie onego nabytego dobrodziejstwa ich, i plugawe zeście potomstwa ich, i wieczne potym zatracenie ich. A nie trzeba żadnego pisma ani żadnej inszej próby na to; kto pojrzy we wszytki stany świata tego, jeśli tego jaśnie nie najdzie, co prorok powiedział, iż "byłem młod a zestarzałem się i wielem świata schodził, a nie widziałem tego nigdziej, aby był kiedy sprawiedliwy opuszczon albo potomstwo jego aby nabywało chleba swego; a złościwegom zawżdy widział, ano go samaż złość jego pobiła."
Dwa ślachcicy
Ano była stara przypowieść, a pewnie, iż pewna, iż byli w jednej wsi dwa ślachcicy; jeden był dobry, cnotliwy a wierny i na wszem pobożny, drugi był łakomca, łupieżca a na wszem złościwy a niepobożny. Temu cnotliwemu potym urodził się syn i już był dla onego syna odmienił onę stateczność i onę pobożność swoję, i począł był jakoś przyłakomszym nabywać a przyczyniać onej majętności swojej, i już i ony jałmużny, i ine miłosierne uczynki ukoś były ustawać poczęły u niego.
Dwa pustelnicy
A byli niedaleko onej wsi dwa pustelnicy w lesie: jeden był święty a doskonały człowiek, który był ode trzydzieści lat na puszczy, nigdy z niej nie uchodząc, drugi był nowo nastały.
Do Rzym. w XI
Ten nowo nastały, czytając Pismo święte, i napadł na ono miejsce u Pawła świętego, gdzie tam mówi: "O, dziwneż są sądy Twoje, mój miły Panie, a nigdy żadnym obyczajem niepoścignione rozliczne drogi Twoje." Także czytając ono miejsce, wszytko sobie rozmyślał, co to są za dziwy w tych sądziech Pańskich i w tych niepoścignionych nigdy drogach Jego.
Pan się zjawi, kto się o Nim pyta
Pan, kto się o Nim pyta, iście żadnego w żadnej wątpliwości nigdy opuścić nie raczył; posłał do niego anioła Swego, aby mu ono miejsce rozważył a wyłożył. A gdy anioł do niego przyszedł, też pod figurą pustelnika, pytał go: "Co to czytasz?" Powiedział mu, "Iżem napadł na miejsce u Pawła świętego, gdzie powiada, iż dziwne są sądy Twoje, mój miły Panie, a żadnym obyczajem niepoścignione są dziwne drogi Twoje. I myślę sobie, co to za sądy, a co to za drogi, iżby ich nikt, żadnym obyczajem, rozumem dosiąc nie mógł." Anioł mu powiedział: "Podziż za mną, ukażę ja tobie dziwne sądy Pańskie a nigdy niepoścignione sprawy Jego."

A gdy szli pospołu, wiedział dobrze anioł o onym drugim starym a świętym pustelniku niedaleko i prosto szedł do niego, i ujrzał go, a on na okrutnej wysokiej skale siedzi, zwiesiwszy sobie na dół nogi swoje, a patrzył sobie na ono miasto, w którym się był urodził, i pomyślał sobie, aby tam był szedł a pożegnał przyjacioły swoje już w starości swojej. Anioł spytał onego pustelnika, co by to był za człowiek, acz o nim dobrze wiedział. Powiedział mu pustelnik, iż "to jest tak święty człowiek, iż ten żadnego grzechu za żywota swego nie winien, a już tu ode trzydzieści lat mieszka na tej puszczy". Rzekł mu anioł: "Postójże ty tu mało, pójdę ja też z nim sobie co pomówię." A potym anioł, cichuchno przydybawszy do onego człowieka świętego, pchnął go nogą, że z onej srogiej skały spadł na dół tak, iż się w nim wszytki kości popadały. On drugi począł uciekać; anioł nań zawołał: "A czemuż uciekasz? Wszakeś chciał wiedzieć sądy Pańskie. Podziż jedno dalej, ujrzysz tego więcej!" Pustelnik, potym ostraszywszy się, doczekał go i szedł z nim tam, gdzie on chciał.
