MANIFEST

W SPRAWIE POEZJI FUTURYSTYCZNEJ

 

1. Kubizm, ekspresjonizm, prymitywizm, dadaizm przelicytowały wszystkie izmy. Pozostał jeszcze nie wyzyskany jako prąd w sztuce jedynie onanizm. Proponujemy go na zbiorową nazwę dla wszystkich naszych przeciwników. Jako uzasadnienie podkreślamy podstawowe momenty sztuki antyfuturystycznej: bezpłciowość; niemoc zapłodnienia swoją sztuką tłumów; spokojny, paseistyczny samogwałt w cieniu melancholijnych pracowni.

2. W chwili olbrzymich realizacji wprowadzenie nowych nazw uważamy za zbyteczne i z chwilą niezgodne. Podnosimy zamiast godła imię tej garstki, która półtora dziesiątka lat temu pierwsza rzuciła hasła tej walki, którą my dziś kończymy, i powtórnie nazywamy siebie futurystami.

3. Nie mamy zamiaru w roku 1921 powtarzać tego, co oni czynili już w roku 1908. Wiemy, że o tyle lat starsi od nich jesteśmy. To, co u nich było tylko przeczuwaniem, pośpiesznym rzucaniem nowych perspektyw - musi u nas stać się twardym, świadomym siebie i twórczym wysiłkiem.

Jako spadkobiercy ogromnego mocarstwa formy ogłaszamy wielkie ujednostajnienie waluty. Będziemy wymieniać wszystkie kubistyczne, ekspresjonistyczne, dadaistyczne, prymitywistyczne bilety kredytowe na jedynie od czasów greckich niepodrabialne talenty.

W tym celu postanawiamy:

4. Nie wolno w r. 1921 nikomu tworzyć i konstruować tak, jak to czyniło się już kiedyś przed nim. Życie płynie naprzód i nie powtarza się. Twórcę każdego obowiązuje to wszystko, co zastał + ten cudowny nowy skok, który artysta każdy uczynić musi w próżnię wszechświata.

Sztuka jest tworzeniem rzeczy nowych.

Artysta, który nie tworzy rzeczy nowych i niebywałych, a przeżuwa jedynie to, co było przed nim zrobione, po paręset razy - nie jest artystą i powinien za używanie tego tytułu odpowiadać sądownie, jak za używanie każdego innego bez odpowiednich kwalifikacji. Wzywamy społeczeństwo do zorganizowanego bojkotu podobnych jednostek.

5. Każdy artysta obowiązany jest stworzyć zupełnie nową, niebywałą dotąd sztukę, którą ma prawo nazwać swoim imieniem.

6. Dzieło sztuki uważamy za rzecz dokonaną, konkretną i fizyczną. Kształt jego uwarunkowany jest ściśle wewnętrzną potrzebą. Jako takie odpowiada ono za siebie całym kompleksem sił go składających, zawdzięczając którym tak a nie inaczej - tj. z wewnętrznym przymusem skoordynowane są jego poszczególne części w stosunku do siebie i do całości. Ten wzajemny stosunek nazywamy kompozycją. Kompozycją doskonałą tj. ekonomiczną i żelazną - minimum materiału przy maksimum osiągniętej dynamiki - nazywamy kompozycją futurystyczną. W ten sposób wolno jedynie odtąd komponować. Jako motywy decydujące podajemy przede wszystkim: Drożyzna ogólna: a) środków drukarskich, która czyni ogłaszanie drukiem rzeczy zbędnych niewskazanym i dla położenia ekonomicznego państwa wręcz szkodliwym; b) drożyzna czasu. Człowiek współczesny, zajęty jest przez 8 godzin pracą fachową. Pozostałe 4 godziny ma na jedzenie, załatwianie interesów życiowych, sport, rozrywki, utrzymywanie stosunków towarzyskich, miłość i sztukę. Na samą sztukę przypada u przeciętnego człowieka współczesnego od 5 do 15 minut dziennie. Dlatego sztukę otrzymywać musi w specjalnie spreparowanych przez artystów kapsułkach, zawczasu oczyszczoną z wszelkich zbyteczności i podaną mu w formie zupełnie gotowej, syntetycznej.

Dzieło sztuki jest ekstraktem. Rozpuszczone w szklance dnia powszedniego, powinno ją całą zabarwić na swój kolor.

Przed ogłoszeniem dzieła sztuki drukiem artysta obowiązany jest wycisnąć z niego przedtem wszystkie pozostałe resztki wody. Artyści wykraczający przeciw temu postanowieniu odpowiedzialni będą przed społeczeństwem na równi ze zwykłymi złodziejami pod zarzutem kradzieży czasu.

