X. Przepowiednia

 

"Com tylko mógł, czyniłem, aby ich odwrócić od tego zamiaru, 
nie chcieli mi wierzyć. Wtedy mimowolnie pokazywałem im drogę; 
lecz zaręczam ci, wszyscy upadli, żaden z nich się nie wrócił. 
Jeżeli ci życie miłe, i ty wróć się."

Tysiąc nocy i jedna

TRZECI NAZNACZONY DZIEŃ zbliżał się już do końca, kiedy Sędziwoj, oparty o mur na przeciwnej stronie ulicy swojego mieszkania, zamyślony wpatrywał się w potworne kamienne ozdoby domu Tholdena; zaczynał dopiero rozumieć symboliczne ich znaczenie. Jakkolwiek stałe było jego postanowienie, wzdrygał się z trwogą, gdy spoglądał na wejście do tego domu otoczone splotami strasznego potworu, na wyraz okropny, szyderczy jego paszczy i na bolesne spojrzenie ofiar jego.

Kosmopolita trącił go po ramieniu.

- Zbadałem - rzekł Polak - całe swoje jestestwo i jedyna żądza moja jest żyć dla prawdy. Zrzekam się ziemi i wszystkich jej powabów.

- A więc niech się pełni twój los, jak przepisano. - W kościele Panny Marii jest grób Tholdena, na jego piersiach znajdziesz kamień mędrców, obok pargamin, zawierający tajemnice przygotowania go.* Rękopismu jednak nie zrozumiesz, dopóki stosownym życiem umysł twój nie przebędzie lat próby. Kamień mędrców rozpuszczony nadaje nieśmiertelność; kto jednak nie przygotuje ciała stosownym życiem, kto wroga rodu nie zwalczy, dla tego taki napój jest gwałtowną trucizną. A teraz żegnam cię - po spełnionych latach próby zobaczemy się znowu.

- Jeżeli w czasie przedsięwzięcia bojaźń ogarnie cię i zechcesz zaniechać zamiaru, tym oto płynem potrzej sobie skronie, resztę wylej, a widma znikną - drugi raz nie będziesz mógł wstępować w dziedzinę niewidzialnych.

- Gdy wędrówkę rozpoczniesz, ja będę już daleko. A teraz widzę oto nad Bazyleą unosi się anioł zniszczenia, krew i morowa zaraza! A ten wspaniały kościół, w którym ostatni grób poruszysz, ogień wybawi od zniewagi.

Mistrz oddalił się, a młodzieniec po chwili dumania rozbił kryształową flaszeczkę o kamienne rzeźby domu. Ostatni sposób ratunku i cofnięcia się sam od siebie oddalał.

- Jeśli odwaga ma mnie opuścić - wyrzekł - to lepiej upaść, jak się wracać!

_______________________________________

* Nierzadkie było podanie pomiędzy alchemikami, iż wielu adeptów, tajemnicę swoją unosząc do grobu, razem ze sobą chować kazali najdroższe rękopisma, a czasem i kamień mędrców.

Jedną z głośniejszych tego rodzaju powiastek rozpuścił na dworze cesarza Rudolfa II niejaki, okrzyczany w swoim czasie, Edward Kelley. Właściwie on zwał się Talbot, urodził się w Worchester r. 1555 i żył jako notariusz w Lankaster, gdzie przekonany [tj. zasądzony w procesie sądowym] o fałszowanie papierów publicznych z oberzniętymi uszami wypędzony został. W czasie swoich wędrówek (opowiada sam) wstąpił śród gór do karczmy, gdzie znalazł przypadkiem stary, na pargaminie pisany, rękopism. Na pierwszy rzut oka poznał, iż rękopism ten jest traktatem alchemicznym.

Na zapytanie skąd by ów pargamin pochodził, gospodarz odpowiedział mu, iż znaleziony został w grobowcu pewnego biskupa. Miało być bowiem w tamtych stronach podanie, iż biskup ów, nadzwyczajnie bogaty, skarby swoje wraz ze sobą pochować kazał. Dopóki Anglia była katolicka, szanowała grób świętego, po ukończonej jednak reformacji, za królowej Elżbiety, przetrząśnięto kościoły, klasztory i pomiędzy innymi grób owego biskupa; zamiast jednak spodziewanych skarbów, znaleziono rękopism i dwie kule ze słoniowej kości. Wszystko to gospodarz karczmy za parę kielichów rzeźwiącego napoju nabył z łatwością. Skoro kule kościane rozbił, znalazł w jednej czerwony, w drugiej biały proszek. Kelley, nic wydając się wcale z wiadomością rzeczy, nabywa od nieświadomego gospodarza rękopism i proszki za lichą bardzo cenę i dopiero na dworze cesarza Rudolfa objawił swą tajemnicę, że posiada kamień mędrców i sposób jego przygotowania. W istocie niejeden zaręcza, między tymi ludzie znający się na rzeczy i sumienni świadkowie. iż widzieli, jak uszlachetniał merkuriusz, ołów i cynę na złoto je zamieniając.

 


POPRZEDNI ROZDZIAŁ

SPIS TREŚCI

NASTĘPNY ROZDZIAŁ