Anioł, pustelnik, dobry gospodarz
Przyszli potym do onej wsi, tam gdzie oni dwa sąsiedzi byli: jeden dobry a cnotliwy, a drugi barzo zły a wszeteczny. I przyszli pirwej do onego dobrego, który je z wielką poczciwością i z wielką wdzięcznością przyjął tu i z żonką, i z onym synem, który już był podrósł, im służył, karmił, poił i wielką wdzięczność, tak jako pielgrzymom bożym, na wszem ukazował. I miał kubeczek srebrny w skrzynce, po który bieżawszy, wina im weń, albo co miał, nalewał. Potym po onej biesiedzie anioł się wezbrał precz dalej iść; podziękowawszy gospodarzowi, wstał zza stoła, a on kubeczek, gdy nikt nie widział, jedno on pustelnik, w zanadra włożył; a potym, wyszedszy przed dom, prosił onego dobrego człowieka, aby onemu synowi swemu kazał je przez wieś przeprowadzić; a była w pośrzodku wsi rzeka głęboka, na której były ławki, co przez nie na drugą stronę ku onemu złemu przechodzono. Gdy było pośrzód ławek, ono dziecię z ochotą naprzód przed nimi idzie, a anioł upatrzywszy, gdzie nawiętsza głębia, także ono dziecię pchnął nogą tak, iż spadło i utonęło, a pustelnik zasię w nogę tak, iż go ledwe anioł ukrócił, powiadając, iż "to są sądy Pańskie", iż dalej z nim szedł, bo mu się już barzo ony sądy nie podobały i oprzykrzyły.
Anioł, pustelnik, gospodarz zły
Przyszli potym do onego złego a wszetecznego łakomca. Chciał anioł rzkomo do niego w dom iść, a on wyrwawszy się, począł im szpetnie łajać: "A już, włóczęgowie, się włóczycie! Mam ja teraz co inszego czynić niżsię wami bawić!" I począł już był psów wołać, aby je był poszczwał z domu swego. Szli precz. Odszedszy mało dalej, potkali pastuchę, a on bydło pędzi; pytał go anioł, czyje by to było bydło; powiedział, iż "tu z tego dwora bliższego". A wyjąwszy on kubeczek, co był dobremu wziął, dał onemu pastuchowi, powiadając: "Daj to, miły bracie, panu swemu, bochmy to przede wroty znaleźli, musiały podobno dzieci, igrając, tam tego odejść." Nowy zasię dziw i nowe sądy przypadły na pustelnika onego.
Anioł już pustelnikowi rozwodzi sądy boże
Anioł go potym już nie chciał długo na słowie dzierżeć. Odwiódszy go sobie na stronę a siadszy sobie pod drzewem, pytał go, już li by się był co przypatrzył sądom Pańskim a dziwnym drogam Jego. Powiedział pustelnik: "Ba, przypatrzyłem się, ale mi się barzo nie podobają." Anioł mu potym powiedział: "Otoż tak wiedz, mój miły bracie, iż Pan Bóg nigdy nic bez przyczyny nie czyni, a wiele jest rzeczy, co się barzo dobrze ludziom podobają, a przed majestatem Jego barzo za złe bywają osądzone. Otoż tak wiedz, iżem ja jest anioł Jego, do ciebie na urząd posłany, abych ci to rozwiódł, czemuś się dziwował i w czymeś wątpił." Ten się znowu barziej zlękł i począł sobą trwożyć. Anioł rzekł: "Nie lękaj się nic, a słuchaj sądów bożych. Otoż tak wiedz: ten pustelnik, któregom ja z skały zepchnął, był to wzięty człowiek przed oczyma Pańskimi, a pilnie nań zawżdy patrzyło święte oko Jego, ale widziałeś, iż siedząc na owej skale, poglądał na miasto ono, gdzie się był urodził, i miał pewnie wolą tam iść a pożegnać przed śmiercią swoją przyjacioły swoje. Pan, obawiając się, aby się był tam nie wzgorszył a iżby nie musiał był rozciągnąć jakiego sądu Swego nad nim, kazał go zjąć w niewinności jego z świata tego, nasyciwszy go dosyć laty jego, a teraz już używa przed oblicznością Pańską wielkiej rozkoszy swojej." Także wżdy był on zafrasowany pustelnik po części pocieszon.
