152. Boruta

Zamek łęczycki stoi wśród błot nad Bzurą, w jego lochach siedzi diabeł Boruta i pilnuje ogromnych skarbów. Krąży o nim takie podanie:

Pewien ksiądz z Łęczycy zaproszony jadąc na obiad, przy pacierzach porannych przewidując, że nie będzie miał czasu, odmawiał i modlitwy nieszporne. Właśnie przebywał groble śród błota, gdy napotka wieśniaka, który go z rubaszną pozdrawia miną i tymi słowy: — Dobry wieczór, księże! — Zdziwiony pleban odpowiada: — A wszakże to nie wieczór, ale rano. Na to wieśniak rzecze z szyderstwem: — Musi być wieczór, kiedy już po nieszporach. — Przelękniony pleban poznał, z kim rozmawia, i prędzej pojeżdżać kazał. Był to Boruta, co przybrał na się postać rubasznego wieśniaka.

Inną razą Boruta uprzykrzywszy sobie siedzieć na skarbach w lochach łęczyckich umyślił przejść się po okolicznej szlachcie. Przypadkiem trafił na wesele, pił i hulał; a podochociwszy sobie wdał się w kłótnię, tak że musiał stanąć szlachcicowi do korda, który, że był zawołanym rębaczem, uciął mu od razu pazur u łapy.

Odtąd Boruta nie chce wyłazić z lochu, bo mu wstyd, że go szlachcic obciął tak szkaradnie.



* O Borucie krąży taż powieść i w Litwie nadniemieńskiej.

 


PODANIA I LEGENDY