WŁODZIMIERZ MAJAKOWSKI 
CIEPŁE SŁOWO POD ADRESEM NIEKTÓRYCH WAD

 

(PRAWIE -HYMN)

 

Do ciebie, który pracujesz, czy buty czyścisz,

buchalterze czy biuralistko ślęcząca w banku,

do ciebie, którego twarz od trosk i zawiści

zmięła się i pozieleniała jak banknot.

 

Krawiec na przykład. Po coś, ty zbóju,

te spodnie przyniósł, jeśli być szczery chcesz?

Ty przecież zupełnie nie masz wujów,

a jeśli masz, to niebogatego, nie umiera i nie w Ameryce.

 

Mówię ci ja oczytany i mądry:

Puszkin, czy Szczepkin, czy też jakiś Wrubel,

ani w prozę, ani w farbę, ani w Bóg wie skąd-rym

nie wierzyli, a wierzyli w rubel.

 

Żyj, pracuj, naużeraj się, nadręcz.

Już siwizna ci w brodzie się krzewi,

a widziałeś ty kiedy, jak pomarańcz

rośnie sobie. i rośnie na drzewie? -

 

Pocisz się i pracujesz, pracujesz i pocisz,

nacięła się i namnożą jakieś tam dzieci,

chłopcy - buchalterowie, dziewczynki - i te chociaż

będą się pocić, jak pocili się ci.

 

A ja tymczasem wczoraj - nikt mnie jeszcze nie urzekł -

 ledwo wyszedłem na miasto,

zgarnąłem w chemin-de-fera na szóstej turze

trzy tysiące dwieście - za sto.

 

Nic nie szkodzi, jeżeli ktoś setny raz

szczerzy zęby, jakby pragnął zgnieść w proch cię,

jeśliś sobie w talii taki to a taki as

miękko naznaczył paznokciem.

 

Próżno gracza spojrzeniem mnie błagasz,

mrużąc oczy błyszczące i mokre.

Ja karty wyłożę, jak uparty tragarz

wyładowuje napełniony okręt.

 

Sława temu, kto pierwszy wynalazł,

jak bez pracy, metodą najpłytszą,

dokładnie sumiennie i zaraz

kieszenie bliźniemu wywrócić i wytrząść.

 

I kiedy mówią mi, że praca itd., ukazując na mnie,

jakby na starej tarce tarł kto chrzanu szczątki,

ja dobrodusznie pytam, ująwszy za ramię:

"a pan dokupuje do piątki?..."

 


SPIS WIERSZY