Dobre jako z łaską Pan karze
Powiedział mu zasię anioł: "Podobnoć też to będzie dziwno, żem owemu dobremu człowiekowi, co nas wdzięcznie przyjął, i kubeczek wziął, i syna utopił." Powiedział pustelnik: "Ba, barzo dziwno i barzom się bał." Powiedział mu anioł: "Nic się, nieboże, żadnej takiej rzeczy nie dziwuj na świecie, bo to wszytko są sprawiedliwe sądy Pańskie. Bo tak wiedz, że owo był tak święty a pobożny człowiek, póki mu się był ten syn nie urodził, a pilnie nań patrzyło oko Pańskie. A gdy mu się syn urodził, już był począł lichwić i inymi kstałty łakomymi nabywać dobrego mienia swego, rozmyślając się na onego syna swego. Pan mu go kazał wziąć w onej niewinności jego, który też już i z onym pustelnikiem teraz stoi w niewinności swojej a w wielkiej radości swojej przed majestatem Pańskim. A ociec, jeśli się uzna a przydzie zasię znowu ku onej niewinności swojej, pewnie go Pan Bóg pocieszy i inszego mu syna da, i rozmnoży szyroko dobro jego. A iżem mu kubeczek ów wziął, tak wiedz, iż gdy był albo na modlitwach swoich, albo na inszych pobożnych sprawach swoich, tedy zawżdy o nim myślił, aby go kto nie ukradł albo iżby mu jako nie zginął. A tak Pan kazał mu ji wziąć, aby nie trwożył myśli swojej a nie myślił o tym, czego mało potrzeba, a owszem, aby strzegł powinności swojej; a wierz mi, iż już oko Pańskie teraz pilniej nań będzie poglądało."
Złym jako Pan płaci
"Będzieć też podobno przydziwniejszym, żem ten kubeczek owemu złemu posłał, co nas psy mało nie poszczwał. To pewnie wiedz, iż ten Pan darmo nic ni od kogo nie chce. Ten, chociajś go widział złym, wżdy bez tego nie może być, aby też kiedy imienia Pańskiego nie wspomionął albo też paciorka nie zmówił, albo czego dobrego nie uczynił, a też wżdy jest okrzczon w imię święte Jego, a tak Pan tym doczesnym ludziom za ich dobre uczynki też doczesnymi rzeczami płacić raczy. A tak nic się temu nie dziwuj, iż się czasem szczęści złościwemu, a iż frasunki przypadają na dobrego. Bo już Pan temu złemu nic winien zostać nie chce, ani sprawy żadnej z nim mieć chce na sądzie Swoim. A owemu zasię dobremu, jeśli Mu statecznie wytrwa w stałości swojej, szuka zawżdy takich dróg, jako by mu było sowicie wszytko nagrodzono, a k temu, iż go ustawicznie czeka z rozmaitymi pociechami jego, jako wdzięcznego gościa Swego. A tak toć są dziwne sądy Pańskie a dziwne drogi Jego; a już się o nich więcej nie pytaj." Potym anioł zniknął od niego, a pustelnik się też zumiawszy, szedł do miejsca swego. I był potym świety człowiek i wielki kaznodzieja z niego, że się wiele ludzi do niego zbiegało, dziwując się i onemu świętemu żywotowi jego, i onej nauce jego, którą Pan Bóg był dziwnie w nim objaśnić a oświecić raczył.

7. NIE DZIWNE SPRAWY PAŃSKIE, KTO SIĘ IM PRZYPATRZY
A także też i ty, mój miły krześcijański bracie, nic się nie dziwuj tym dziwnym sprawam Pańskim, które, jako słyszysz iż acz się złemu co poszczęści, ku jakiemu to końcowi przychodzi, a iż się też co około dobrego zatrwoży, jakie mu też z tego pociechy i rostą, i rozmnażać się będą, a w każdym niebezpieczeństwie swoim stój mocno przy Panu swoim, wspomniawszy to sobie, iż to nieomylnie ma przyść na wielkie pociechy twoje. Nie unośże nic statecznej myśli od Pana swojego, a zwłaszcza iżeś już na poły w tę łódkę wsiadł, w której się bierzesz dopłynąć do Niego, a bądź jej pilen, abyć gdzie na stronę nie upłynęła.

Abowiem jeśliś nie widał, tedyś wżdy słychał, gdy okręt gdzie, nabłądziwszy się, przybije się do brzegu takiego, tedy oni, co z niego wysiadają, z radością po ziemi biegają, kamyczki, bursztynki zbierają; ale gdy obaczą, izby się zasię miał odepchnąć od brzegu, o, wierz mi, iż się każdy pilnie pokwapi do niego. Także też i ty, póki tu po tej suszy chodzisz, póki ty kamyczki rozliczne zbierasz świata tego, roztropnie je zbieraj, abyć okręt nie upłynął, abyś do niego wsięść nie omieszkał, który nabłądziwszy się z tobą po tych srogich burzliwościach świata tego, ma cię doprowadzić do wdzięcznego portu swojego.