7. Przekreślamy logikę jako mieszczańsko-burżuazyjną formę umysłu. Każdy artysta ma prawo i jest obowiązany stworzyć swoją własną autologikę. Za zasadnicze cechy każdej poszczególnej łogiki uważamy:

błyskawiczne kojarzenie rzeczy pozornie dla logiki mieszczańskiej od siebie odległych; dla skrótu drogi pomiędzy dwoma szczytami - skok przez próżnię i salto mortale.

8. Poezja operuje w płaszczyźnie słowa, tak jak plastyka w płaszczyźnie kształtów, muzyka - dźwięków. Słowo jest materiałem złożonym. Oprócz treści dźwiękowej ma jeszcze inną treść symboliczną, którą reprezentuje, a której nie trzeba zabijać pod groźbą stworzenia trzeciej sztuki, która nie jest już poezją, a nie jest jeszcze muzyką (dadaizm).

Poezja jest taką kompozycją słów, aby nie zabijając tej drugiej konkretnej duszy słowa wydobyć z niego maksimum rezonansu.

Zrywamy raz na zawsze z wszelkim opisywaniem (malarstwo), ale z drugiej strony i z wszelkim onomatopeizowaniem, naśladowaniem głosów przyrody itp. niesmacznymi rekwizytami pseudofuturyzującego neorealizmu.

Przekreślamy zdanie jako antypoezyjny dziwoląg.

Zdanie jest kompozycją przypadkową, spojoną jedynie słabym klejem drobnomieszczańskiej logiki. Na jego miejsce - skondensowane, ostre i konsekwentne kompozycje słów, nie skrępowanych żadnymi prawidłami składni, logiki, czy gramatyczności, jedynie twardą wewnętrzną koniecznością, która po tonie A domaga się tonu C, po tonie C tonu F itd.

9. Przekreślamy książkę jako formę dalszego dostarczania poezji odbiorcom. Poezja, jako sztuka operująca wartościami akustycznymi, może być oddawana jedynie słowem. Książka odgrywać może co najwyżej rolę nut, na podstawie których pewna kategoria ludzi wyjątkowo uzdolnionych (wirtuozów) może odbudowywać całość pierwotną. Z chwilą wynalezienia telefonografu, tj. połączenia fonografu z telefonem, książka jako pomost pomiędzy twórcą a publicznością okaże się do reszty nieużyteczna i zbędną.

10. Sztuka nasza nie jest ani odzwierciedleniem i anatomią duszy (psychologia), ani wyrazem naszych dążeń ku zaświatom Boga (religia), ani roztrząsaniem odwiecznych problematów (filozofia). Przeciw takim zarzutom odpowiadać dziś chyba nie potrzebujemy. Sztuka nie jest również pamiętnikiem skądinąd może ciekawych przeżyć i perypetii wewnętrznych artysty. Dziadkowie nasi dosyć namęczyli cierpliwych współczesnych swymi tęsknotami, cierpieniami i erotomanią. Przeżycia artysty są jego własnością prywatną, zajmującą niewątpliwie dla najbliższej rodziny i wielbicielek, ale dla nikogo więcej. Poleca się artystom dla odprowadzenia i wyładowania przeżyć swoich w odpowiednim kierunku zajmować się więcej sportem, miłością płciową i naukami ścisłymi.

11. Odrywamy od organizmu życia przyczepionych do niego jak pijawki zarozumiałych pasożytów, nazywających siebie poetami, karmiących się cudzą pracą i nie produkujących w zamian nic, ponieważ życie takie, jakim jest, nie wytrzymuje miary ich prometejskich psyche.

Pochwalamy życie, które jest wiecznym mozolnym zmienianiem się - ruch, motłoch, kanalizację i Miasto.

Poezja musi być codzienną, głęboko aktualną i powszechną.

Romantyczny smęt róż i słowików dawno przestał już na nas działać.

Egzaltuje nas tłum, pojęty jako gigantyczna fala obracającej się turbiny. W wiecznej pracy i walce życia o wytworzenie dnia jutrzejszego chcemy być w swoim zakresie uczciwymi i świadomymi pracownikami.

12. Zrywamy raz na zawsze z patosem wieczności w stosunku do dzieł sztuki.

Bezwzględna wartość dzieła sztuki waha się pomiędzy 24 godzinami a miesiącem.

W kraju, gdzie wszystko przeżywa się tak powoli - u nas - przedłużamy ten termin do 1 roku. Po upływie tego czasu wszystkie nie wysprzedane książki mają być wycofane z handlu księgarskiego. Wszelkich drugich i trzecich wydań zabrania się. Nie poddający się temu postanowieniu pociągnięci będą do odpowiedzialności przed społeczeństwem, które samo rozstrzygać będzie poszczególne wypadki w drodze plebiscytu.

 

W Krakowie, 3 kwietnia 1921

 


SPIS WIERSZY