Friedrich Kind Z libretta do Wolnego strzelca Carla Marii Webera

 

Aria Maksa (akt I, scena 3)

 

Przez doliny, lasy, skały

jakżem wesół szedł na łów!

Co wypatrzył wzrok mój śmiały,

wnet padało pastwą luf!

 

A wieczorem ze zdobyczą

powracałem, dwojąc krok

tam, gdzie zawsze ze słodyczą

witał mnie Agaty wzrok.

 

Teraz pewnie w oknie stoi,

zapatrzona w mroczny trakt,

nasłuchuje kroków moich —

Maks mi niesie dobry znak!

 

Gdy poruszy wiatr listowiem,

myśli, że już zbliżam się,

i z radości tej krzakowi

pozdrowienie czułe śle!

 

Recitativ Maksa (akt I, scena 3)

 

Nie! Znieść nie mogę tych katuszy!

Dręczy mnie bojaźń, ściga śmiech!

Za jakiż dług wciąż płacić muszę,

za jaki cierpieć muszę grzech?

 

Czyż opuściły mnie niebiosa?

Czyż stracić skarb największy mam?

Igraszką jestem w rękach losu

i zmierzam wprost do piekieł bram!

 

Już jestem w szponach ciemnych mocy!

Dręczony hańbą, pełen trwóg!

Czyż nie rozjaśni blask tej nocy?

Czyż fatum rządzi? Umarł Bóg?

 

Pieśń Kacpra (akt I, scena 5)

 

Na ten ziemski padół patrz:

wszędzie męka, wszędzie płacz,

więdną winogrona.

Nim ostatni wydam chuch,

tylko w boga Bakcha brzuch

wierzę! Niechaj skonam!

 

Raz jest raz, a dwa jest dwa!

Dobrodzieju! Wypić trza!

Bo mnie znowu suszy!

Kości rzut i w karty gra,

dziewka, która chętnie da —

to zbawienie duszy!

 

Bez tej trójcy — nudno! Ech!

Niknie radość, cichnie śmiech,

świat jest nic nie warty!

 

Flaszka jest mym abc,

z Kaśki ciała modlę się,

biblią moją — karty!

 

 

Aria Anusi (akt II, scena 1)

 

Chłopak smukły i wysoki,

wzrok ma śmiały, zdrową płeć,

jasne albo ciemne loki —

ech, takiego chłopca mieć!

 

Jak przystało skromnej pannie,

spuszcza w dół oczęta swe,

lecz ukradkiem nieustannie

przypatruje chłopcu się.

 

Czy spotkają się ich oczy?

Wnet odpowiedź na to masz!

Nagle wzrok na wzrok naskoczył

i rumieńcem płonie twarz.

 

Gdy spojrzenia się złączyły,

zaraz z piersi głos się rwie:

On: „O, piękna!” Ona: „Miły!”

Wkrótce zaręczyli się.

 

Ludzie, chodźcie! Gadać szkoda!

Przyjdźcie nieść weselny tren!

Czyż nie śliczna panna młoda?

Czyż nie piękny chłopak ten?

 

Chór myśliwych (akt III, scena 6)

 

Cóż może się równać z radością polowań?

Gdy rogi wzywają, że nadszedł już czas,

wśród gęstych zarośli na zwierza czatować

lub ścigać jelenia przez pole i las! *

 

Królewska to rozkosz i męski to wyczyn,

co wzmacnia nam mięśnie i wzmaga w nas głód,

gdy w lesie, po łowach, wśród cennych zdobyczy

przy dźwięku pucharów święcimy nasz trud!

 

Wnet noc nam rozświetli polowań bogini.

Jak miło wieczorny owiewa nas chłód!

Już poległ wilk-zbójca i niecny odyniec,

co ryjąc po polach, przyczyniał nam szkód!

 

Królewska to rozkosz i męski to wyczyn,

co wzmacnia nam mięśnie i wzmaga w nas głód,

gdy w lesie, po łowach, wśród cennych zdobyczy

przy dźwięku pucharów święcimy nasz trud!


 

*

Wariant I strofy:

Cóż może się równać z polowań rozkoszą?

Już wzywa do kniei na łowy nas róg!

Wnet z gąszczy jelenia ogary wypłoszą,

by ścigać po polach myśliwy go mógł!

 

 

 

 

 


Janusz SZPOTAŃSKI