Wdzięczna rzecz - pokój po pracy
Abowiem widzisz, iż i marynarz każdy, i bojowy człowiek, przepławiwszy się z każdego niebezpieczeństwa swego, wdzięczna to jest rzecz każdemu z nich, gdy się przyprowadzi do domku swojego, a do inych rozkoszek swoich. Bo już on rycerski człowiek nie pociąga wędzonki, nie potrząsa próżnego bokłaga, nie wala się jako pies po trawie, nie gryzie mu już harnasz grzbietu i już go nie tak często szoruje. Także też i marynarz już się nie boi onych strasznych wiatrów i onego wątpliwego kołysania swego, ani onej Scylle, ani zawrotów onych, co okręty zatapiają, ani onych syren, co o nich bają, które pięknymi głosy śpiewając, marynarze usypiają, a potym je z okręty przewracają; tylko już sobie rozkoszuje z miłymi przyjacioły swymi, którzy mu się radują, którzy mu koszule, szaty rozlicznym szyciem przynoszą, aby się ochędożył z onych brudów swoich, a odpoczynął sobie z onych zatrudnionych prac a trudności swoich.
Port bezpieczny
A przeczże byś się też ty tego lękać, albo się przed tym trwożyć miał, iż płyniesz do tego wdzięcznego portu swojego, a do tego nie do czasu, ale wiecznie uspokojonego miejsca swojego, widząc, w jakim się tu niebezpieczeństwie kołyszesz po tym burzliwym morzu świata tego i jakie skały, i jakie zawroty wszędy stoją około ciebie, abyś się wywrócił z okrętu swego, to jest z wiary a z stateczności swojej, i jakie głosy rozmaitych syren świata tego do tego cię przywodzą, abyś usnął a zapomniał powinności swojej a wywrócił się z tego bezpiecznego okrętu swojego? A tak nic się nie trwóż, nic się nie rozmyślaj, a puszczaj żagle bezpiecznie po wiatru, który cię ciągnie do portu obiecanego twego, a nie oglądaj się nic na młodość a sprawy ludzkie świata tego, bo ci dopiro tego nabywają a szukają, czegoś ty pirwej użył, a naradowawszy się z tego, po woliś ji porzucił. A bądź jako on Krysztofor, co go starzy ludzie malowali, chociaj go nigdy nie było, tylko tym figurując dobrego, stałego a cnotliwego człowieka, wielki a stały we wszytkich sprawach swoich. Podpierajże się mocnym drzewem stałości swojej a noś Krystusa nie tylko na ramionach swoich, ale ustawicznie i w sercu swoim. A niech ci świeci ustawicznie pustelnik u brzegu twojego oną wdzięczną laterniczką, to jest prawdziwym słowem Pańskim, które ma być zawżdy jako jasna pochodnia przed oczyma twoimi, abyś nie zbłądził do brzegu swego. A brni bezpiecznie, a płyń bezpiecznie do tego portu obiecanego swojego.

Abowiem cię już tam oni wdzięczni przyjaciele twoi, oni anieli święci, tak jako o nich pewną wiadomość mamy, nie tylko z szatami albo z wyszywanymi koszulami, ale z dziwnymi a rozlicznymi radościami a rozkoszami ustawicznie czekają, których żadne pismo nigdy wypisać nie może. A dlaczegoż się ociągać masz z tego spróchniałego świata a z tego nikczemnego a nigdy nie bezpiecznego mieszkania swego, gdyż tam wiesz o pewnych wdzięcznych przynosinach swoich?
Gorgijasz
Ano i on Gorgijasz, mędrzec pogański, gdy to wielekroć powiadał, "iżbych ja zawżdy wolał umrzeć, niżli się tak w tej zatrwożonej nędzy ustawicznie kołysać", tedy kiedy mu to przyjaciele ganili, iż się do niepotrzebnej rzeczy napierał, tedy im to dawał na przykład, pytając ich: "Powiedzcie mi, kiedy kto siedzi w starym, w złym a w spróchniałym domku jakim, który się leda kiedy zachwiawszy, obalić może i onego, co w nim siedzi, utłuc może, zaż mu nie lepiej przeprowadzić się do nowego, do mocnego i do pięknego domu, który się nigdy ani obalić, ani zepsować nie może?" Tedy wszyscy, nie lza, jedno mu tego pozwolić musieli. Także też i ty widzisz, w jakim tu spróchniałym a niebezpiecznym domku siedzisz tego niebezpiecznego i świata, i już zeszłego ciała swojego; azaż nie lepiej za radą tego to Gorgijasza wyprowadzić się po woli do nowego, do wdzięcznego, do nadobnego a do wiecznego, a rozlicznymi krotofilami i weselem napełnianego domku swojego?
Dom wieczny - niebo
Filipe. w I kap.
A nic się przed tym ani trwóż, ani się tego lękaj, a ciesz się onymi słowy Pawła świętego, który się też barzo pilnie kwapił z tego domku spróchniałego świata tego do tego tam wiecznego domu swego, który powiadał: "Panie Boże, daj, abych się co narychlej rozdzielił z mizernym światem z tym, a był co narychlej z Krystusem, Panem swoim."
Skut. Apo. w IX
Tu już rozumiesz, gdyć był Ducha Świętego pełen a był naczyniem Pańskim wybranym, jako o nim sam Pan świadectwo dawać raczył, iżci ten pewnie wiedział o tych tam rozlicznych rozkoszach tego tam domu przyszłego, gdyż się tak do niego z taką ochotą kwapił.

8. SĄ RZECZY DOBRE, CO SIĘ, ZŁYMI ZDADZĄ
Ze złych rzeczy dobre być muszą
Abowiem sąć niektóre rzeczy, które się złymi a strasznymi z pirwotku zdadzą, a potym, rozmyśliwszy, w co się na potym obrócić mają, nic strasznymi nie będą. Straszna jest nastąpić na działa, leźć na mury, przebijać się przez wojska, ale gdy się rozmyśli człowiek poczciwy, nacz mu to na potym wyniść ma, nic mu to straszno nie będzie. Acz tam już też po części i nędze pocirpieć musi, nie dojeść, nie dopić, nie dospać, pod cotarhą na trawie się ukłaść, ano harnasz kąsa, ano czasem za szyję kapie, ale przetrwawszy mało tej nędze, jakiej zasię z tego z miłymi przyjacioły rozkoszy używa: ano wdzięczna sława o nim wszędy lata, ano go zacni ludzie między sobą pociągają, czcią, ważą, darują; a on, co się tam działo, rozpowiada, blizny swe poczciwe ukazuje, zapłaty i inego opatrzenia, którego się pewnie nadziewa, z radością oczekawa.
Śmierć porażona leży
Także i ty, mój namilszy bracie, gdyżeś się przebił przez ty rozmaite burdy świata tego, jako przez srogie wojska przeciwko sobie nasadzone, już się nic nie lękaj przypuścić ku szturmu na tego ostateczniejszego nieprzyjaciela swego, na tę obłudną śmierć, którać nic żadnymi strzelbami uczynić nie może, boć barzo zemdlona a osłabiona jest. Poraziłci ją dawno Pan twój i leży jako obumarła pod nogami Jego.
Osea. w XIII kapi. I. Kor. w XV kapi.
Nie darmoć się z niej prorok naśmiewa, tak mówiąc do niej: "A gdzież jest, pani miła śmierci ona moc twoja? A gdzież jest ono sprośne żądło twoje, którymeś kąsała nędzne przodki nasze?" A tak jednoć nas straszy ta obłuda, jako dzieci maszkarą, a jako koza wilka, potrząsając rogami, aleć nam nic nie uczyni, gdyż Krystus, Pan nasz a głowa nasza, żyw jest, przed którym ona nic nie umie, a barzo przytępiła kosy swojej. Bo acz trochę do małego czasu nad ciałem posrożyć się może, ale dusza już jej ni w czym nie jest poddana, która za czasów pirwszych pospołu i z ciałem wiecznie obumierała, ale już teraz wiecznie żywa być ma, i to ciało na głos Pański pospołu z nią zasię ożywiono być ma. A czemuż się jej lękać masz, a bezpiecznie się z nią potkać nie masz, gdyż wiesz, iż ci nic szkodliwego a żałosnego uczynić nie może? Abowiem przebiwszy się z tej ustawicznej burdy a odprawiwszy już z nią tę ostateczną przygodę, tam dopirko poznasz, jako oni niebiescy przyjaciele twoi radować ci się będą, jako cię między sobą czcić a ważyć będą, i jako im będziesz ukazował blizny cnoty a stałości swojej, i jakie będziesz brał wdzięczne upominki wiecznej zapłaty swojej za ty nieodmienne burdy twoje a za stałości twoje.

9. STAŁY NICZEGOJ SIĘ NIE BOI
A tak już stój w tym boju mocno, a nie odnoś nic w tej stałości swej umysłu swego od Pana swego, acz cię będzie świat a fortuna po części odciągała od tego łudarstwy a kuglarstwy swymi, żeć się jakoś myśl będzie odciągała od bezpieczeństwa twego, a wodziła cię w niepotrzebne rozmysły świata tego. Ale ty nic nie dbaj na to; wszakeś się już dosyć napatrzył tego wszytkiego i hojnieś używał tego.
Galat. w. VI kapi.
A słuchaj apostoła świętego, który na cię woła: Dum tempus habemus, operemur bonum, to jest: póki czas mamy, starajmy się o to, co nam przystoi, abychmy dobrze wszytko czynili. Bo to wiedz pewnie: z jakimi się tam sprawami postawisz, z takimi też osądzon będziesz.
Różno matka a ociec dzieci miłują
Abowiem jeślibyś się światu przeciwił albo fortunie, łudarce a jako zwodnicy jego, patrz na ojca a na matkę tu na świecie, którzy dziatki mają między sobą, jako je różno miłują: matka kąpie, pieści, miłuje, karmi, upstrzy, ubryżuje jako marcowe prosię, a swej wolej mu na wszem dopuszcza, a ociec już nie tak się z nim pieści, a czasem mu i prątkiem podsiecze, ale się pilnie stara o dobre mienie jego a o wychowanie jego, aby potym z niego co dobrego urosło. Takżeć też nasz Ociec niebieski, acz się z nami nie barzo pieści, acz nam czasem i prątkiem podsieka, ale się pilnie stara o dobre mienie wieczne nasze i o wychowanie nasze tak, jakobychmy się Mu wiecznie na potym przygodzili.
Inaczej Bóg, a inaczej nas fortuna miłuje
Ale ta nieślachetna macocha, ta omylna fortuna świata tego, która się nam matką być ozywa, ale pewnie fałeczną, a nie życzliwą, bo się nie stara ni ocz więcej, jedno aby nas tylko omylnie pstrzyła jako prosięta a jako miejskie dzieci, które we pstrych kożuszkoch z młodu chodzą a potym się, jako węglarze poddymając kominy, poczernią; ale wierz mi, iż się ta nic nie stara o wychowanie nasze, abychmy się potym z czasem swym na co dobrego przygodzili.

A tak nic się ty nie przeciw tej obłudnej obłudzie, tej nędznej fortunie, a cięgni się za Ojcem swym niebieskim, który się stara o wychowanie twoje i o wieczne dobre mienie twoje, a nic się nie trwóż przeminełymi czasy młodości swojej, jeśliś Go kiedy gniewał, aby cię miał kiedy opuścić; kiedy się z wieczną a z serdeczną myślą obrócisz do Niego, obiecał On nigdy nie wspominać młodości twojej ani przestępków twoich.
Łuk. w XV kapit.
A masz pewny dekret Jego pociechy swojej o onym marnotratnym synu uczyniony, który się był wydzielił od ojca swego, który potym tak marnie wszytko utracił, iż świnie paść musiał, a młóto jadać musiał z koryta plugawego pospołu z nimi; a jako gdy się uznał a nawrócił się do niego, jako go zasię ubrał, ubogacił i przyjął go za wdzięcznego synaczka swego. Tamże tego wnet Pan po tej przypowieści dołożyć raczył, iż "takżeć też z wami uczyni Ociec wasz niebieski, gdy się uznacie a nawrócicie się do Niego". A wszakoż ja nie radzę nikomu ubezpieczać się na lata swoje a rozkładać czasy tego uznania swego.
Mat. w XXV kap.
Na każdego tam Pan woła, aby zawżdy gotów był w każdym stanie swoim, gdyż czas a śmierć dybie ustawicznie jako złodziej, a nie patrzy ani młodości, ani stanu człowieka żadnego.
Nie dać się fortunie uwodzić
A tak, mój miły krześcijański bracie, a zwłaszcza ty, który już jako na murze a jako na drabinie stoisz u szturmu swego z tą marną śmiercią swoją, nie dajże się nic trwożyć ani się odłudzać tej marnej fortunie od przystojności swojej, a patrz zawżdy, jako w cel, w krześcijańską powinność swoję, a postanów już stateczną a uważną myśl swoję, nie daj się, jako słabe drzewo, kołysać leda wiatrowi, które snadnie może być z korzenia wywrócono, a nigdy się już potym zielenić nie może. Bo aczci to bez rozerwanej myśli być nie może, weźrzawszy na nałogi swoje albo na potomstwo swoje, ale przecz tego żałować masz, czego pewnie kiedy tedy odbieżeć musisz, albo jeszcze za żywota twego to zgorzeć, albo w niwecz obrócić się może? Albo takież lepiej, iż ty tu potomstwa swego odbieżysz, niżliby ciebie tu przed twymi oczyma odbieżeć mieli a zdychać marnie i jeszcze nie wiedzieć, jakimi śmierciami, przed oczyma twymi mieli, z czego byś wszytkiego więtszej żałości użyć musiał.
Mądro. w III kapit.A postanowiwszy tak stateczną myśl swoję, potkasz się bezpieczniej z tą marną obłudą a z tą śmiercią swoją, którać nic szkodliwego uczynić nie może, jedno iż do czasu zemdlić może to ciało twoje, które samo z przyrodzenia laty twymi już dawno zemdlone jest.
Mat. w XIX kap.
Ale duszy twojej, tak jako członkowi bożemu, która zawżdy w opiece Pańskiej jest, nic zaszkodzić ani się jej dotknąć nie może. A k temu gdy sobie wspomieniesz, iż w on czas, gdy się ozwać masz na zawołanie Pańskie, iż przy Nim będziesz latał jako orzeł po obłokach, w radościach swoich będziesz się świecił między niewiernymi, jako iskra między trzcinami, wedle obietnic Jego.
Mądro. w V kapit.Będziesz sądził króle, książęta i wielkie mocarze przy Panu swoim, a oni się tobie będą dziwować mówiąc tak, jako Salomon o tym pisze: "I gdzież się ten nędznik teraz wziął, iż go widzimy w takiej zacności, któregochmy niedawno nikczemnego a wzgardzonego na ziemi widzieli?" A oni się sami będą tułać, wołać, narzekać, biegając między górami a szukając jaskiń a dziur, gdzie by się mieli zakryć przed srogością oną, która się w ten czas nad złośniki okazować będzie.
Łuk. w XXIII kap.
A to ja tu twemu rozumowi poruczam, co sobie obrać masz, jeśli się tak tułać z tymi tułającymi w srogim strachu a w obłędnościach twoich, czyli być w takiej wielmożności, i w takiej zacności, i w takim majestacie, i w tej rozkoszy z wiernymi Pańskimi i z aniołami świętymi, tak jakoś się już o tym dosyć nasłuchał.
Zamknienie ksiąg
A tak, mój miły bracie, tu już masz wypisane wszytki wieki swoje, jako się w nich masz poczciwie zachować a jako masz uważać wszytki czasy swoje, tak jakobyś ich użył z poczciwością a z poważną sławą swoją i tu za żywota swego, i po śmierci swojej; i jako masz uważnie stać w każdych sprawach swoich, i jako się nie masz lękać ani śmierci, ani żadnych przygód swoich, i jako masz na wszem miarkować i skromić wszytki afekty swoje i przyrodzenia swego, i jako masz zawżdy ist być opieki swojej i rozszyrzonego królestwa nad sobą Pańskiego, także jako masz być ist wdzięcznego zbawienia swojego i wiecznych a nieskończonych radości swoich.

Przyjmiż to ode mnie, proszę cię, miasto rejestru poczciwych spraw swoich, jako od prostaka. A gdy się tu, jako z rejestru obaczysz w sprawach swoich, snadnie potym znajdziesz między mędrszymi, czego dalej w sobie poprawować i jako się sprawować będziesz miał.
Jan w V kapitul.
Jedno nie leż darmo, czytaj, szukaj, biegaj a dowieduj się o powinności swojej, bo i Pan na nas woła, abychmy się dowiedowali o piśmiech, na których zależy i sława, i poczciwość, i zbawienie nasze. A zatym cię Panu Bogu poruczam, trojakiemu w staniech a jednemu w bóstwie, który króluje bez początku i będzie bez końca na wiek wieków. Amen


SPIS TREŚCI